skip to main |
skip to sidebar
Coś jakby chałka w kawałkach (czyli Małpi chleb), ale pyszne!
Hurma i Czereda podkwaszała, dlaczego Mama już nic nie piecze. Albo na słono. A Oni nie mają cukrowstrętu, przeciwnie wręcz. I złamałam się, chociaż połowicznie tylko, bo wypiek nie jest ZA SŁODKI, a nazwa (idiotyczna skądinąd: "małpi chleb") pasuje do Czeredy jak ulał. To określenie "małpi" to jakoby stąd, że (cytuję:) Ciasto-chleb można jeść łapkami (stąd chyba jego nazwa). Chciałabym zobaczyć ciasto, lub cokolwiek innego do jedzenie, czego NIE MOŻNA zjeść łapkami, ale chyba się czepiam :-) .
Przepis jest znany w sieci, ja korzystałam z poniższego, stroną - matką była chyba: http://kotlet.tv/malpi-chleb. W każdym razie wypiek jest pyszny, bardzo puszysty, maślany, to jest taka chałka na śniadanko, i wcale nie mniej smakuje na drugi dzień - ja powiedziałabym, że bardziej.
Troszkę adaptowałam recepturę - chciałam, żeby ciasto było takie bardziej bułkowe niż chlebkowe, więc dałam samo mleko i więcej jajek, no i Hurma nie chciała cynamonu i rodzynek (ja akurat lubię cynamon, ale co tam, i tak zjadłam tylko troszkie).
Kulki są większe niż w oryginale, żeby było za co konkretnie złapać, a nie takie kuleczki "wielkości ping-ponga", co to - jako rzecze mój Teściu - "Trzy można do gęby włożyć i jeszcze: Witojcie kumie! powiedzieć".
Fajnie się odrywają, mają ten aksamitny smak i pionowo warstwującą się strukturę, no nie wiem, jak to określić, ale dla mnie to wyższa szkoła jazdy, takie ciasto drożdżowe dzielące się na włókna, jak nie przymierzając sztukamięs dobrze wygotowany w rosole, wiecie, o co lotto ;-)
Dobra, jadziem!
SKŁADNIKI:
• 600 g mąki pszennej,
• szklanka mleka,
• 2 łyżki masła,
• 50 g cukru +podwójny cukier wanilinowy,
• 7 g drożdży instant (torebeczka Oetkera),
• 2 jajka, 1 żółtko,
• 1 łyżeczka soli
do obtaczania:
• masło stopione.
Mąkę, ciepłe mleko ze stopionym w nim masłem i resztę składników na
ciasto mieszamy w misce, aż się połączą. Wtedy albo (jak radzi przepis) przekładamy na podsypany
mąką blat i wyrabiamy ciasto na gładkie, albo - jak Marzynia - puszczamy maszinerię swoją w ruch i patrzymy, jak się samo wyrabia. Ciasto było dość miękkie i nieco lepkie. Sformowałam je w bołdkę (sugerowanej KULI nie udało się osiągnąć, niezmiennie podziwiam Córy Euklidesa, którym się to zawsze udaje), posmarowałam stopionym masłem i
odstawiłam w misce pod przykryciem na 1,5 h. Stało w piekarniku przy włączonej tylko żaróweczce, ale wyrosło pięknie. Odgazowałam (a nie było rozkazu!), bo się bałam, że mi wypadnie z miski.
Z wyrośniętego ciasto odrywałam kawałki, z którego uwijałam kulki wielkości piłki tenisowej, dolne były nadziane dżemem, górna warstwa nie. Smarowałam masłem i układałam w silikonowej formie do baby (polecam, nie przywiera). Potem miało jeszcze godzinę wyrastać, no rzeczywiście, wyrosło tak, że zaczęło wyłazić z formy (dużej!). W piekarniku przybrało stadium przypominające jaja Obcego tuż przed wykluciem z żywiciela, byłam pewna, że wyskoczy z foremki. Na szczęście nie, co ino śmiesznie wyglądało (patrz zdjęcie kulki wystającej poza rant).
Piekarnik nagrzałam do 180 C i piekłam jakieś 30-35 minut, gdy zaczęło "chytać" wierzch, to przykryłam papierem do pieczenia. Trzeba wyjąć z formy po upieczeniu, bo ciasto się "spoci".
Zapach był tak cudowny, że wszyscy mężowie i wszystkie dzieci w naszej klatce na pewno zapytali się Żon/Mam, kiedy pieką drożdżowe ciasto ;-)
.
Moja babcia mawiała , że dobrze wyrobione ciasto drożdżowe samo się wyrywa z formy :):):) Muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Kiedy to ja robiłam drożdżowe? A taka bułeczka i masełko i ...Oj narobiłaś smaka.
OdpowiedzUsuńA do tego szklanka zimnego mleka.....
OdpowiedzUsuńNiebo:):):)
koniecznie ze szklanką mleka albo kakao:) buziaki Marzyniu:)
OdpowiedzUsuńJezu, jak ja bym chciała umiec tak piec i gotowac jak Ty! Mi by cos takiego w życiu nie wyszło!!!
OdpowiedzUsuńMarzyniu, ja cie tak strasznie przepraszam, że się nie odzywam, ale ostatnio w pracy mam tyle zleceń, że jak wracam do domu to padam ze zmęczenia.. Teraz publikuję zaległe przepisy.. bo o gotowaniu czegoś bardziej skomplikowanego muszę zapomnieć. Bardzo dziękuję, że o mnie pamiętasz :-)
OdpowiedzUsuńMoja babcia robi taki sam smakołyk..to dopiero pyszności :)
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka łyżek dżemu, mleko z miodem i można wsuwać bez końca :))
Pozdrawiam
Wszelaki chleb własnej roboty zjem , nawet jak się nazywa małpim ;))) Jakoś kupny chleb nie smakuje jak chleb .
OdpowiedzUsuńNo to ubiegłaś mnie z tym wypiekiem bo już od dłuższego czasu sie do niego przymierzam :-)
OdpowiedzUsuń