Akcja unisztożania gór zapasowego jedzenia trwa. Teraz zabrałam się za makarony. Osłabiło mnie wygrzebanie ogromnej paki makaronu nitki. Taki makaron to gotuję tylko do rosołu, więc rzadko (niestety, tradycja rosołu w niedzielę odeszła wraz z Babcią Bronią; zresztą trzeba mieć mięso z prawdziwych kurów, z kaczuszków też może być, ma się rozumieć).
„Wywalę!” - przeleciało mi przez głowę. Ale Bronia ze zdjęcia spojrzała na mnie tak, że mnie ciarki przeszły. Więc dobra, gotujemy coś z nitkami!
Ale co? Hurma i czereda zdecydowanie odmówiła pomidorowej z makaronem (tiaaa, rozbestwieni na lanych kluseczkach), natomiast zastrzygli uszami na hasło: zapiekanka. Postanowiłam zrobić zapiekankę z rybą; ciągle za mało jada się ryb w tym zakładzie.
Wyciągnęłam swój największy gar, tzw. komunijno – chrzcielny i gotuję ten makaron. I – panie! to był moment!
Rozgotował mi się, nie na larę, ale do stanu klajstrowatego.
"No to teraz już po ptokach, wywalę!"
A czym zatkam dzioby? I jeszcze miszczyni Marzynia się skompromituje w oczach wpatrzonej w mamcię H&C. Więc tak zakombinowałam, tak dosmaczyłam, że się nic nie skapczyli, zjedli i prosili o dokładki.
SKŁADNIKI:
Paczka dowolnego makaronu (uwaga przy nitkach, nie ma co wychodzić na cygarko),
6 filetów z białej ryby (byle nie z delty Mekongu),
20 dkg sera żółtego,
mała śmietanka słodka,
3 łyżki tartej bułki,
koperek i czosnek,
troszkę mąki do panierowania,
sok z cytryny,
sól i pieprz,
masło z olejem do smażenia i podlania na dno.
WYKONANIE:
Filety z ryby skropić cytryną, posolić, popieprzyć i odstawić do lodówki na jakieś pół godziny (rzeczywiście, nie rozpadają się potem przy smażeniu). Panierować w mące, usmażyć na złoty kolor na maśle z olejem. Resztę tłuszczu wylać na dno naczynia do zapiekania, wyłożyć na to makaron (mnie wypadł z druszlaka w formie kopca kreta, ale łapkami go przeformowałam do kształtu naczynia). W makaronie zakopać rybę, i wszystko zalać mieszaniną startego sera, śmietanki, czosnku, soli, pieprzu, siekanego koperku i bułki. Oczywiście można dać ulubione przyprawy, jednak sola jest tak smaczna, że wg mnie już nie trzeba nic dodawać. Zapiekać na 180 stopni, aż utworzy się chrupiąca skórka. Do tego sałatka z pomidorów i pięć pysiaków zapchano (zaklajstrowano?).
ja to bym też poprosiła o dokładkę, o!
OdpowiedzUsuńWiesz Kochana, że ja mogę czytać i czytać co piszesz. Poproszę więc o dokładkę potrójną i częstszą !!!! Mniam :D
OdpowiedzUsuńa czy da się oszukać, że tam nie ma ryby w środku? Bo u mnie w domu tylko ja jestem rybo - lubna.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy kaczuszki to wolno jeść?
OdpowiedzUsuńMażęcia, byle nie te szklanne ;-)
OdpowiedzUsuńBłeech... Jak byłam w podstawówce, to siostra postanowiła sobie poeksperymentować w kuchni i przygotowała makaronową zapiekankę. Do dzisiaj mam odruch wymiotny.
OdpowiedzUsuńZa to ciasta siostrunia piecze takie, że jestem w stanie pół blachy zjeść od razu, a resztę po ostygnięciu:)
Z nieba mi spadasz! Mąż rozmroził (niechcący!) rybę a ja nie miałam pomysłu co dalej ...
OdpowiedzUsuńteraz wiem;)
O w mordkę jeża ... makaron z rybą ? Jakoś tak mi się dziwnie zrobiło ;))))
OdpowiedzUsuńrybka jest świetna pod każdą postacią nawet z makaronem skoro zachwalasz :) pozdrowionka
OdpowiedzUsuńNie jadłam , ale wygląda smakowicie :) Makaron to bardzo uniwersalny produkt i jak muszę coś robić szybko , to zawsze po niego sięgam :):)
OdpowiedzUsuńMamciu zapraszam Cię do zabawy blogowej http://hichotka.blogspot.com/2010/09/lubie.html
OdpowiedzUsuńMiło będzie jak się z nami podzielisz tą dziesiątką. Pozdrówka !!!
kochana fajny pomysł na zapiekankę, ale ja to bym rybę chyba mięsem z kurczaka zastąpiła, jakoś tak nie przepadam za rybami, wiem wiem że jestem na diecie głównie rybnej, ale z ryb to tylko śledzie i tuńczyka, rzadko makrelę, a więc sama rozumiesz
OdpowiedzUsuńrybka lubi pływać...a może jakiś przepis na naleweczkę :)
OdpowiedzUsuńTo ja przylecem i poproszem ciem... o... o to co tu nam tu piszesz...ja wolę Twe wydanie...
OdpowiedzUsuńRzadko odwiedzam, bo nigdy nie wiem co mam pod tymi przepisami napisać ;) Napiszę więc, ze jutro robię lasanię więc trzymaj za mnie kciuki proszę )
OdpowiedzUsuńPenoletnia
wlasnie przyrzadzam te potrawe dla meza i syna:) pachnie wysmienicie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, pozdrawiam niedzielnie :-)
OdpowiedzUsuń