sobota, 15 stycznia 2022

Žlikrofi - słoweńskie pierożki z ziemniakami

 

Te pierożki to według nas największy kulinarny przebój gminy Idrija, w której teraz mieszka Martik. Podaje się je na wszystkie uroczystości, więc już kilkakrotnie zajadaliśmy się tym przysmakiem. Muszę przyznać, że te wykonane przez młodą gospodynię z Polski WŁASNORĘCZNIE (co bezsprzecznie udowadnia powyższe zdjęcie) były równie pyszne, jak zamawiane u jakieś sławnej na cały kraj mistrzyni z Idrii. Gwoli sprawiedliwości dodam, że nasze ruskie też robią tam furorę (aczkolwiek ser trzeba przywozić z Polski), a jedna z dziewcząt nauczyła się je robić - czyli za Polaka już wyjść może💑!
Proces wytwarzanie jest trudniejszy niż "naszych" pierogów - wymiary prawilnego žlikrofa są dokładnie określone: 3 cm długości i 2 cm wysokości (wysokość mierzy się na środku), więc trzeba się nieźle nadłubać, aby zdać egzamin na Słowenkę😂. Jak widać - opłaciło się naszej córce od małego gotować z Umiłowaną Przywódczynią, chociaż jednak cieszę się, że nie wyszła za Chińczyka (wykon pierożków baozi to było dopiero wyzwanie! - patrz tu). 
Najczęściej serwuje się danie jako dodatek do gulaszu, co oznacza, że do 5 godzin klejenia tych maleństw jeszcze trzeba dodać ze 3 godziny na część mięsną - ale z gulaszem baranim, jak na poniższym zdjęciu, to poezja!
 
Zdjęcie pochodzi ze strony  https://slovenia.si/this-is-slovenia/idrijski-zlikrofi/ 
gdzie dobrze zobrazowano także technikę wykonania. Martik nie zdążył zrobić zdjęcia talerza przy rodzinnym stole, bo biesiadnicy byli głodni i chyba nie zrozumieliby tego, co nasi mężowie pojęli już wiele lat temu ("Jeszcze nie! Jeszcze nie jedz! ZDJĘCIE NA BLOGA!!!). 
SKŁADNIKI (na 150 sztuk):
30 dag mąki pszennej,
2 jajka (Mama Marija mówi, że jedno jajko wystarczy na tę porcję mąki),
chluścik oleju,
letniej wody tyle, by wyrobić miękkie ciasto*.
*jeśli korzystamy z mechanicznej wałkownicy, to lepsze jest bardziej twarde ciasto.
Na nadzienie:
pół kilo ugotowanych ziemniaków,
skwareczki z mielonej słoniny,
2-3 łyżki zrumienionej cebulki,
pieprz, sól, ew. majeranek lub świeży szczypiorek.
WYKONANIE:
Zarobić miękkie, elastyczne ciasto. Przykryć je ciepłą miską i pozostawić, by z pół godziny odpoczęło, w czasie, gdy my będziemy mieszać farsz. Cienko rozwałkowane ciasto pokroić na pasy i układać na nim kuleczki nadzienia wielkości wiśni. W wyrób tych kulek należy wrobić jakiegoś nieszczęsnego Teodora - Słowenkom łatwiej, bo tam do przygotowania žlikrofi obligatoryjnie zasiadają ze trzy pokolenia (te 150 sztuk to wciągają ojciec ze stryjcem na raz**). Następnie płat ciasta składa się (roluje, zawijając brzeg pod spód) i dociska małymi palcami pomiędzy kulkami nadzienia, tworząc w ten sposób tzw. "uszy". Po odcięciu i zalepieniu każdego pierożka w górnej jego części robi się małe wgłębienie, nadając mu  charakterystyczny kształt kapelusza (jak to Martik nazwał fachowo: kowadełka). 
Gotować w osolonym wrzątku do miękkości ciasta, omaścić masłem lub stopionym smalcem (tym od skwarków).
Na Youtubie jest uroczy film o historii idryjskich žlikrofi - klik! 
Ma się rozumieć dom Martika i jej teściowie tak nie wyglądają, ale w okolicy wciąż jeszcze są baardzo stare domy. A i podobnego dziadeczka z kosą widziałam w drodze na Hudournik (a babunia zbierała siano do niesionego na plecach wielkiego kosza, plecionego z łyka - są tam w górach takie zbyry, że na nic cała cywilizacja 💖).
Więc jeśli nie wybieracie się do przepięknej Słowenii - zróbcie ją sobie chociaż na talerzu :-)
** Martusia zgłosiła dementi: na chłopa wystarczy CZTERDZIEŚCI 😆
*** I zauważcie - dziadziu ma do obiadu WINO! tam ZAWSZE  jest wino do wszystkiego - gdyby ktoś chciał to nawet do śniadania. I nikt nie jest posądzany o alkoholizm (chociaż to Słowianie!), i nikt nie ma  z tym problemu. Po prostu - kultura spożywania jest inna.  Wino jest szanowanym Darem Bożym, danym ku RADOŚCI człowieka, a nie po to, by zapijać smutki. Tam się pije, gdy ludzie się cieszą: czasem wolnym, wykonaną pracą, darami natury, dobrym posiłkiem, przebywaniem z kochanymi osobami... Mam nadzieję, że i w Polsce kiedyś tak będzie💓
 

12 komentarzy:

  1. O ja pierniczę 😲
    Koronkowa robota😅 wyglądają obłędnie i pobudzają zmysły. Jęzor do kolan od samego patrzenia.
    Nie powiem,że nie mam czasu ale gorzej z moją cierpliwością.
    Te ostatnie pewnie nie byłyby juz maleńkie😀
    Tak czy inaczej wielki szacun dla twórców!!!
    Przytulaski dla Ciebie🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam Maminku, że byłoby tak, jak z moimi słoweńskimi sztruklijami :-D Po 2 godzinach mordowni już lecimy, aby skończyć!

      Usuń
  2. Uśliniłam się od zdjęć i opisów. Obejrzałam film - orzeszku! a ja myślałam, że nasze uszka to koronkowa dziubanina - i mam postulat: niechby Marzynia się wzięła za propagowanie witarianizmu czy innych postów, bo dotychczasowe Marzyni rekomendacje kulinarne wpływają w sposób znaczący na kurczenie się mojej odzieży, o!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają niezwykle apetyczne, a i pewnie smak przedni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami gdy czytam Twoje przepisy mam wielkie kompleksy i sie zastanawiam, czy ja przypadkiem nie jestem z innej planety. Przede wszystki w zyciu nie jadlam ruskich pierogów, a takich slowenskich tez pewnie nigdy nie zrobie, bo jestem zbyt leniwa. Ale wygladaja oblednie. Alkohol to tez nie moja bajka, w moim domu rodzinnym imprezy byly bez alkoholu i do dzis specjalnie mnie do procentowych trunków nie ciagnie. Ale mi narobilas tym przepisem apetytu jak licho, bo zawsze nas najbardziej pociaga to, czego nie mozemy miec :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają wspaniale, choć bardzo pracochłonnie. I świetnie rozumiem "Jeszcze nie! Jeszcze nie jedz! ZDJĘCIE NA BLOGA!!!" :D :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądają pysznie. Właśnie zaczęłam nadrabiać 2 letnia przerwę na blogu, moje nowe zajęcie zabiera mi bardzo dużo czasu, a znajdziesz mnie tu:
    https://www.facebook.com/Domowe-pierogi-Kasi-mro%C5%BCone-106139661122901

    OdpowiedzUsuń