Na emerytkę, prowadzącą zimą gnuśne życie na wsi, też przychodzą takowe termina, iż musi wystąpić z pełną pompą i
popisać się jakimś wybornym, a NOWYM ciastem. Szybka akcja wywiadowcza ujawniła,
iż szacowny Gość najbardziej lubi szarlotki, więc Marzynia zrobiła krytyczny
przegląd zasobów w starym zeszycie z przepisami. A tam zakładki:
- ulubione dietetyczne Małżonka,
- gnyce szybkie,
- gnyce dla Dzieciaków,
- Mama „Kurs Gotowania Praktyczna Pani” (z sześćdziesiątego
ósmego),
- Babcia Bronia (bez kursu, za to sprzed wojny chyba),
- Wielkanoc, Boże Narodzenie.
U blogowych koleżanek (np. tutaj i tutaj) najbardziej smakowicie wyglądały
szarlotki z bezowymi piankami, ale że gdzieś w sieci podziwiałam niedawno ciasto
nie tylko z bezą, ale jeszcze z bitą śmietaną, więc postanowiłam się wysadzić
na takie cudo. Niestety, nie zapisałam przepisu, ale żem umna i z zadęciem na
kreatywność, więc wypichciłam jabłecznik, który – mam nadzieję - oszołomił
biesiadników nie tylko ilością kalorii, ale i smakiem.
SKŁADNIKI:
- wypróbowane ciasto kruche, takie, w którym „zmieści się” 5
żółtek (bo bezę zrobiłam z 5 białek, żeby było na bogato),
- co najmniej 1,5 kg jabłek (szara reneta), ewentualnie
nieco dosłodzonych, gdy bardzo kwaśne,
- 660 ml śmietanki 30% (bo małżonek kupił 2 kubki po 330 ml)
+ ekstrakt z wanilii + cztery łyżki cukru pudru (można pewnie i więcej, ale
beza jest bardzo słodka)+1,5 łyżki żelatyny rozpuszczonej w paru łyżkach
gorącej wody,
- białka z jaj, do których idzie po 50 gram cukru na każde
białko (w rozmiarze L, czyli standardowe jajo marzyninych kur) oraz łyżka octu,
łyżka mąki ziemniaczanej i szczypta soli.
WYKONANIE:
Najpierw trzeba zrobić bezę i piec ją w 110-120 stopniach przez
godzinę (jeszcze będzie nieco „żywa”, ale potem dosuszymy w gorącym piekarniku
po upieczeniu kruchego spodu).
Zrobić ciasto i podzielić je na 2 części. W jedną część
wrobić kakao, a drugą wylepić blaszkę, wstawić do lodówki.
Jabłka zetrzeć na
grubej tarce, poddusić, by odparowały, dosmaczyć cynamonem i ew. cukrem. Mimo,
że było ich ok. 1,5 kg to i tak warstwa jabłek była według mnie za cienka.
Przestudzone jabłka wyłożyć na spód, a na nie utoczone z ciemnego ciasta
wałeczki. Piec ok. 40-45 minut w 180 stopniach.
Kiedy ciasto stygło, dosuszałam w piekarniku bezę, rozpuściłam
i wystudziłam żelatynę, a potem ubiłam śmietanę z cukrem i wanilią. Trzeba
działać szybko, bo ledwo żelatyna podstygła, już zaczęła lekko gęstnieć, więc
absolutnie nie można wlać jej do śmietany, lecz dodać do żelatyny kilka jej
łyżek, zmiksować i dopiero dodać do reszty masy.
Tężejącą śmietankę wyłożyć na ciasto. Na to blat bezowy i do
lodówki na całą noc.
Zalecam postawienie ultimatum domowej Hurmie i Czeredzie,
że jeżeli rano odkryjemy uszczerbaną bezę i ślady dłubania palcami w bitej
śmietanie, to nie zostaną dopuszczeni do zasadniczej konsumpcji😂
Marzyniu, zwał piany i śmietany brzmi pysznie i tak też wygląda. Wymyśliłaś wspaniałe ciasto!
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wymyśliłam, lecz skompilowałam. Mój wkład to tylko te wałki :-D
UsuńAle jak to nie można skubać bezy i dłubać w bitej śmietanie? :D
OdpowiedzUsuńW ostateczności można, ale tylko z tyłu ciasta i z głębokim poczuciem winy :-DD
UsuńCudowna szarlotka! 😍😍 Aż chce się zanurzyć usta w tym cudownym zwale piany i śmietany. Pięknie wygląda! 😍
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam 🤗🧡
Kasiu, podałabym Ci tę szarlotkę na najładniejszym moim talerzyku :-*
UsuńSmakowicie wygląda. Nie ma jak domowa szarlotka! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńO wow!!! Ale żeś Marzyniu zarąbistą szarlotkę wyrzeźbiła; cudowności i pyszności!
OdpowiedzUsuńPowoli odkrywasz przed nami swoje ukryte talenty a masz ich całkiem sporo:)
Świetny pomysł z upieczeniem bezy osobno! Ciacho wyniuniane i wycacane, że hej!!!
Jednak co młodość, to młodość :)
Ja już bardziej podziwiam niż piekę i zajadam. Czas, kiedy można było wcinać bez skutków (u)bocznych niestety już minęły i trzeba się pilnować😉
Dzięki za wskazanie " tutaj" :) nawet nieźle się prezentuje; fajnie jest sobie przypomnieć:)
Marzyniu bardzo Ci dziękuję za tę ucztę😘
Uściski serdeczne przesyłam!!!
Ależ fajnie usłyszeć od niewiele starszej koleżanki ten tekst o młodości... Od razu mi się nasuwa nasz ukochany kapitan Lutak (obecnie 107 lat, najstarszy żyjący Polak), który mówi do mnie "pysiu" oraz "dziecko" :-D Bezcenne!
UsuńA co do uczty, to szkoda, że tylko wizualna...
Buzienki najserdeczniejsze :-***
Gnuśne życie zimą na wsi to obłędna perspektywa,zdecydowanie moja opcja, aż mnie błogość ogarnęła na sam pomyślunek. A szarlotka bajka! Żal ruszać, ale jeszcze większy żal nie spróbować! Genialna kreatywność z kosmicznie pięknym i pysznym efektem.
OdpowiedzUsuńEdysiu, mogę cię pocieszyć, że nigdy nie przypuszczałam, iż będę czilować na wsi (a stało się to już grubo po czterdziestce). Więc mam nadzieję, że i Ty także tej błogości jeszcze zakosztujesz :-)
UsuńA gdzie to do szarlotki podobne! Jabłka trzeba z lupą szukać!!!
OdpowiedzUsuńMa się rozumieć, że gości zaopatrzyłam w lupy zaraz jak zdjęli płaszcze :-DD
Usuńtakie ciasto to istna rozpusta
OdpowiedzUsuńSłodka rozpusta!
UsuńA ja się nie zgadzam na zakaz wsadzania paluchów, to przecież bardzo przyjemne uczucia, zanim takie cudo rozpłynie się na podniebieniu.
OdpowiedzUsuńDzieło wykompilowałaś po prostu. Jestem pełna podziwu, tym bardziej, że bezę uwielbiam miłością zakazaną :)
Całusy, zdolna osobo!!!
Ale dałam im wylizać miski i mieszadła, żeby nie było :-D
UsuńMarzyniu! Toć to szaleństwo dla kubków smakowych! Ta szarotka wygląda tak obłędnie, że przyznam z pewnym zażenowaniem że pożarła bym ją całą i tyle by było z teorii liczenia kalorii 🤣🤣 dobrze że trochę kilometrów nas dzieli bo mogłabyś się wystraszyć widząc mnie na progu swojego domu. A tak Twoje ciasto i moje kalorie są bezpieczne 😉a ciasto jest naprawdę boskie! No cóż widać że zdolniacha je powołała do życia 💪
OdpowiedzUsuńGorące pozdrowienia i udanej niedzieli 🙂
Bardzo dziękuję za miłe słowa i obiecuję, że nie będę się pchać z tym zwałem na Twój próg :-*
UsuńBardzo apetycznie wygląda ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńJeszcze takiej szarlotki moje oczy nie widziały, ani kubki nie smakowały!
OdpowiedzUsuńDzięki Urszulko, zwłaszcza, że powyżej jeden anonim mi napisał, że to wcale nie jest szarlotka :-DD
UsuńMarzyniu! Nie sluchaj Anonimow gdyz one sie nie znajom. To jest najznamienitsza Szara Lotka jaka widzialam;))) Pozwolisz, ze sie oddale w pospiechu, poniewaz musze otrzec monitor oraz usta me ze sliny:( To bylam ja - tezMonika
OdpowiedzUsuńMonia kochana, Ty tu byłaś dwa razy, żeby Marzynię wesprzeć :-***
UsuńMniam, przepysznie wygląda to ciasto. Wybornie, apetycznie, kusząco i kolorowo. Sam z chęcią bym sobie takie ciasto upichcił ;)
OdpowiedzUsuńTwoje przepisy na blogu są niesamowite, wart wypróbowania. Zawsze wzbudzają ciekawość <3
Pozdrawiam Cię cieplutko i od mojego serducha, ściskam Cię mocno :) B <3
Mnie też się zrobiło ciepło na sercu od takiego miłego komentarza :-)
UsuńUwielbiam szarlotkę, ale takiej pod chmurką jeszcze nigdzie nie widziałam ani nie smakowałam. A szkoda, bo wygląda wręcz obłędnie! Ja dopiero raczkuję w pieczeniu, więc na razie odpuszczam sobie robienie bezy. Nie mam do niej tyle cierpliwości :P Za długo się piecze.
OdpowiedzUsuńNie sluchaj anonimow. Gdyz one sie nie znajom. Toz to najznakomitsza Szara Lotka jako widzialam. Biegne otrzec sline z monitoru i ust korali. tezMonika
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz przychylam się do twego zdania oraz nachylam z całusem do ust korali :-D
UsuńNie sluchaj anonimow. Gdyz one sie nie znajom. Toz to najznakomitsza Szara Lotka jako widzialam. Biegne otrzec sline z monitoru i ust korali. tezMonika
OdpowiedzUsuńSzarlotka wygląda rewelacyjnie, a czytając opis od razu chciałabym sięgnąć po widelczyk i spróbować :) prawdziwe szarlotkowe dzieło sztuki :)
OdpowiedzUsuńTak mi miło, aż mi się zrobił zwał ciepła na serce :-)
Usuń