Nasza babcia jest chora i Mama nie ma czasu na pisanie, więc teraz ja na kilka dni przejmuję pałeczkę (a właściwie kuchenną pałkę).
Razem z Karolą upiekłyśmy tartę z orzechami, bo to jest najprostsze ciasto (nie licząc wycinanek z ciasta francuskiego, a propos: kupiłyśmy nowe, tym razem z „Biedronki”, bo tu podobno jedna pani polecała).
Z orzechów włoskich możemy robić różne różności, bo dzięki hojności naszej drugiej babci mamy mnóstwo pysznych orzeszków.
A więc do rzeczy:
SKŁADNIKI:
Ciasto:
szklanka mąki pszennej,
szklanka mąki krupczatki,
szklanka mąki krupczatki,
prawie cała kostka margaryny Kasi lub Bielskiej (można dać pół na pół z masłem),
3 żółtka,
3 żółtka,
kopiata łyżka cukru pudru,
śmietany zwykłej, 12% lub 18% - ile zabierze ciasto (1-2 łyżki),
płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
szczypta soli.
śmietany zwykłej, 12% lub 18% - ile zabierze ciasto (1-2 łyżki),
płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
szczypta soli.
Nadzienie:
3 białka,
3 szklanki orzechów włoskich,
3 lub 4 łyżki cukru pudru (myśmy dały 3 i po wierzchu sypałyśmy jeszcze brązowym cukrem trzcinowym, mimo to nie było bardzo słodkie, kto lubi słodziutko, powinien dać 4 łyżki cukru pudru),
cukier wanilinowy (pojedyncza porcja),
gruby cukier do posypania po wierzchu (Mama ma taki „Demerara” i mówi, że warto go kupić).
WYKONANIE:
Mąkę wymieszać z cukrem, solą i proszkiem w misce, dodać pokrojony na kawałki tłuszcz. Czubkami palców zarabiać tę mąkę z margaryną tak, aby powstało coś jakby kruszonka. Wtedy dodać 2 żółtka i łyżkę śmietany, starać się to skleić do kupy, jeśli jest za suche to dodać trochę śmietany. Nie wyrabiać tego długo, bo się topi od rąk. Taką kulę ciasta włożyć z tą miską do lodówki.
Potem można zabrać się za nadzienie: orzechy zemleć w maszynce do bakalii, to jest taka jakby obrotowa tareczka. Jeśli ktoś tego nie ma (mama mówi, że to też się przydaje), to można w zemleć w maszynce do mięsa, ale wtedy trwa to dłużej i potem nikt nie chce myć naczyń. Ubić mikserem na sztywno pianę z białek, najpierw dodając odrobinę soli, a jak jest już trochę wysztywniona, to dodawać po trochu cukier. Kiedy piana w misce odwróconej do góry dnem nie wylatuje, to można domieszać orzechy (Karola patrzyła ze strachem, kiedy obracałam te miskę, ale robiłam to wolno). Zmielone orzechy się domieszuje łyżką, delikatnie, żeby piana za bardzo nie opadła. Acha, i lepiej ich dodawać po pół szklanki, żeby się nie okazało, że jest ich za dużo w stosunku do piany. Jak jest za dużo, to trzeba jeszcze „dobić” pianę z jednego jajka.
Ciasto kruche pieczemy w piekarniku na 200 stopniach gorąca (trzeba go włączyć wcześniej, aby był nagrzany)..
Po co najmniej pół godzinie leżakowania ciasta wyciągamy go z lodówki, odkrawamy kawałek na paseczki na wierchu, a resztę rozwałkowujemy na podsypanym mąką blacie. Wyklejamy ciastem formę do tarty albo tortownice, robiąc taki brzeżek. Pozostałe ciasto wałkujemy i wykrawamy nożem lub (jak my) radełkiem karbowanym paseczki na ozdobny wierzch. Ciasto nakłuwamy widelcem i podpiekamy na bladożółty kolor. Następnie, gdy trochę przestygnie, nakładamy masę na wierzch i układamy paseczki ciasta. Smarujemy tym żółtkiem, co pozostało, tę krateczkę i posypujemy grubym cukrem. Pieczemy, aż ciasto się zarumieni.
Po pierwsze wiele uścisków od Ciotki Czarny Pieprz - powiedz mamie, że ciepło o niej myślę i brak mi jej ciętych komentarzy. Po drugie - tarta wymiata.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla babci i Mamy Marzyni. Proszę mi się tam ciepło ubierać, nie ganiać bez szalików i czapek :)
OdpowiedzUsuńW ramach przejmowania pałki jeszcze nam się przypowiastka należy z przyprawami ;)
Ja się piszę na tą tartę :) Już do Ciebie jadę. Mam nadzieję, że mi zostanie kawalątek :)))
OdpowiedzUsuńWygląda THE BEST !!!
No to zdrowia wszystkim nooo....:)wygląda toto wspaniale...ciekawe jak smakuje..
OdpowiedzUsuńWchodzę delikatnie do Twojej kuchni - adres odkryłam na blogu mojej koleżanki. Witam cieplutko - ten zapach orzechowej tarty rozchodzi się nawet u "sąsiadów" - wspaniały. Szukałam takiego "wypiekowego" bloga, bo nie umiem zrobić dobrego ciasta na pizzę, a u Ciebie znalazłam. Jeżeli pozwolisz, to będę Cię od czasu do czasu odwiedzała. Pozdrawiam serdecznie i wpisuję Cię do moich ulubionych blogów.
OdpowiedzUsuńMniam , mniam...a chcesz mojego sernika... wyrósł mi na 6 cm...
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla was dziewczyny no i widzę że mamcia ma godne zastępczynie tarta pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńdobrze,że jest ktoś kto może przejąć pałeczkę a raczej chochle...pozdrowienia dla wszystkich...
OdpowiedzUsuńMarzyniu, robię dzisiaj ciasto z Twojego przepisu. Masz chyba chochlika w przepisie. W składnikach na ciasto masz 3 żółtka, a potem w sposobie wykonania piszesz 2 żółtka. Ale, spokojnie poradzę sobie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń