niedziela, 21 marca 2010

Sałatka z kukurydzy „przegląd lodówki”




-->
Każdy z nas zna to uczucie. Jest sobota albo niedziela. WRESZCIE MOŻNA SIĘ WYSPAĆ. Ale dzie tam!!! O szóstej rano już jestem rześka jak szczygiełek. Gnysze sie do wpół do siódmej, z zazdrością nasłuchując chrapania i posapywania H&C. Wstaję.
„Przy tym dniu” (tak się u nas mówi na dzień codzienny, dzień pracy) jest oczywiście dokładnie odwrotnie. Z wyra wyciąga mnie tylko wizja nagany z wpisaniem do. Każda minuta polegiwania jest wtedy najsłodszym przeżyciem i nie pomaga odwoływanie się do etosu nauczyciela.
Plusem wczesnego wstawania w niedzielę jest fakt, że kuchnia jest tylko moja. Nikt nie podkrada, nie grymasi, nie snuje się po kuchni krusząc i ciapiąc, bo jedynym celebrantem śniadania jestem ja. Już dość dawno wytresowałam czeredę: jeśli nie chce się wam wstać, nie liczcie na śniadanko do łóżka. W niedzielę każdy rano karmi się sam, lodówka i tak jest zawalona żarciem na full. Oczywiście, jeśli piekę np. bułki to wiadomo, że sama ich nie zżeram, ale już szybką sałatkę potrafię wtrynić sama bez wyrzutów sumienia. Tak jest i dzisiaj. Sałatki wyszło na 2 porcje, na razie jeszcze wszyscy śpią, kto wstanie najwcześniej, ten się załapie.

Sałatka „przegląd lodówki”
puszka kukurydzy z czerwoną fasolką,
kawałek żółtego sera (ja miałam wręcz plasterki),
4 jajka na twardo,
cebula,
łyżka majonezu + łyżka gęstej śmietany,
ząbek czosnku,
sól, pieprz do smaku.

Jajka ugotować, rozgnieść widelcem, posolić. Ser i cebulę skroić w kosteczkę. Wymieszać z odsączoną kukurydzą i fasolką. Majonez wymieszać ze śmietaną, odrobiną soli, spora ilością pieprzu i rozgniecionym czosnkiem. Wymieszać i gotowe. 

Zjadłam sobie z domowym chlebkiem na zakwasie. Dobre jedzenie potrafi pocieszyć nawet Hioba.

13 komentarzy:

  1. PIERWSZY!!!:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię taką sałatkę. Ja ją nazywam "z tym co mam pod ręką". Zauważyłam, że wtedy wychodzą najciekawsze potrawy.

    p/s Miałam awarię bloga i komentarze, które zamieściłaś mi przy chlebie poszły się szczypać :((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma sprawy, ja zrobię. Ale co ma zrobić mężczyzna (100%), którego lodówka ma tę cechę charakterystyczną, że znajduje się niej połowa wyschniętej cytryny? ... no i piwo :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nazwa cudowna :):):) Ja mam takie pomysły na zapiekanki w stylu ,, To co dostępne " , albo ,, śmieciowo " :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas na "dalekim wschodzie"-to się śmietnikiem nazywało:):)cuda można zrobić czasem z tego co zamknięte w lodówce:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się to kojarzy z czymś takim... przegląd lodówki to zbierany obiad - czyli co kto zbierze to zje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha...w niedzielę rano to u mnie połowa żarcia z lodówki jest już wymieciona, przez dziecko i jego znajomych. Sałatka wygląda bardzo smakowicie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. robię sobie czasem taki przegląd...a jak smakuję

    OdpowiedzUsuń
  9. dobry pomysł na utylizację resztek z lodówki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że smaki kulinarne i pomysły na wykorzystywanie resztek mamy podobne. Swego czasu miałam program w TV na okoliczność robienia past i sałatek z resztek w lodówce - przywołałaś mi z pamięci tamte czasy, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń