czwartek, 11 sierpnia 2016

Marynowane prawdziwki i marynowane rydze



To chyba jedyne marynaty, które NIGDY nie zalegają na półkach w piwnicy, bo nie ma człowieka, żeby nie lubił grzybków w occie. Co prawda prawdziwki pojawiają się na moim stole tylko w święta, bo jak już człowiek zdybie w lesie prawdziwego, to nie wiadomo, czy wstawić go za szybkę i podziwiać, czy może jednak wydać na pastwę Hurmy i Czeredy. No chyba, że ma się znajomości wśród tubylczej ludności w pokołchoznej wsi,  gdzie chłopy na zamówienie uzbieraliby nam nawet grzybków poku i mun w rodzimej paryji, żeby tylko zarobić na flaszeczkę :-)
Gdy więc mamy już surowiec, to zamarynowanie to betka. Zalewa do różnych grzybów jest u nas - wzorem Babci Broni - uniwersalna i w zasadzie robi się ją "na czuja" (do borowików łagodniejsza), ale proporcje są mniej więcej takie:
3 szklanki wody,
1/5 szklanki octu 10%,
2-3 łyżki cukru,
1,5-2  łyżki soli do przetworów,
kilka kulek ziela angielskiego i pieprzu,
4 liście laurowe,
1 średnia cebula,
2 ząbki czosnku.
Składniki zalewy pogotować z 10 minut i po prostu spróbować, czy jest smaczna. Jak nam coś nie pasi, to rozcieńczyć albo podrzazować.
W tym czasie oczyszczone grzybki obgotować krótko (tak z 5 minutek maks), w małej ilości wody. Tę wodę też lekko posolić i ciutkę zakwasić, żeby borowiki pozostały bialutkie (co widać na załączonym obrazku). Odcedzić grzyby i przełożyć do garnka z wrzącą zalewą, postawić na maleńkim ogieńku, coby lekko pyrkotały. Teraz trzeba działać szybko - wyparzone słoiczki już mieć przygotowane i od razu ładować do nich  grzyby w occie (tutaj  przydaje się mała chocheleczka i taki szeroki lejek). Dokładnie zakręcić i odwrócić do góry dnem. Nie trzeba pasteryzować, bo grzybki mają być jędrne, a i tak słoiki chycą :-D  
Tylko w przypadku podpinek - które są, cholery, twarde - obgotowuję dłużej, żeby goście nie żuli podeszew; no chyba że poda się na stół wystarczająco dużą flaszunię ;-)

13 komentarzy:

  1. Przepadam za grzybami leśnymi, ale nie umiem ich zbierać, zawsze się boję że jakiegoś trującego przytacham ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O żesz ty. Czemu ja tu wcześniej nie byłam? Jakaś niemota jestem!
    Z drugiej strony przede mną mnóstwo twojego czytania wiec nie ma tego złego...i tak dalej.
    Nie przynudzam, tylko biorę się za czytanie:))
    Pozdrowionka:))

    OdpowiedzUsuń
  3. W zakresie marynowanych grzybków zdaje sie na rodzine 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę koniecznie wypróbować tej zalewy. Grzybki prezentują się znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamciu droga w moich rodzinnych stronach gdzie las przy lesie grzybów w brud! Tylko Agunia jakaś lewa i grzybów nie zbiera bo żadnego znaleźć nie umie :D ale marynowane kocham! Na szczęście dostaję kilka słoiczków od mojej kochanej bratowej wiec problem z głowy ;) Twoich tez chętnie bym spróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamciu droga w moich rodzinnych stronach gdzie las przy lesie grzybów w brud! Tylko Agunia jakaś lewa i grzybów nie zbiera bo żadnego znaleźć nie umie :D ale marynowane kocham! Na szczęście dostaję kilka słoiczków od mojej kochanej bratowej wiec problem z głowy ;) Twoich tez chętnie bym spróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  7. w życiu nie jadłam rydzów.....nie umiem ich znaleźć....a szkoda, bo bardzo chciałabym poznać ich smak :)
    ZAZDRASZCZAM!
    super że wróciłaś-buziaczki ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzenko, czemu do Ciebie tak daleko, zaraz bym wpadła jesienną porą z flaszeczką do Twoich wspaniałych grzybków :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ładnie wyglądają te grzybki

    OdpowiedzUsuń