Powróciwszy z krainy skamieniałych wędlin, zielonych brei zwanych smukałcem (smukavc), gryczanych pap z przeraźliwie kwaśną kapustą (ajdovi žganci) oraz juh (zup) z kiszonej rzepy - rozkoszuję się polską kuchnią. Gwoli sprawiedliwości dodam, że jadłam także przepyszne słoweńskie potrawy, jak słynne idrijski žlikrofi czy štrukli, nie mówiąc już o poticy czy gibanicy, ale jednak to polskie smaki mam zinternalizowane dośmiertnie 🙆.
Jako że mogę spać do upadłego (emerytura, niedziela, tiaaa...) wstałam koło szóstej. Wieś jeszcze spała, a mnie towarzystwa dotrzymywał ulubiony kucharz pan Rączka, który z sympatyczną zakonnicą gotował kotleciki ziemniaczane o bezbłędnej nazwie "Elżbietańskie gumisie". Takiego smaka mi narobili, dokonując entuzjastycznej degustacji na wizji, że ziemniaki przygotowane do dzisiejszego obiadu MUSIAŁY zostać przemienione w te gumisie.
Myślę, że nazwa pochodzi od gumiastego ciasta, takiego jak na kluski śląskie, i ciągnącego się nadzienia. W oryginale jest serek topiony, ale ja dałam zwykły żółty (bo taki miałam) i resztkę smażonych maślaków z wczoraj. Kotleciki (krokieciki?) wyszły pyszne, trochę inne, niż znane wszystkim placki z gotowanych ziemniaków. Różnicę robi chyba ta mąka ziemniaczana, zamiast zwykłej (proporcja 1 do 4, jak w gumiklyjzach*) i tylko 1 jajko. Smażyłam na oleju z masłem.
gumiklyjzy - to inaczej kluski śląskie, nazwa pochodzi z gwary Górnego Śląska. Przepis na przepyszne gumiklyjzy tutaj - klik!
Siostra Noemi i Rączka podali gumisie z sosem cebulowym na rumienionej cebulce, ale już by nam chyba wątroby wysiadły, więc kleksik "śmietonki" wystarczył 😋.
P.S.
Zobaczcie, jak wszelka źwierzyna lgnie do babki-karmicielki. Niestety, w samochodzie nie mieliśmy świeżej trawy ani siana, a bidne owce na przełęczy Vršič (1611 m n.p.m), które wyjadły już tam każde ździebełko, liczyły chyba, że zabiorą się z nami na bujne łąki naszej farmy.
Jak przyjemnie czyta się takie rozmyślania, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, pozdrawiam :-)
UsuńMarzyniu ja też bardzo lubię program Pana Rączki. Dzięki niemu nauczyłam się gotować zupę gulaszowa 🤗a przepisy na przerobienie ugotowanych ziemniaków są zawsze w cenie, więc pomysł zapisuję. I najchętniej już teraz zaraz bum go zrobiła 😁
OdpowiedzUsuńGorące uściski 😘
No fakt, od tego człowieka aż promieniuje życzliwość (jak i od Ciebie :-))
Usuń,,Rączka gotuje" to był program obowiązkowy:) Remigiusz prezentuje przepisy na totalnym luzie i po domowemu i właśnie to jest fajne!
OdpowiedzUsuńA jeszcze dodatkowo uczyłam się języka bo skąd miałam wiedzieć co to jest zołza, korzyni, nudelkula...
Sporo przepisów wykorzystałam w naszej kuchni i się sprawdziły.
Placuszki wyglądają pyszotnie!
Często robię do sosu grzybowego ale właśnie nie z mąką ziemniaczaną. Spróbuję:)
Zastanawiałam się, gdzie znów zniknęłaś ale już się wszystko wyjaśniło:)
Uściski serdeczne dla Ciebie i rodzinki🤗🤗
O tak, wysiedziałam się (a właściwie to głównie pomagałam na farmie i w domu, z radością i niespiesznie, bo tam ludzie nie pędzą jak zwariowani) najpierw w Słowenii, a potem ze Słoweńcami we Wrocławiu. Totalny odwyk od kompa :-). Uściski przekażę, a pewnie Martik sam przeczyta :-*
UsuńMartik czyta (tylko z opóźnieniem letkim) i również serdecznie pozdrawia :)
Usuń:-*
UsuńMarzyniu, to wszystko brzmi bardzo apetycznie, ale poniewaz nawet nie mam pojecia, kto to jest pan Raczka, wiec musze Ciebie troche pomeczyc. Czy mówiac o plackach z gotowanych ziemniaków masz na mysli niemieckie kluski, Czy to ciasto nadziewa sie serem i przeklada nastepna warstwa ciasta, gdyz widze, ze nie sa one okragle jak niemieckie kluski. tylko maja ksztalt cordon bleu. I co to sa gumiklyjze na litosc Boska? :)))
OdpowiedzUsuńUsciski.
Marylko, uwielbiam Twoje komenty :-D
UsuńSpieszę z wyjaśnieniem: pan Rączka to mój ulubiony, mówiący piękną, śląską gwarą kucharz, który prowadzi programy (są w necie): "Rączka gotuje" i "Klasztorne smaki według Remigiusza Rączki".
Ciasto do tych placków ciasto robi się dokładnie tak, jak do klusek śląskich (więc nieco inaczej, niż w zwykłych plackach z tzw. "wczorańszych" kartofli). Link do prawilnych gumiklyjzów uzupełniłam w poście.
Masę ziemniaczano-mączną rozklepuje się, nadziewa płaskim kawałkiem sera i zalepia szczelnie.
Rączka z zakonnicą tłumaczą i pokazują np. tutaj: https://www.facebook.com/welonfuraibrawura/videos/el%C5%BCbieta%C5%84skie-gumisie/658554729213856/
Buziaczki serdeczne, szkoda, że nie mogę wpaść do ciebie i ugotować Wam gumiklyjzów. Mąż dostałby porcję dopiero po prawidłowym wymówieniu nazwy :-DDD
Dziekuje Marzyniu, najpierw sobie obejrze ten link z facebooka, a potem zajrze do programów pana Raczki. Jesli czegos nie zrozumiem i nie znajde w slowniku, znowu do Ciebie napisze :))))
UsuńCiekawe gumisie. Program kulinarny "Rączka gotuje" kojarzę, moja mama go czasem ogląda. :)
OdpowiedzUsuńObłędne są te kotleciki 😍 Ja również polskie smaki mam zinternalizowane dośmiertnie 😁.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam 🤗🌷
Pana Rączki nie kojarzę, ale gumisie bardzo mnie kuszą i chyba się pokuszę i zrobię :) co tam jest w tym samochodzie, że tak przyciąga ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie "ni mamy pojma" (słow.), dlaczego z setki aut tylko nasze było oblegane przez owieczki. Chyba wiedziały, że na farmie córki zwierzęta mają jak w raju!
UsuńBardzo lubiłem oglądać programy Rączka gotuje, choć obecnie nieraz obejrzę jakiś odcinek na YouTube. Bardzo pomysłowe, a zarazem oryginalne dania przygotowuje. Te danie, o którym tutaj wspomniałaś, jest tak dla mnie interesujące, że z miłą chęcią zechciałbym wypróbować je. Dziękuję Ci za tę cenną inspirację kulinarną, którą dałaś nam 🤗 Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha, z mocą pozytywnej energii 🙂🤲♥
OdpowiedzUsuńI ja także wysyłam serduszko :-)
UsuńPrzyznam że takih nie jadłam, muszę spróbować. :)
OdpowiedzUsuńA znając Panią, to będą bogato nadziane :-)
UsuńTwoja wersja z grzybami i żółtym serem zapewne lepsza i zdrowsza od tych "Rączkowych". Unikam serka topionego bo jest niezbyt zdrowy.
OdpowiedzUsuńMoja mamusie była mistrzynią w takich kluskach śląskich (gumiklyjzach) w wersji gotowanej nadziewanych mięsem.
Były podowana z omastą lub z grzybkami usmażonymi z cebulką na maśle.
Aż ślinka leci na samo wspomnienie.
Były przepyszne....
O tak Ninko kochana, ja teraz robię kluski śląskie zawsze według przepisu twojej Mamci i Danusi :-)
UsuńChętnie bym wciągnęła takie cudo :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńUprzejmię proszę o zaprzestanie szkalowania kuchni słoweńskiej :D chociaż co racja to racja, że kuchnia polska - a już zwłaszcza kuchnia MamyMarzyni - jest najlepsiejsza!
OdpowiedzUsuńTiaaa... Niedługo jadę do Was gotować pyszności, więc łaście się, łaście do moich rąk :-DD
UsuńAle zawsze mogę nagotować wiadro smukaucu, coby kuchnia słoweńska takoż była dopieszczona hie hie...