poniedziałek, 10 czerwca 2019

Ocet z mniszka lekarskiego

W poszukiwaniu miejsca i światła na zdjęcie polazłam aż do ciotczynego sadu, na dechy podłogowe. Siedzący pod szczepem Wujo ocknął się ze stuporu (wiadomo, niedziela, robić nie można, a upał usypia), bo myślał, że niosę mu kielicha. Fakt, że wygląda to nieco jak mętny bimberek, no i jeszcze to naczynie... Na wiadomość, że to ocet z mlecza spojrzał na mnie jak na raroga, a propozycję skosztowania skwitował filozoficznie: "Jeszczem nie zgupioł, żeby ocet pić!", po czym wrócił do rozmyślań o dziwactwach przeflancowanych na wieś miastowych. Na PRAWDZIWEJ polskiej wsi ocet piją tylko "dziwochy" (tak się u nas mówi na dziewczęta), które nijak nie mogą schudnąć, a muszą, bo legginsy się wrzynają i chłopy pod geesem się podśmiechują pożądliwie. 
My zaś zakochaliśmy się w octach od zeszłej jesieni, kiedy to zasypały nas tony jabłek psiar i nie wiadomo było już, co robić z nimi. I to był strzał w setkę! 
O occie jabłkowym napiszę w jesieni, bo został mi już z niego tylko pieczołowicie przechowywany "zaczyn", którym zaszczepia się kolejne nastawy. Ocet z mniszka jest przepyszny (jak i jabłkowy zresztą, ciekawam też tego z czarnego bzu, który już tam w słoju pracuje) - orzeźwiający, pachnący, a o jego zdrowotnych właściwościach nawet nie będę pisać, bo internet pęka od ochów i achów, jak najbardziej słusznych. Robi się go niesłychanie prosto, właściwie jedyną trudnością dla niektórych może być znalezienie łąki z czystym, nie skażonym opryskiem, spalinami czy gnojowicą (ulubiony na wsi sposób na bujną trawę) mniszkiem. 
Przepis wzięłam od Hajduczka (klik!), Ona jest po prostu moim guru! Oczywiście nie liczyłam kwiatków, poszłam w sprawdzoną metodę "na oko", czyli napakowałam 3/4 słoja surowca i zalałam do pełna słodką wodą (trzy kopiate łyżki na każdy litr przegotowanej wody; mamy swoją dobrą wodę ze źródła). Cyrknęłam trochę octu jabłkowego, żeby dać mu startowego kopa, chociaż Hajduczek pisze, że i bez tego się zrobi i bełtałam łyżką energicznie 2-3 razy dziennie. Dość szybko główki kwiatków rozpadły się i nawet troszkie się spietrałam, bo ciecz w słoiku wyglądała jak pobrana z bagienka w lesie, ale po 3 tygodniach muto opadło i można było go przecedzić przez pojedynczą gazę (albo sitko). Hajduczek filtruje przez pieluchę, ja nie robię tego tak dokładnie, bo chciałam zachować ten pyłek z mlecza. W kieliszku na zdjęciu jest prawie klarowny, a to dlatego, że żółte cząstki zostały na dnie słoja, a nabierałam chocheleczką.
Jeśli zrobiliśmy dużo i chcemy go przechowywać, to trzeba jeszcze dodać cukru i  przefermentować jeszcze raz. Gdy zacznie wykręcać paszcze przy próbowaniu - może stać do następnego lata! U nas nie dostoi, tym bardziej, że nie robię hektolitrów - co chwila bowiem nastawia się nowe octy: z bzu, koniczyny, malin, płatków nagietka, ogórków, buraków, wszelkich owoców - no co dusza zapragnie!
Najczęściej pijemy go z wodą i miodem jako napój albo z herbatą (nie wrzącą) zamiast cytryny. Pyszka! I bardzo dobrze robi na jelitka :-)

5 komentarzy:

  1. Nastawiłam ocet z pigwy. Mieszałam, a jakże. Bąbelkował, ale niezbyt ostro.Jest na etapie pokazywania kożuszka. Nie wiem czy już mam przestać mieszać? Pachnie dobrze,więc to pewnie nie żadna pleśń- tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elżuniu, próbowałam Ci odpisać na twoim blogu, ale rzeczywiście coś się tam zacięło :-( Jeżeli mieszasz (z czasem można tylko raz dziennie), to pojawiająca się piana (albo taka jakby błonka) świadczy o prawidłowej fermentacji. Jeśli nie jesteś pewna, co się dzieje, to "idź na czuja" - gdy nie czuć zgnilizną ani starymi jajami zagrzybioną piwnicą - jest git. Możesz dodać cukru i zabełtać, to przyspiesza fermentację. Gdyby jednak pojawił się kożuch pleśni takiej, hmmm... kropidlakowej, to pewnie jest po ptokach. Mnie też się to zdarzyło parę razy. Ale na razie nie zrażaj się - wywalić zawsze zdążysz. Trzymam kciuki i przesyłam buziaki!

      Usuń
  2. No idzie dobrze, bo są błonkowate duże bąble i zapach, a nie wredna woń. Dziękuję za podparcie w działaniu 😊👍🌼❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie skorzystam z tego przepisu.

    OdpowiedzUsuń