środa, 14 marca 2018

Ptasie mleczko

Właściwie nie jest to ptasie mleczko, tylko jakaś stabilizowana śmietankowa pianka, ale odkąd przeczytałam skład tego sklepowego, wybiłam z głowy mojemu miłośnikowi tej słodkości ów zakup. A poza tym nic tak nie łechce dumy Matki Polki, jak ochy i achy męża (rzeczywiście jest smaczne), no i z czystym sumieniem można stwierdzić, że mu nawet ptasiego mleka nie brakuje :-D
Za pomocą miksera robi się to błyskawicznie, przydają się także babcinowe półlitroczki (w blaszanych kubkach galaretka, wstawiona do zimnej wody w zlewie, błyskawicznie stygnie, więc śliniący się już małżonek nie musi długo czekać).
SKŁADNIKI:
- 0,5 litra śmietanki 30%, 
- kubek jogurtu typu greckiego,
- 2 różnokolorowe galaretki (troszkę chemii nie zawadzi hie hie..., gdy ktoś bardzo uważa, to można zrobić białe, na samej żelatynie lub agarze),
- 2 łyżeczki ksylitolu (albo cukru pudru, mój Pan jednak pożera słodkości z mniejszymi wyrzutami sumienia, gdy nie są dosładzane sacharozą, a jeszcze nie dotarło do niego, że taki cukier jest przecież w kupnej galaretce :-D),
- mała paczka petitków (też nie są konieczne, ale fajnie się kroi na porcje. Nie czytać składu!)
WYKONANIE:
Galaretki rozpuścić w niepełnych szklankach wrzątku, w osobnych garnuszkach ma się rozumieć. Jeśli zależy nam na szybkości, to wstawić do zimnej wody, tylko nie iść gadać z ciotką, bo zastaniemy je zastygnięte na beton (w takim przypadku ostrożnie podgrzać, rozpuściły się z powrotem i nic im nie było). Ubić śmietankę, dosłodzić, wymieszać z jogurtem na gładko. Gdy mamy złe doświadczenia z ubijaniem, można zajrzeć tu (klik!). Podzielić masę na pół i zanim wlejemy galaretkę, to najpierw trzeba wmiksować do garnuszka ze dwie łyżki tej ubitej śmietany (zapobiega to powstawaniu grudek, raz tak zepsułyśmy z Martikiem krem żelatyną - potrafi zastygać błyskawicznie w zetknięciu z zimną śmietanką). Jakieś prostokątne naczynie wyłożyć herbatnikami, wylać pierwszą warstwę, zastudzić (krzepnie szybko), potem drugi kolor i na wierzch znowu ciastka. Jeśli nie chce wyleźć z pojemnika (oczywiście NIGDY nie chce), to podgrzać od spodu w gorącej wodzie, delikatnie wyłożyć na deseczkę, a potem hopsa! odwrócić. 
I zawołać na Hurmę i Czeredę, że ptaki już wydojone :-)

 

10 komentarzy:

  1. Na wypasie, ja podobny robię córce na biszkopcie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale pyszności Marzyniu! lubie takie ciacha wiesz że nie używałam jeszcze nigdy ksylitolu..ma to jakis smak? czy tylko jest słodkie?

    OdpowiedzUsuń
  3. poproszę kilka porcyjek dla mojej familii :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie i smakowicie wygląda Twoje ciacho.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale wypas! Jakbym takie cudo zapodała ukochanemu, to by się jeszcze raz ze mną ożenił. On za każdą rozdygotaną słodkością jest jak za starą Polską.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jadłoby się jadło to ptasie mleczko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki ptaszek takie pastelowe mleczko zmajstrował? Wygląda smakowicie, więc nie dziwię się, że mężuś dostał ślinotoku...:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygląda znakomicie, ale i dla samego zawołania że : " ptaki wydojone!!" wypróbuję Twój przepis ☺️☺️

    OdpowiedzUsuń