sobota, 3 kwietnia 2010

Mazurkowe "Wesołe Alleluja!"


Najlepsze życzenia świąteczne składa ekipa kucharska: Marzynia, Martik i Zuzianka. 
Jak się domyślacie, wykonanie mazurka jest dziełem dziewczynek, jedynie ten nieudolny ślaczek u góry wykonałam ja, zanim Martik wyjął mi woreczko z czekuladom z drżących rąk :-)

środa, 31 marca 2010

Chlebek do święcenia




Już wiem, jaki chlebek upiekę na Wielką Sobotę do święcenia.
O ten, z tego przepisu. Upiekłam go już 2 tygodnie temu, ale nie miałam wtedy ochoty na pisanie...
Ja nie dawałam jednak żurawiny ani orzechów jak w oryginale, tylko słonecznik podprażony na patelni.
Ten chlebuś chyba jest najlepszy ze wszystkich, które upiekłam do tej pory (ale przyznaję, że piekłam niewiele). I stosunkowo niepracochłonny.
Nie rósł w koszyku, tylko na druszlaku, na omączonej ściereczce. I piekłam go w naczyniu żeliwnym, takiej starej gęsiarce. Właśnie w garnku żeliwnym piecze się najlepiej.
Wszystkim moim blogowym przyjaciołom życzę spokojnych i smacznych świąt i nacieszenia się w te wolne dni radością, która ogarnęła świat :-)

niedziela, 28 marca 2010

Kaszanka pieczona

No cóż... Czas ukazać prawdziwe oblicze...
Ten wpis jest prowokacją wobec wszystkich zdrowo odżywiających się i mimo to szczęśliwych (?!). 
Wobec całej rzeszy lekarzy (z których wielu, po kryjomu, cznia szkodliwość cholesterolu, cygarów, a nawet - a jakże!!! - wysokoprocentowego alkoholu, ale się przed pacjentami nie przyznaje).  
To policzek wymierzony w twarz całej ekipy wegetarian i tym bardziej wegan(ów?)!!!
To jest kiszka wieprzowa w wieprzowym flaku (dla niewtajemniczonych, a mających resztki złudzeń: flak jest z jelita!!! - lasciate ogni speranza, voi chentrate!).
Wypiekana jest długo i na dużej ilości smalcu, na tzw. cygańskiej, żeliwnej patelni!
Kochamy taką kiszeczkę!
Nawet Martik, niewinne dziewczę z płową kosą i różanym rumieńcem, też uwielbia (i pożarł całe pętko!)
Nawet Zuzianka, dziecię jeszcze grzechem nieskażone, tyż uwielbia ten smalczyk puskający z trzech miejsc naraz...
No cóż, korzeni sie człowiek nie zaprze. Kiszka wewprawdziwym flaku to uczta godna podniebienia Pogórzanina, na bananach i kokakolach nie wychowanego.
Tego nauczyła mnie Babcia Bronia, która z lubością wypiekała taką kiszkę w żeliwnej rynce z boku ogromnej kuchni.