czwartek, 13 lipca 2023

Gibanica - niezwykłe ciasto ze Słowenii

 


Dzień dobry wszystkim, którzy tu zaglądają, i od razu przeprosiny, żem tak zaniedbała blogowych znajomych (te śledzie na zielono to już zzieleniały ze starości 😕). 
Ale za to mam przepis, wykradziony przez Martika ze starej szuflady prababki-nestorki rodu i uwieziony podstępnie za granicę, aby i Polacy mogli sobie tę pyszność zgotować. Od razu dodaję, że tak pracochłonnego ciasta zapewne sama nie upiekę (chociaż porwałam się na słoweńską drożdżową poticę - o tu klik!), ale gibanica jest tak pyszna, że ktoś, kto ma NSR* na podorędziu, może się skusi na jakąś wyjątkową okazję? 

Ciasto nie pochodzi co prawda z regionu Primorska (gdzie mieszka nasza córka), lecz z Prekmurje, ale uważane jest za narodowe danie Słowenii. Wg Wikipedii "posiada status gwarantowanej tradycyjnej specjalności w Unii Europejskiej, co oznacza, że może być sprzedawane pod tą nazwą tylko pod warunkiem, że przy jego przygotowaniu postępowano ściśle w zgodzie z tradycyjnym przepisem (w tym zachowując konkretną kolejność warstw, składniki ciasta i nadzienia). O potrawie pisał poeta słoweński Miško Kranjec, że jest to danie, do którego tęskni się nawet w niebie".

Przepis podaję tak, jak głosi ichnia rodzinna tradycja. Gdyby ktoś nie wiedział, co to jest "ciasto ciągnione", to przyda się poniższa podpowiedź sprzed 150 lat. Ja znam to ciasto jeszcze z kuchni Prababci Moniki i Babci Broni, które tak piekły strudel jabłkowy.


A oto tajna receptura na gibanicę ze Smodinu😋:

1. Prostokątną formę ok. 40x35cm nasmarować masłem.

2. Do polewania „wleczonego” (ciągnionego) ciasta: stopione masło.

3. Do polewania poszczególnych warstw ciast i nadzień lukier śmietanowy: 5 białek ubijamy na sztywno, 5 żółtek mieszamy z 70 ml kwaśnej śmietany, wmieszujemy ubitą pianę. Rozdzielamy lukier na 6 części.

4. Kruche ciasto:

25 dag mąki (można pół na pół z krupczatką), 10 dag masła, szczypta soli, 1 żółtko, łyżeczka cukru, 2 łyżki śmietany,

Wyrabiamy kruche ciasto, odkładamy do lodówki na pół godziny.

5. Wleczone ciasto:

90 dag mąki, 1 jajko, 2 łyżki oleju, szczypta soli, letnia woda do zagniecenia, trochę octu lub soku z cytryny.

Z podanych składników zagniatamy gładkie i miękkie ciasto, odkładamy żeby odpoczęło 30 minut. Ważne, aby było bardzo dobrze zagniecione. Dzielimy na 9-10 części, które będziemy później wałkować na poszczególne warstwy.

6. Nadzienie makowe:

30 dag mielonego maku, 5 ml wrzącego mleka, 10 dag cukru, 1 cukier wanilinowy, starta skórka cytrynowa.

Mak zalewamy wrzącym mlekiem, dodajemy cukier, cukier wanilinowy, skórkę cytrynową i mieszamy. Dzielimy masę na 2 części.

7. Nadzienie serowe:

100 dag sera białego, 10 dag cukru, 2 żółtka, 2 cukry wanilinowe, szczypta soli

10 dag rodzynek, starta skórka cytrynowa.

Do sera dodajemy żółtka, cukier, cukier wanilinowy, szczyptę soli i skórkę cytrynową. Wszystko dobrze mieszamy na gładką masę. Dodajemy namoczone wcześniej w letniej wodzie rodzynki. Dzielimy masę na 2 części.

8. Nadzienie orzechowe:

30 dag zmielonych orzechów włoskich, 10 dag cukru, 1 cukier wanilinowy, 5 ml rumu.

Mieszamy wszystkie składniki i gotową masę dzielimy na 2 części.

9. Nadzienie jabłkowe:

100 dag obranych jabłek, szczypta soli, 12 dag cukru, 2 cukry wanilinowe, cynamon, 10 dag bułki tartej.

Jabłka ścieramy na tarce, dodajemy pozostałe składniki, mieszamy. Dzielimy masę na 2 części.

10. Składanie ciasta:

Ciasto kruche rozwałkowujemy na pół palca i wykładamy nim dno nasmarowanej formy. Ciasto wleczone rozwałkowujemy na 9-10 plastrów. Staramy się je rozciągnąć jak najcieniej. Kruche ciasto smarujemy 1 częścią masy makowej, którą trzeba też pokropić porcją lukru śmietanowego. Przykrywamy płatem ciasta wleczonego i smarujemy go stopionym masłem.

Na to nakładamy 1 część nadzienia serowego, przykrywamy płatem ciasta wleczonego i skrapiamy go stopionym masłem.

Na to idzie 1 część nadzienia orzechowego, polewamy lukrem śmietanowym, przykrywamy płatem ciasta wleczonego i skrapiamy go stopionym masłem.

Na to 1 część nadzienia jabłkowego, przykrywamy płatem ciasta wleczonego i skrapiamy go stopionym masłem.

Później tak jak do tej pory: mak – lukier – wleczone – masło  – ser – wleczone – masło – orzechy – lukier – wleczone – masło – jabłka – wleczone – lukier – wleczone (można dać 2) – lukier.

W kilku miejscach przebijamy gibanicę patyczkiem aż do dna.

Pieczemy w temperaturze 180-200 stopni, góra i dół ok. godziny. 

Kiedy podajemy wystudzone ciasto zasiadamy w fotelu z podłokietnikami, aby wdzięczna rodzina i goście mieli łatwy dostęp do naszych spracowanych rąk, oczywiście w celu ich ucałowania! 💏.

*NSR - Niewolnicza Siła Robocza
 


 

9 komentarzy:

  1. No i wszystko jasne:) Teraz już wiem czemu tak zniknęłaś 😉
    Gotowa gibanica robi wrażenie i na 1000% jest to rarytas dla podniebienia.
    Zawsze podziwiałam to rozciąganie ciasta bo to prawdziwy majstersztyk.
    Nikt nie zdradzał przepisu a to ważne bo nie każde ciasto da się tak rozciągnąć.
    Ja się poddaję🤷‍♀️
    Kuchnię mam małą:)
    Marzyniu miło Ciebie widzieć, miło czytać. Uwielbiam Twoje opisówki.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzyniu, mimo iz to ciasto ma 10000 albo wiecej kalorii, na poczatek zjadlabym 2 kawalki, i po krótkiej przerwie nastepne dwa. Ono wyglada tak smacznie i zachecajaco, ze nie sposób mu sie oprzec.
    Na ciasto rozciagane jeszcze nigdy sie nie skusilam, ale teoretycznie wiem jak sie je robi - w Wiedniu robia najlepsze strudle jablkowe i w mojej ulubionej cukierni widac przez szybe w kuchi jak ona powstaje. Czesto stalam tam z nosem przyklejonym do szyby usilujac poznac wszystkie tajemnice "produkcji". Jednak optycznie Twoje ciasto bardziej mozna porównac do wyrobów najlepszej francuskiej pattisserie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciasto cudowne i niezwykłe. Spróbowałabym z ogromną przyjemnością 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  4. No,no, Marzyniu. Ale wkroczyłaś z przytupem:)) Najpierw dramatyczne milczenie a potem powrót spektakularny. Ciasto zapowiada się genialnie, ale roboty przy nim jak przy łuskaniu grochu. Bez NSR nie da rady. Na razie na pokładzie zostały moje dwie ręce, więc na rozciąganie twojej gibanicy poczekam aż jakiś naiwny się nawinie.
    Pięknie, że wróciłaś bo już za tobą tęskniłam.
    I dziękuję ci za przemiłe słowa. Uściski:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo urozmaicone ciasto. Każdy by chciał spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tajne przez poufne i do tego pyszne. Pachnie aferą. Długa nieobecność, tajne przepisy.

    OdpowiedzUsuń
  7. woow toż to czysta rozpusta

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety jest to bardzo czasochłonny wypiek, ale nie trzeba jechać aż do Słowenii żeby spróbować gibanicy (chociaż zachęcam!) - mają ją np. w herbaciarni Same Fusy w Warszawie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie przepisy z pierwszej ręki cenię najbardziej! Zapisuję do wypróbowania przy najbliższej okazji i porównam z gibanicą, którą sam przygotowałem. :) Może nawet się skuszę na samodzielne zrobienie ciasta ciągnionego.

    OdpowiedzUsuń