Właściwie te śledzie nie są na zielono, lecz na zielonkowato, ale smak jest zacny, świeży i z taką wiosenną nutą. Nie jest to oczywiście zasługa groszku ani kiszonych ogórków, lecz sosiku, na który składają się:
gęsta, kwaśna śmietana,
majonez,
olej z pestek dyni,
zmiksowany dziki szczypiorek, gwiazdnica, koperek i czosnek niedźwiedzi,
ciut soli, pieprz i cukier do smaku.
Same śledzie są zamarynowane w sparzonej cebuli, occie (akurat jabłkowym) i tym "bučnom olju" (bučno olje to po słoweńsku olej z pestek dyni; wyrabia go domowym sposobem szwagierka Martika. Jest prze-py-szny, orzechowy, zielony, pachnący świeżymi pestkami).
Miałam ochotę dać więcej zieleniny, aby sos był bardziej zielony, ale małżonek, który nie jest miłośnikiem "chwastów" w kuchni, zaprotestował. Dlatego sosik wyszedł zielonkowaty, ale aromat - zwłaszcza tego czosnku niedźwiedziego - był wyczuwalny i ze zwykłych śledzi zrobił ciekawą, wiosenną przekąskę😋.
Super patent, spróbuję zrobić podobne! :)
OdpowiedzUsuńPołączenie tych wszystkich dobroci na pewno smakuje wybornie.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tego domowego oleju z pestek dyni:)
Ten to dopiero musi mieć smak😋
Trochę czasu temu jadłam lody z dodatkiem czegoś zielonkawego o bardzo intensywnym i ciekawym smaku. Okazało się, że to był właśnie olej z pestek dyni.
Od tamtej pory mam go w kuchni. Kupuję ten,który jest świeżo tłoczony ale przypuszczam, że i tak daleko mu do doskonałości:)
Pozdrawiam cieplutko 🙂
o widzisz takiego śledzika to bym sobie zjadła
OdpowiedzUsuńNo wielkie umysły myślą podobnie. Zaglądam do ciebie a drugą ręką wciskam śledzie do słoja. Może nie zielone (choć one chyba się tak nazywają;) ale też pycha. Chyba o nich napiszę. Dzięki Marzyniu za wenę:)) Uściski
OdpowiedzUsuńMarzyniu, sledzie na zielono sa u nas bardzo popularne, ale oznaczaja po prostu, ze sa to mlode sledzie. lowione miedzy czerwcem a sierpniem i przyrzadzone bez marynaty. Najczesciej sa smazone albo pieczone. Z kolorem zielonym ani z takimi pieknymi zielonymi dodatkami nie maja nic wspólnego. Chetnie wypróbuje sledzika w sosiku wedlug Twojego przepisu, jak tylko zacznie sie sezon na mlode sledzie.
OdpowiedzUsuńSmakowity wiosenny śledzik i świetny pomysł na sosik. :)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam śledzie na różne sposoby, ale takie na zielonkowato jeszcze nie próbowałam. Ciekawy pomysł. :)
OdpowiedzUsuńNie robiłam nigdy takich. Brzmi smacznie, będe próbować
OdpowiedzUsuńWow, wygląda smacznie. Bardzo podoba mi się taki oryginalny przepis na śledzie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię śledzie pod każdą postacią. Olej z pestek dyni, kusi mnie. Jeszcze go nie próbowałam. Pozdrawiam serdecznie 😀💗
OdpowiedzUsuńJestem, żyję Kochana :* tylko jakoś tak i weny brak i mało co tu zaglądam..... trudny czas to był, bo i w pracy jak zwykle ciężko i od czerwca ubiegłego roku towarzyszyłam mojej przyjaciółce w chorobie nowotworowej, a w listopadzie ją porzegnałam..... składam się teraz jakoś, próbuję odbudować siły ale ciągle pracując to nie takie hop siup, no i wzięłam się za siebie i swoje jedzenie, bo przytyłam strasznie na antydepresantach i innych przypadłościach, więc mus zgubić te 20 nadprogramowych kg..... ścisk i cmok dla Was i moc zdrówka, dobrego jedzenia i pozytywnej energii Wam pożyczam :*
OdpowiedzUsuńMarzyniu, mam nadzieje, ze u Ciebie wszystko w porzadku i tylko nie masz czasu na "blogowanie"... Usciski.
OdpowiedzUsuńCóż za połączenie! Wygląda to bardzo dobrze i chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńAleż bym spróbowała takich zacnych śledzików. Uwielbiam te rybki !
OdpowiedzUsuńMarzyniu
OdpowiedzUsuńCo u Ciebie?
Brakuje mi Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Zzieleniałe śledzie wyglądają apetycznie
OdpowiedzUsuń