Nie wiem zaiste, na czym ma polegać "królewskość" tej sałatki - może to jakieś zaszłości z lat słusznie minionych, kiedy to ananas (obok bananów) był synonimem jedzenia z bogatych sfer?
W każdym razie dzisiaj każdy może sobie tę królewskość zafundować, bo wszystkie składniki są ogólnie dostępne, i nikt się już nie jara, że je ANANASA w sałatce 🙌
Wpis powstał na życzenie wdzięcznych biesiadników, którzy (pomijając łaszenie się do mych spracowanych rąk) tak ochoczo wyrazili gotowość do robienia takiej sałatki we własnym domowym zaciszu, iż musiałam podać im dokładne proporcje. I rzeczywiście - na przysłowiowe milionpięćsetstodziewięćset wykonów tego przysmaku - ten chyba był najlepszy 😋
SKŁADNIKI:
- litrowy słoik selera konserwowanego (ponieważ - mimo korzystania tylko z tej firmy - NIKT mnie nie chce sponsorować, więc nie podaję nazwy. Jako usprawiedliwienie dla nich przemawia fakt, iż oprócz garstki miłych blogowych przyjaciół nikt tu nie zagląda, więc promocja jest mierna jakby...),
- po 4 plastry sera żółtego łagodnego w smaku i szynki konserwowej wieprzowej lub drobiowej z batona (uwaga Czereda: tylko nie jakiejś psiujskiej, a z dobrego fileta i każcie sobie w sklepie ukroić te plastry już "na wymiar" - tak około 5-6 milimetrów. Wiem, że sklepowe czasem sarkają, bo muszą przestawiać maszynę, ale to bardzo ułatwia późniejszą obróbkę skrawanieniem),
- mała puszka kukurydzy (i tu niestety sprawdza się tylko ta z firmy "Tańczących warzyw"),
- 1 gruby por (adres Eko-handlu, gdzie chłop ma bio pory grubości pożądanej, na priva) - taki o fi ze 4 centy (zieloną część zamrozić do rosołu),
- puszka ananasa (dobrej jakości. Ja dałam 6 plastrów, na specjalne życzenie Małżonka. Nie było za słodko),
- 5 jajek rozmiaru L (jajka były od moich kurek),
- ulubiony majonez (już tam H&C wie, o jaki chodzi - ale ONI też mnie nie sponsorują) w ilości 2-3 łyżki,
- 2 łyżki jogurtu greckiego (lub kwaśnej śmietany),
- ulubione przyprawy - oczywiście sól, pieprz, ale także do wyboru: ciut czosnku suszonego lub ciut chrzanu (obie wersje są dobre, bo warto dodać nieco rzazu bardzo delikatnej sałatce). Ja dodałam także ze 2 łyżki soku z cytryny, bo ten seler nie był przekwaszony (a cytryna balansuje słodycz ananasa).
WYKONANIE:
Selera (niemal cały słoik, niestety zostaje w słoiku około dwa palce na dnie; jeśli się doda za dużo to będzie zbyt selerowa) dobrze odcisnąć. Bołdki, powstałe po odciskaniu, pracowicie roztrzepać w misce (Myszki - jeśli go nie roztrzepiecie na pojedyncze wiórki, to potem konsumenci mogą mieć porcję z samą bołdą selera, bez innych dodatków, bo się NIE WYMIESZA!).
Plastry szynki i sera pokroić w kostkę.
Ananasa pokroić w sznyteczki półcentymetrowe po obwodzie i także odcisnąć. Ilość ananasa zależy od preferencji biesiadników, najlepiej "chytać smak" na końcu.
Pora pokroić w półkrążki i sparzyć do miękkości (to ważne, aby potem degustatorzy nie wyciągali cząstek pora z zakamarków uzębienia :-D). Sparzenie polega na zalaniu pokrojonego pora wrzątkiem w miseczce; po jakichś 15 minutach należy sprawdzić, czy jest miękki - te bio wymagały ponownego zalania (ale już minimalną ilością wrzątku, coby całkiem nie pozbawić go smaku).
Pora dodać do selera - roztrzepać. Dodać wędlinę, ananasa, pokrojone w kostkę jajka, ser i kukurydzę - i co? A jakże ! - roztrzepać! (to niestety trzeba robić ręcznie, aż składniki dokładnie się połączą).
Jeśli ktoś (jak Małżon) - nie lubi zbyt dużo kukurydzy - to resztą udekorować wierzch (ci, co lubią, nabiorą sobie porcję z nią i wymieszają na talerzyku).
W osobnej miseczce przygotować sos: majonez, jogurt (lub śmietanę), przyprawy. Uważać z solą, bo wiele składników już jest słonych. Wmieszać do sałatki i "chytać" smak 😆
Sałatka powinna się "przegryzać" co najmniej 2 godziny. Jeśli trzymamy ją w lodówce, to przed wydawką trzeba wyjąć na kilka kwadransów, aby się ociepliła.
Nieskromnie dodam tylko, iż Wujo (postać emblematyczna w naszej wsi, to ten od nieustającego zadziwienia, co to "dziwochy" z miasta wyczyniają) wylizał talerz 🙆