sobota, 1 maja 2010

Quesadillas



Natknęłam się w sklepie na gotowe tortille. Wyglądały całkiem apetycznie, ale okazały się gumowate. Trzeba było tę gumowatość jakoś zlikwidować, więc poszperałam po kulinarnych stronkach i zobaczyłam, że ludzie robią różne pyszności z zapiekanych tortili.
I dlatego dzisiaj na kolację było z lekka meksykańsko. 
Przepis jest kombinacją kilku innych, tu właściwie do środka każdy wkłada co chce, musi być tylko ser żółty, żeby to skleił do kupy. Ja miałam trzy sery, bo po zrobieniu pierwszych placków zaczęłam trochę eksperymentować – wszystkie wersje były pyszne!


SKŁADNIKI:

ser żółty (miałam pół kulki podwędzanej pseudo-mozzarelli, edamski i brie. Z tym brie jadłam tylko ja, bo H&C narzekała, że śmierdzi, fakt, był już troszku starawy, ale jeszcze się nie ruszał.

Ruszający się ser można obejrzeć tu: Powaliło mnie, szczególnie widok tych dwóch ziomali, wcinających z apetytem),

oliwki zielone,

podsmażone pieczarki,

sos piri-piri (fajna nazwa, był w „Biedronce” po chyba 3 zł., zapewne nie ma nic wspólnego z oryginalnym piri-piri, ale ostry i smaczny, trzeba tylko uważać, żeby go nie chlapnąć za dużo),

przeciśnięty czosnek,

pieprz, ew. jakieś ulubione przyprawy,

oliwa do smażenia,

kwaśna śmietana z czerwoną cebulką, albo ketchup (albo to guacamole, jeśli ktoś lubi).

WYKONANIE:

Na połowę placka nałożyć dowolne składniki i doprawić. Ser nie powinien dochodzić do samego brzegu, bo wypłynie (mi pleśniak trochę wypłynął). Złożyć na pół i smażyć na oliwie z obu stron, uważając przy przewracaniu. 
Ja jadłam to z gęstą śmietaną, posypaną czerwoną cebulką. Moim zdaniem o wiele lepsze niż z keczupem, zimna śmietana fajnie się komponowała z gorącym plackiem i łagodziła ostrość tego piri.

O ilość kalorii lepiej nie pytać, ale to akurat mię zwisa jak sto kilo kitu (a propos – ciekawe, kto jeszcze oprócz mnie i paru najstarszych zgredów na Pogórzu tak mówi…)


8 komentarzy:

  1. Zgłaszam do moderacji. Nie może tak być, że człowiek je chlep z byleczym, bo se zapomniał że święto i nic nie kupi, a tu się pokazuje takie o różne!
    A balony, to ja będę widział w tym roku zza okna raczej :/

    OdpowiedzUsuń
  2. MMmmm..ja też używam gotowych tortilli bo sama zrobić nie potrafię:) Ach...głodna jestem!

    OdpowiedzUsuń
  3. mooocno serowe to nadzienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tortille przyrządzam na setki sposobów

    OdpowiedzUsuń
  5. A u mnie stary przy garach dziś stoi:) Que sera, sera...

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm ciekawe eksperymentowanie zajrzałam na ten ruszający się ser i podziwiałam tych dwóch facetów :) na sam widok mnie zemdliło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo, ja tak smażę naleśniki z mąką kukurydzianą (bo są wtedy kruche i chrupiące) i zawijam w nie różne jarzywne różności. Pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedzonko świetne, my swego czasu mówiliśmy, że "mi to zwisa i powiewa...". Tortile robiła ostatnio moja synowa ale w nieco innej okrojonej wersji - "tyz dobro" :):) A teraz mogę jej dać Twój, Marzyniu przepis i niech się popisuje:):):)Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń