Na wielu blogach pojawiły się
ostatnio pierogi z mięsem. Takiego smaka narobiły nam sugestywne zdjęcia, że
postanowiłam i ja ugotować i wrzucić swoją wersję tych najbardziej
pracochłonnych (niestety…) pyszności.
To jedna z potraw kanonicznych w naszym
domu, z tymi pierogami się nie eksperymentuje, bo już nic ulepszyć nie można.
Wzorzec pieroga z mięsem, przechowywany w Sevres, na pewno wykonała Babcia
Bronia, przekazała Recepturę mojej Mamie, ta mnie, a ja zapisuję ją „kupamięci”
Martikowi.
SKŁADNIKI:
Około kilograma mięsa wołowego na
rosół (niestety, nie wiem, jakie to było mięso, bo pisało tylko: rosołowe,
sądząc po żebrach był tam szponder, w każdym razie dawno nie widziałam takiej
zawartości mięsa w mięsie rosołowym),
ćwiartka z kurczaka (dolna),
10 żołądków kurzych,
3-4 marchewki,
2 duże pietruszki,
duży seler,
ćwiartka małej włoskiej kapusty (opcjonalnie),
2 cebule przypieczone,
duży por,
suszony prawdziwek,
2-3 ząbki czosnku,
liść laurowy, ziele angielskie,
pieprz w kuleczkach, lubczyk (dużo),
na koniec natka pietruszki do posypania rosołu;
na koniec natka pietruszki do posypania rosołu;
a do farszu dodatkowo:
2 cebule zrumienione na masełku z olejem,
dużo pieprzu,
czosnek granulowany, majeranek,
kminek mielony,
sól do smaku
WYKONANIE:
Jak ugotować rosół to sie wi.
Gdyby
ktoś nie wiedział to polecam przepis z Poradnika Domowego.
Rosół wołowo –
drobiowy jest najlepszy, a te żołądki to dodałam, bo zawsze jest walka o ten
jeden bidny żołądeczek w swojskiej kurce od chłopa, więc już chciałam, żeby
H&C miała chociaż po dwa.
Ponieważ są dwa rodzaje mięsa, więc
trzeba czaić, kiedy kurzęcina jest już dobra i wyjąć o czasie. Wół, niestety,
będzie się gotował jeszcze ze 2 godziny dłużej, mięso musi być naprawdę miękkie. Wcześniej
trzeba też wyjąć cebulę, pora i kapustę, bo się rozgotują na muto.
Nieco później wyjąć warzywa korzeniowe, będą potrzebne do rosołu (marcheweczka)
i do faszeru (zarąbiste określenie Szefowej z naszej stołówki; ave pani
Jasiu!).
Taki rosół ja najlepiej lubię z
całymi ziemniakami (imprinting BB), Potwory i S-ka jedzą z makaronem.
A TERAZ FASZER (hłe hłe…)
Najpierw trzeba znaleźć silnego i chętnego
chłopa (no chyba, że posiadamy elektryczną mielarkę, a nie jak ja maszynkę
ósemkę, po babci Broni ma się rozumieć, która stępiła się już w czterdziestym czwartym).
Jurand jest wyżarty i byczkowaty, ale niechętny - jak zaczął kręcić jak
paralityk, to mnie flaki skręciło. Na szczęście namanił się Jacuś i wyręczył
mnie w katorżniczej pracy, przekręcając przez średnie siteczko tego gotowanego woła,
pozbawionego błon (a kurczak to już była betka). Dodatkowo mielimy
2 marchewki, pół selera, jedną dużą pietruszkę i zrumienione na masełeczku 2
cebule (wlewam razem z tym tłuszczykiem). Nie trzeba dodawać żadnej bułki, najwyżej
kawalątek, by wypchać resztę mięsa z trybów maszynki.
Farsz wyrabiamy razem z 4 łyżkami
rosołu, ten dodatek jest konieczny, żeby nadzienie nie było za suche. Tak samo nie ma co żałować masełka do smażenia
cebulki.
Doprawiamy na pikantnie i „czujnie” przyprawami, musi być też dość
słony, bo woda „wyciąga” (ach, dlaczego nie nagrywałam wskazówek Babci! Zrobiłabym
majątek na publikacji jej kulinarnych opisów, to był majstersztyk, i zawsze do
tego sto przesądów i anegdot, co na ten temat miała do powiedzenia Borowcowo*, a co Szczotka z budki**, a co stryk Jędrzej*** i najwyższy Autorytet – prababka
Nazimkowa).
Ciasto na pierogi już umiemy
zrobić, nie Martiku?
Jak nie umiemy, zaglądamy tu:
Gotujemy do miękkości w osolonej
wodzie.
Omaszczamy zrumienioną cebulką.
Myślę, że na zdjęciu wyszło, jaki
soczysty jest ten faszer, i jak smak dzieciństwa wraca do nas w zimowy,
niedzielny dzień :-)
* Borowcowo (żona znanego niewielu ludziom chłopa o nazwisku Borowiec) - słynna z mądrości akuszerka ze wsi BB,
** Szczotka z budki - kobita - dróżnik kolejowy (autentycznie o nazwisku Szczotka), koleżanka BB z "dawnych lat",
*** Stryk Jędrzej - postać anegdotyczna w rodzinie, ale naprawdę brat mojego Pradziadka.
O, żesz ty w m..., że mnie przygnało taką nocną porą w Twoje Marzyniu progi:))) Ślinka mi leci, że chyba spać spokojnie nie będę mogła. Uwielbiam pierogi z mięskiem i nie tylko...ale od dawien dawna nie robię:(((( Mam jednak koleżankę, która z ogromną przyjemnością robi takie pychotki, więc trafiają mi się od czasu do czasu pierożki domowej roboty:))) Pozdrawiam Cię kochanie serdecznie i uściski przesyłam dla reszty rebiaty!!!
OdpowiedzUsuńGdy byłam mała to często jeździłam na wies do mojej babci. Żołądek z kurki był zawsze luksusem no i oczywiście dostawało się wnusi czyli mnie ;-)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie twój przepis Marzenko, bo ja robię zupełnie inaczej, muszę koniecznie zrobić takie pierogi według przepisu babci :-)
i to jest właśnie ta ręką gospodyni wyrobiona pyszność, jak się należy i z mięsa wołowego w przewadze, jakby te miało trochę tłuszczyku, lub jeszcze lepiej tuku to już wogóle fantazja, ale takie pierogi lubię, kocham i mógłbym pożerać
OdpowiedzUsuńMOJE ULUBIONE!!
OdpowiedzUsuńNo to nie mam co dalej udawać ,że jestem wegetarianką... ino idę na dół gotować rosół i mielić mięso na pierogi. Myślę że Ty stosujesz jakieś podprogowe ( Kaszpirowskie ) metody - bo o jakiej potrawie byś nie pisała to od razu ręka mi się sama wyrywa i okrzyk : "i ja też , i ja też poproszę o kęsek" :o)
OdpowiedzUsuńPierogi lubię ze wszystkim,tak jak i podroby czyli żołądki,flaki,wątróbki i nawet móżdżek pozdrawiam Christopher.Te pierożki są wyjątkowo apetyczne, nigdy nie jadłem z takim farszem,ale chętnie bym spróbował.Nie lubię kleić pierogów,ale farsz zrobię,a do klejenia się ktoś znajdzie.
OdpowiedzUsuńooo tak takie pierogi z mięsem to danie ponadregionalne!!
OdpowiedzUsuńna Pomorzu też takie serwują i ja wreszcie też zacznę, bo przepisu niestety nie posiadałam w jakiś rozsądnych proporcjach tak więc dziękuję, że wstawiasz tu takie fajne domowe swojskie przepisy, która KAŻDA młoda starsza najstarsza gospodyni domowa (mówiąc trendy: perfekcyjna pani domu) powinna mieć w jednym paluszku... ;D
Pozdrawiam!!
pierogi wyglądają przepysznie i mi narobiłaś smaka, ale za dużo z nimi roboty
OdpowiedzUsuńMarzeniu , nigdy nie komentuje przepisow ale na twoje pierogi slinka leci wiec musialam. Moze to rzeczywiscie jakies Kaszpirowskie metody?,zartuje. To co czyni te pierogi wyjatkowymi to twoj komentarz do nich, wspaniale.
OdpowiedzUsuńpyszne, takie jak od babci :) naprawde pychotka, ja tak dodaje do tego farszu pasztetowej, wtedy danie jest delikatne, takie etz troszke bardziej babcine. lubie pastzteowa od kani i zazwyczaj wlasnie ja kupuje
OdpowiedzUsuńNo tak, musi byc trochę papieru toaletowego w farszu. Po kiego ta pasztetowa, żeby spieprzyc.
OdpowiedzUsuńPapier toaletowy daję do faszeru ZAWSZE. Gdy Potwory są grzeczne, to nawet ten biały (troszkie haute cuisine od czasu do czasu nie zawadzi). Natomiast nie bardzo jarzę, o co lotto z tą pasztetową, ale mądrego to i warto posłuchać, więc następnym razem dowalę jeszcze pasztetówki :-D
UsuńSzefowa stołówki ma rację.Powinno się mówić faszer,skoro przymiotnik brzmi faszerowany. Od rzeczownika farsz przymiotnik powinien brzmieć farszerowany.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co na to językoznawcy; biorąc na logikę, to rzeczywiście Szefowa ma rację. Aczkolwiek NIGDZIE poza naszym gwarowym językiem nie spotkałam się ze słowem: faszer. Dzięki za uwagę :-)
UsuńUwielbiam czytać Twoje opisy wykonywanych prac aczkolwiek czasami muszę przeczytać dwa razy aby zrozumieć o co chodzi ale są tak fantastyczne że przy niektórych wpisach śmiejemy sie razem z córką przez dwa dni i dopowiadamy niektóre zwroty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdeczne
Halina z Nowego.S.
Halinko, wiem, że z powodu notorycznego wtrącania słów i zwrotów gwarowych dla ludzi spoza Podgórza niektóre fragmenty są trudne "do rozkminy" (a tu wpływ nasiąkania przeze mnie językiem Hurmy i Czeredy, pracuję w szkole). Niemniej mam nadzieję, że ktoś jeszcze poza moimi bliskimi uśmiechnie się do Babci Broni i Marzyni i jak widać po Twoim miłym wpisie, tak się dzieje. Czyli warto!
UsuńPozdrawiam serdecznie - Marzynia
Genialny jest ten opis,usmialam sie do lez!!!!!!Jurand,nie daj sie,bo Marzynia ostra jest jak skalpel!!Serdecznie pozdrawiam z bardzo daleka.Zycze pomyslnosci.Ewa
OdpowiedzUsuńMarzyniu! Jesteś genialna,przepisy masz przepyszne! Ale wspaniały dowcip,poczucie humoru i rewelacyjne wstawki gwarowe,czyna Twój blog po prostu rewelacyjnym.Czytam zawsze od deski do deski ,bo uwielbiam!!! Pozdrawiam serdecznie!!!!!
OdpowiedzUsuńO, jak miło to usłyszeć! Poprawiła mi pani humor na cały weekend, dziękuję bardzo :-)
UsuńKobieto jak zawsze. Nie wiem co lepsze? Czytam opis pierogów i ja, która pierogi z niejednego pieca jadła, ślini się jak mój kot na widok serka łososiowego. Czy może opis, od czytania którego brzuch mnie rozbolał.
OdpowiedzUsuńChoć, chyba lepiej, że od czytania a nie od pierogów.
Jak to się u nas mówi: "jerona richtich gryfnie napisane"
Uściski posyłam
Ej, gryfna dziouszko, może czas się jakoś spiknąć? ( w sensie, że w realu :-D)
UsuńPrzepis może i świetny. Lecz język jakim się posługuje pisząca jest okropny.
OdpowiedzUsuńKalanie języka ojczystego to wręcz moja misja :-D
UsuńAle dziękuję za komentarz, albowiem teraz będę miała Mistrza w niechlujnej polszczyźnie, na którym będę się wzorować. Kto ciekawy, niech zajrzy, jak Mistrzunio, który kocha matematykę (i język polski, jak mniemam)posługuje się językiem Kochanowskiego i Mickiewicza :-D
Pozdrawiam serdecznie!
http://kocham-matematyke.blogspot.com/
Popieram ta Panią gdy mówi o kalaniu jezyka. A jeśli chodzi o wymawianie wyrazów typu maseleczko wiedzimięsko itd. Zdrabnianianie wyraziczkow. To jest okropne gdy się czta i słucha jak dorosłe osoby kaleczą mowę. Takie zdrabnianie wyrazów jest formą niedowartościowania chęcią zwrócenia na siebie, uwagi, jakąś forma bycia niekochana, i zdziwaczenia. Nawet do małych dzieci nie powinno się używac. szdrobnialych słów.. Dziwię się ze jest Pani z tego dumna i to jest Pani misja. Myślę że nie jest Pani prawdziwa Polka skoro tak Pani mówi. A w takim razie brak Pani szacunku do Ojczyzny.
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! :D Po tylu latach w internetach ciągle łudzę się, że już wszystko widziałam i nic mnie już nie zdziwi... Chłop to u nas ciemny jest :D Najlepszą odpowiedzią na taki komentarz, kontynuując kalanie języka i brak szacunku do ojczyzny, jest : XDDD
UsuńDziękuję Tobie Marzyniu za przepis na faszer od babci Broni. Ten tu sąsiad z komentarzy, specjalista od języka polskiego musi na nowo "przerobić" temat celowa stylizacja językowa i skarby gwarowe mowy polskiej, nie zaszkodzi tez powtórka z działu elementy
OdpowiedzUsuńdialektów, można też przejrzeć fragmenty licznych prac magisterskich i
wyższego stopnia.
Łatwo oceniać, ale zrobić coś oryginalnego to już ociupinę trudniej.
Elżuniu - nic dodać, nic ująć! Buziaki ode mnie i babci Broni :-*
UsuńUwielbiam pierogi z mięsem.
OdpowiedzUsuń