skip to main |
skip to sidebar
Gomółki z sera białego
I znów przenosiny w czasie. Babcia Bronia i prababki Patrynka z Mistaczką i Nazimkowo z Kluszczynom spoglądają na mnie zapewne łaskawym okiem z Tamtego Świata. Udało mi się bowiem - właśnie w tej wersji tradycyjnej, z kminkiem - idealnie utrafić w smak i konsystencję zapamiętane z dzieciństwa. Te z czosnkiem i lubczykiem to już nie to: czosnek zagłusza specyficzny smak suszonego sera. Te czerwonawe z kolei są PRZEPYSZNE, pikantne, z wędzoną papryką - ale to nie jest smak podkarpackich gomółek z Listy UNESCO (no dobra, przesadziłam... z Listy Produktów Tradycyjnych).
Trzeba mieć dużo dobrego sera białego. A właściwie najpierw trzeba mieć dobrą ciocię Zosię z dobrą, mleczną krową. Poniżej 2 kilogramów sera to nawet nie ma co suszyć, zwłaszcza, gdy się to robi deszczową wiosną, gdy kaloryfery już nie grzeją, pieca chlebowego i "brańdury" jeszcze nie mamy i trzeba piłować elektrycznym piekarnikiem z termoobiegiem :-(
Dopisano 24 maja; temperatura na polu 35 stopni:
Bardzo dobrze suszą się na słońcu w przewiewnym miejscu!
SKŁADNIKI:
tłusty twaróg, najlepiej wiejski, nieprzewarzony (bez grudek),
po 2-3 żółtka na kilogram sera,
soli dużo (mają być słone) i pieprzu też,
ulubione dodatki, ale ja zalecam opcję arche: kminek mielony i cały do posypania.
WYKONANIE:
Ser można zemleć przez maszynkę, ale ten od cioci był tak dobry, że po prostu wyrabiałam go ręką. Trzeba zadbać, aby ser nie był mokry; jeśli wydaje nam się taki, trzeba go odcisnąć na zmienianych często ręczniczkach papierowych (patrz tu: klik!). Porządnie posolić, popieprzyć i dokminić, bo to musi być "czujne". Potem wmieszać żółtka, znowu dokładnie wyrobić i maczanymi w wodzie rękami (sakrucko się kleiło, ser był sielnie tłusty) uformować zapamiętane z dzieciństwa gomółki z czubkiem.
Suszyłam je przez 4 dni (co jakiś czas, przed i po pracy) w piekarniku na 50 stopni z termoobiegiem, po chwili wyłączając grzałkę, żeby mi się nie ugotował ten serek. Już na drugi dzień zaczyna charakterystycznie pachnieć i właśnie tak ma być, to jest cały ten smaczek. Z wierzchu jest sucha skórka (u mnie aż błyszcząca od tłuszczu mlecznego), a w środku zwarty, ostry w smaku ser.
Gdy chcemy długo przechowywać, to można ususzyć na kamień, ale ja wiedziałam, że u mnie tyle nie postoją. Nie ma bowiem nic lepszego do piwka :-D
Prosze o informacje:) Pomiedzy suszeniami trzymac gomolki w lodowce czy w temperaturze pokojowej?
OdpowiedzUsuńTrzymałam je normalnie w uchylonym piekarniku na tej kratce do pieczenia i szłam do pracy, krótko je tylko rano podsuszając. Ten ser musi się tak jakby lekko zestarzeć, w każdym razie "załapać" taki zapaszek specyficzny, a w lodówce tego się zrobić nie da. U babci to one leżały w bratrurze albo na suszni, albo w piecu już przechłódniętym po pieczeniu chleba.
UsuńDziekuje za szybka odpowiedz.
UsuńPozdrawiam
No Marzyniu, dałaś czadu tym przepisem, ciekawe kogo zachęcisz do zrobienia, mnie nie, nie mam ani bratrury, ani brańdury.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością poczytałam tekstu pisanego jak zwykle ze swadą i regionalizmami.
I...podziwiam, że Ci się po prostu chce.
A te gomółki, to mistrzostwo.
Pozdrawiam
CHCĘ! :)
OdpowiedzUsuńA jak się ma tylko 40 dag dobrego sera, to warto w ogóle zabierać się za takie pyszne gomółki :( ?
OdpowiedzUsuńUla, zaczekaj, ma być ostre słońce w tym tygodniu :-) Zrobisz se 4 gomółeczki i wysuszysz na parapecie, bo szkoda piłować piekarnikiem :-D
UsuńTak myślałam , z tym słońcem...
OdpowiedzUsuńa na te ociupinę sera starczą 2 żółtka ?
dziękuje za odpowiedzi :)
jedno tyż chwaci... bo możno robić i bez żółtków, co ino bedo takie wincy postne :-D
Usuńtakie przepisy lubię najbardziej :) takie, takie podkarpackie!! :D
OdpowiedzUsuńDzięki za odp. :)
OdpowiedzUsuńspróbuje za efekt nie ręczę...
właśnie zrobiłam, chciałam sie pochwalić efektem , ale nie znalazłam emaila do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńsuszę zawinięte w folie aluminiową, leżą na talerzu i suszą się w słońcu na balkonie, może tak być ?
Ula, moim zdaniem one powinny leżeć odkryte, bo muszą złapać ten zapaszek i smaczek, a w folii chyba nie... Nie wiem, jakie procesy zachodzą w serze, że on się robi taki charakterystyczny, ostry i woniejący, ale jakieś drobnoustroje są za to odpowiedzialne, więc myślę, że trzeba je odkryć :-)
UsuńU baci zawsze były gołe i leżały wprost na suszni nawet bez talerza :-D
"Na suszni"- nie , no ile razy wchodzę do Ciebie tyle razy opuszczam to miejsce w lepszym nastroju. Też nie mam jak Bożenka brańdury, ale kiedyś robiłam podobnie i bardzo nam smakowały. Polecam Twoim czytelnikom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i miłego wieczorka.
Znów zawracam Ci głowę Marzyniu :)
OdpowiedzUsuńOdwinęłam je z folii i ...wyciekł z nich tłuszcz :(
tak ma być ?
Spoko, obetrzyj ręczniczkiem papierowym i jazda! suszymy! Widocznie masz dobry, tłusty ser - będą pyszne!
UsuńOj Marzyniu jak ja ci zazdroszcze tych Babć.Masz co wspominać .Ja Babć nie miałam i smutno mi z tego powodu. P.s. nie choruje ,jak na razie nie mam swojego komputera ,a tak trudno się wyprosić o użyczenie.
OdpowiedzUsuńJakie śliczne gomółeczki ! masz rację że nie ma nic lepszego do piwka - robiłam kiedyś w różnych wersjach smakowych wg śląskiego przepisu. W moim przepisie nie dodaje się żółtek, tylko rozgniata ser z przyprawami i solą do smaku. Suszyłam je na parapecie na słońcu pod kopułką z siatki, by nie kusić owadów.
OdpowiedzUsuńGomulek nigdy nie jadlem. Widze ze posmakowaly by mi :)
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu czegoś takiego nie jadłam, jakie to pracochłonne, ale jak by mi ktoś podał to bardzo chętnie zasmakuje,
OdpowiedzUsuńJaki piękny jest ten przepis! Jak ja kocham takie niezwykłe receptury. Nie zrobię, bo cioci z krową nie mam, ale łaknę takiego jedzenia, zawieszonego w długiej rodzinnej tradycji, przygotowanego z miłością i ciepłym wspomnieniem.
OdpowiedzUsuńBóg ci, dzicie, zapłać, za dobre słowo! (jakby powiedziała nie tylko BB :-)
Usuńale fajny pomysł, muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńMarzyniu znam gomółki tylko z opowieści taty. Szybko przed wojną został sierotą i ciotki, które opiekowały się drobiazgiem, bardzo bogobojne kobity były. Jedna co i rusz chodziła do miejsc świętych na pielgrzymki. No i na całą drogę przygotowywała gomółki i chlebek. Tylem się o tym nasłuchała, do końca nie wiedziałam, co to jest i jak się robi. Teraz będę mogła wypróbować. Dziękuję, że przywracasz stary świat i wspomnienia ludzi drogich sercu, pozdrawiam hel.
OdpowiedzUsuńBo ja miałam to szczęście, że u nas w rodzinie ludzie szybko mieli dzieci, a i większość była długowieczna, więc np. dwie prababcie znałam tak długo, że jedna została praprababcią! (po mnie nota bene). Zresztą po 50-tce nadal mam jeszcze jedną babcię :-D, to cudowne! A jako dziecina grzeczna i "zdała" pomagałam im przy kuchnie i weszło! Weszło tak bardzo, że sama teraz mieszkam na wsi w drewnianym domu, a mam i warunki, i surowce, żeby gotować jak przed wojną. Tylko Hurma i Czereda mnie odwodzi od tradycji na talerzu :-)
UsuńMam pytanie,czy suszylas też te gomółki w suszarce do grzybów? Mam ogromną ochotę je zrobić
OdpowiedzUsuńNie, nie suszyłam, chociaż posiadam - w sumie to dobra opcja! Myślę, że jak najbardziej można, no i taniej niż w piekarniku :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie takie jak robiła moja babcia Bronia z dużą ilością kminku, soli i pieprzu. Zrobiłam je parę dni temu, były idealne! Babcia wiedziała,że zrobię wszystko, by w smaku były takie " babcine". Babci już nie ma😢 ale przepis "krąży" po rodzinie.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za gomółki 😁
Babcie Bronie som najlepsiejsze!!! A ja dziękuję za miły wpis :-)
UsuńBardzo mnie ten przepis zainteresowal, ale ja niestety nie dostane w Niemczech takiego tradycyjnego twarogu. Sama go robie, ale do tego bedzie pewnie za wilgotny.
OdpowiedzUsuńMaria: u nas w domu mówiło się suśnia i bradrura, a gomółki były z miętką i suszyło się na dębowych deszczółkach. Włąśnie mam pyszny wiejski serek, nie od ciotek, ale od kobiety, która nas regularnie zaopatruje w domowy ser i masło z maśniczki. Pomyślałam, żeby poszukać przepisów, ale nie ma co wyważać otwartych drzwi. Nasze podkarpackie są najlepsze. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńAle miły wpis! Pani Marysiu, u nas też jest "maśniczka" :-)
UsuńA Podkarpackie ma najwięcej produktów tradycyjnych na liście, w tym 2 we wsi mojej Babci!