skip to main |
skip to sidebar
Kiszone rzodkiewki
Jeśli ktoś - nie wiedzieć czemu - pomyślał, że to klopsiki wieprzowe w rzadziuśkim sosiku, to jest w błędzie! To są eko, bio, wege i gluten free rzodkiewki z mojej grządki, zakiszone jak ogórki. Nie ma w nich kopru, bo jeszcze nie miałam baldachów, a dopiero potem przeczytałam, że można dać z zeszłorocznych ogórków kiszonych (a jeszcze mam swoje). Proces jest dokładnie taki sam jak w przypadku ogórków (klik!), mniej więcej po tygodniu są już kwaśne. Zjedliśmy jeden słoiczek - fajne, nietypowe, kwaśne i ostre jednocześnie. I oczywiście - jak wszystkie kiszeliny - baaardzo dobre dla brzuszka :-)
Wspaniale, na pewno wypróbuję. Zapytam tylko czy tez wystarczy łyżka soli na litr wody?
OdpowiedzUsuńZrobione, są już na blogu :)
OdpowiedzUsuńAle fanaberia;)) Już zrobiłam 4 słoiki. Teraz czekają na pierwsze starcie z żarłokami:)))
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku rzodkiwewczka poszła w nać, zero korzenia ;-D
OdpowiedzUsuń