Paszczaki to Maminkowy "autorski pomysł na bułki drożdżowe z uśmiechem" (klik!) Trudno się nie uśmiechać, gdy pakuje się paszczaka do paszczy, nawet Mała dostrzegła, że to jakby uśmiechnięte buzie😊
Robiłam je wcześniej 2 razy, ale nigdy nie dotrwały do zdjęcia, a że wychodziły mi niewyględne, więc nie wydzierałam Hurmie i Czeredzie z rąk (z paszcz?!), coby cyknąć fotkę.
Teraz wymyśliłam sposób na lepsze ich "sformatowanie" poprzez rozwałkowanie ciasta na grubość ok. 1 cm (dobrze się wałkuje) i wycinanie dużych kółek. Nie ma oczywiście takich wielkich foremek do ciastek, ale namaniła mi się pokrywka od banieczki na mleko i to był strzał w dziesiątkę: fi około 10 cm, ostre brzegi i jeszcze uchwyt do trzymania. Odpada więc pracowite wałkowanie kuleczek, jak u Maminka, chociaż jej sposób jest o tyle lepszy, że wychodzą bułeczki-buźki o różnych, sympatycznych wyrazach, a nie takie żabie pyszczki, jak u mnie.
No i jeśli weźmie się szare renety, to nie trzeba podduszać jabłek - będą miękkie!
Małżonek tak się ucieszył z tych drożdżówek, że emanacja jego radości przybrała postać króliczka, którego wyciurkał do kubka nasz stary ekspres do kawy 😂