Właściwie miał to być tęczowy, ekspresowy sernik na zimno, o pięknie układających się, grających kolorami warstwach ... Tiaaa...
Helenka wykonała go mistrzowsko (klik!) i Marzynia też chciała olśnić rodzinę, widząc już oczami wyobraźni, jak najpierw podziwiają idealnie gładką, kuszącą kopułę, a potem wysławiają artyzm kulinarny Umiłowanej Przywódczyni😂
Niestety. Przygotowawszy 5 porcji serka labneh (sama zrobiłam!) z bitą śmietaną i galaretkami w pięciu smakach i kolorach, zorientowałam się, że nie ma mowy, by ta ilość weszła do silikonowej, fikuśnej formy. Złapałam więc największą michę plastikową i pracowicie wylewając łyżką kolejne warstwy napełniłam ją w całości, zadowolona, że będzie duuużo!
Ale miska była szurpata.
A że Marzynia - wiadomo - ślepawa, więc sprawa się rypła dopiero na drugi dzień rano.
W żaden sposób nie dało się odkleić massy od ścianek. Wizja wypełniania komory zlewu wrzątkiem i odtapiania sernika od ścianek miski tak mnie zniechęciła, że poszłam w rozwiązanie siłowe. Odkuwszy deser od naczynia, ze smutkiem spojrzałam na nieforemne tęczowe bołdy. Małżonek, dyszący mi w kark w oczekiwaniu na początek konsumpcji, stwierdził, że przecież nic się nie stało, bo liczy się smak.
A smak był pyszny.
Więc dzieciom wykroiłam co lepsze porcje, a reszta została już niedbale pocięta w kawałki, które można było wpakować na raz do paszczy.
Rozchmurzyłam się dopiero, gdy okazało się, że Matyldzia i tak jest zachwycona💖
Myślałam, że to mydełka, które wyprodukowałaś na prezenty, ale skoro to serniczki, to jeszcze lepiej- odgapię i zrobimy w środę z wnukami :-) Wyglądają bardzo smakowicie!
OdpowiedzUsuńŁomatko, rzeczywiście wyglądają jak mydełka :-)
UsuńDla mnie to piękne "gombki" do naczyń :D I jasne, pewnie, Małej to tęczowe serniczki, a bidne dzieci zasypane śniegiem w Alpach to co?! Wnoszę o wykonanie tychże, w terminie okołoświątecznym, dla Martika i Zięciunia, dziękuję i pozdrawiam cieplutko.
UsuńNo pewka, że zrobimy, ale proszę odpowiednio wcześniej zabezpieczyć produkty "brez laktozy" :-D
UsuńI - gwoli ścisłości - "gompki" :-DDD
UsuńMarzyniu jest super! Piękne kolory widać. A i tak najważniejszy jest smak i zadowolenie Matyldzi! Gorące pozdrowienia 😘
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja!
UsuńPięknie Ci wyszło! Nie wszystkie kolorowe serniki muszą mieć idealnie równe warstwy. Moim zdaniem tak jest o wiele ciekawiej! No i nikt nie zgapi od Ciebie, bo takiego malunku nie da się odtworzyć :)
OdpowiedzUsuńOoo, i jeszcze jeden plus :-)
UsuńJakie piękne deserki :) wcale nie widać, że były jakieś problemy, gratuluję wytrwałości :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMarzyniu jest cudowny efekt i gdybyś się nie przyznała, że coś poszło niezgodnie z planem, to w życiu bym nie pomyślała, że to nieudany deser:)
OdpowiedzUsuńBardzo udany! wyglada pięknie i na pewno już go nie ma bo był przepyszotny:)
Wszystkiego miłego życzę! Buziaki!
Fakt Maminku, został wciągnięty bez zważania na formę :-D
Usuń🤣🤣🤣 Czytam i się rechoczę z Twojego opisu, chociaz Tobie pewnie do śmiechu nie było. Zaraz mi się przypomniało jak jakiś czas temu kupiłam małe, śliczne silikonowe foremki, do takich fikuśnych deserków na zimno. Deserki zrobiłam, i owszem, ale wyjąć dziadostwo z foremki nie dało rady. Oj miałam ciśnienie lekko podniesione 😂 PS.Twoja tęczowa kostka wygląda o niebo lepiej niż mój "plastikowy" deser 😂 PS2. Wnusia ile ma lat?
OdpowiedzUsuńJa mam taką elastyczną, jak żelową formę do galaretek, ale masy było za dużo :-(
UsuńWnuczka w styczniu skończy 5 lat.
A takie niespodzianki zdarzają się w kuchni często, najczęściej, gdy właśnie chcemy się popisać :-DDD
Cudowności !! Słodkości są idealne, pychota ku radości.
OdpowiedzUsuń:-*
UsuńJuż same kolorki sprawiają, że wygląda super <3
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJaka piękna! 😍 Słodka tęcza do jedzenia.
OdpowiedzUsuńEfekt niesamowity 🧡.
Ja też tak kiedyś walczyłam z sernikiem na zimno 😅. Ja wycięłam mniejsze koło, ale Twój sposób świetny. Pięknie wygląda w takich kawałeczkach :)
No właśnie! Przecież mogłam najpierw wyciąć środek (np. szklanką) i próbować odlepić od środka!
UsuńMarzyniu, powiem krótko: mam wrodzony odruch psa Pawlowa i juz na dzwiek slowa "sernik" buzia otwiera mi sie automatycznie :)) W przypadku tych pasteli otworzyla sie jeszcze szybciej :))
OdpowiedzUsuńUsciski.
Jej, pastele... Fantazja Was, kochanych komentatorów, w opisywaniu tego deserku jest niezrównana!
UsuńWow moja mama daaaawnooo temu robiła taki serniczek i tak samo cieszyłam się nim jak Twoja wnusia 😊 dziękuję za przypomnienie 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :-)
UsuńO, wow, kolorowy zawrót głowy!
OdpowiedzUsuńA tak :-)
Usuń👍🧡🙂
OdpowiedzUsuńA moze to pumeks???
OdpowiedzUsuńNo facht, przecież sama miałam taki pumeks w latach dziewięćdziesiątych!
Usuń