Domowe wędliny zawsze wygrywają z kupnymi, chociaż mamy tu dywersanta w chałupie, który twierdzi, że ta "kupna" łososiowa jest równie dobra, jak wykonana przez Umiłowaną Przywódczynię. Został za to ukarany ostracyzmem przy świątecznym stole (no krótkim, krótkim...) oraz odsyłaniem do sklepu za każdym razem, gdy łakomie sięgał po MOJĄ polędwiczkę 😄
Właściwie to nie jest mój przepis, lecz mojej kochanej kulinarnej guru, przemiłej i najstarszej stażem blogowej przyjaciółki Danusi, z bloga "Co mi w duszy gra". Już tam Dania wszystko dokładnie opisała, jak wykonać ten przysmak (klik!), ja mam tylko 3 przyprawowe zmiany:
- dałam 3 ząbki czosnku (gdyby Drakula zagnał się do naszej wioski),
- zamiast zwykłej słodkiej papryki dałam słodką wędzoną - super!,
- jedną łyżeczkę pieprzu zastąpiłam mieszanką curry.
Robiłam kiedyś, super smak. Polecam każdemu. Warto zrobić samemu, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmuszę wreszcie i ja zrobic bo chyba ze dwa lata się na nią czaję ;):)
OdpowiedzUsuńTen przepis mi sie spodobal zanim go przeczytalam! Przede wszystkim uwielbiam taka poledwice, A Twoje zmiany bardzo mi przypadly do gustu. Moje smaki, szczególnie wedzona papryka, uwielbiam ja!
OdpowiedzUsuńNa swieta bede robic pastrami, moze sie wiec tez skusze na poledwiczke za jednym zamachem :)
Super. Ja podobnie jak Izaa zbieram się do zrobienia tych pyszności.
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wygląda Twój talerz z domowymi smakołykami. Polędwicę łososiową uwielbiam od dziecka. Wtedy nawet nie wiedziałam, że tak się nazywa:)
OdpowiedzUsuńTata zajmował się wędzeniem mięska i kiełbasy. Robił to perfekcyjnie.
Zawsze przynajmniej jeden kawałek polędwicy musiał być wędzony na zimno żeby była właśnie polędwica łososiową.
Pasztety,rolowane boczki to juz była specjalność Mamy. Niezapomniane smaki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Klikam zatem do Danusi, a Ciebie ściskam wiosennie.
OdpowiedzUsuń