wtorek, 17 lipca 2018

Sok z trześni z korzenną nutą

To już ostatni dzwonek, aby zerwać trześnie (tak się u nas mówi na dzikie wiśnie, zwane też ptasimi wiśniami). Ptaki oczywiście wolą szlachetne wiśnie z sadu, a co się będą mordować z drobnymi dzikimi owockami, skoro można opędzlować ludzkie. A ja "grabię" ptakom ich wisienki, bo jest to jeden z najzdrowszych owoców, jakie daje natura. No i są dosłownie wszędzie, na każdym kroku przy drodze, w lesie, nad strumieniem, na dziole i w paryi, i nikt ich nie zrywa!
Na drzewo należy wysłać małżonka wraz z całą watahą (Martika w gumowych rękawiczkach), obiecując w nagrodę cokolwiek, byle tylko zerwali :-D 
Aha, i potrzebny jest sokownik na parę, warto zakupić, nie są drogie.
Owoce wypłukać w kilku wodach i nawet nie zaglądać do środka w poszukiwaniu jakichś tam robaczków. Prawdziwi Ludzie  Natury oraz mieszkańcy mojej wsi NIGDY nie zaglądają, bo  w życiu by se nie chapnęli żadnej leśnej maliny, jeżyny czy jagódki.
"Przepuścić" przez sokownik do dużego garnka i dodać tyle cukru, aby był mocno słodki. Oczywiście to kwestia gustu, ale ja daję dość dużo, bowiem nie pasteryzuję soku - wystarczy wrzący rozlać do wyparzonych buteleczek.  Doprawić do smaku sokiem z cytryny i przyprawami z rodzaju tych "bożonarodzeniowych": imbirem, goździkami, kolendrą, kardamonem, cynamonem - co kto lubi.
Sok sam w sobie jest nieco gorzkawy i ma mocny posmak trześniowy (nie wiedzieć czemu...), ale z tymi korzeniami nabiera niezwykłego aromatu - naprawdę niewielu zgadnie, co to. Najpyszniejszy w gorącej herbacie, już się widzę w zimie siorbiącą z pękatego kubka Babci Broni. A zdrowotność - nieoceniona, jak we wszystkich czarnych, rodzimych, nieprzemajstrowanych genetycznie owocach.
P.S. I nie pić w kościołowym obleczeniu - okrutnie plami!

4 komentarze:

  1. Hmmm...tutaj gdzie mieszkam jakoś tych trzesni nie widzę. Objadam się wiśniami...mmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uwielbiam, my je nazywamy cześniami ale to chyba dlatego żeby sobie języka nie łamać , są super, ale bardzo rzadko spotykane ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna nazwa ;) jak tylko przeczytałam tytuł to się zastanawiałam co to takiego ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli taki soczek połączysz z wódecznością jakowąś naleweczka będzie przednia!
    A wynalazek wysłania męża na zbiory dawno u mnie wykorzystany :P
    niestety Watahy brak :(

    OdpowiedzUsuń