czwartek, 26 października 2023

Ciasto marchewkowe z kremem "Maminek i S-ka"

 

Nie trzeba wielu słów: jest pyszne!
Piekłam to ciasto z przygodami. 
Najpierw nieobacznie obiecałam małżonkowi, że NA PEWNO  dzisiaj będzie znakomite ciasto marchewkowe z przepisu Maminkowego. Zadudrawszy się w ogrodzie i przy obrządku z niepokojem stwierdziłam, że jest już po 18-tej, a ja nie wiem, czy mam wszystkie składniki. A nasze wioskowe sklepy (do których i tak jest ponad 3 kilometry) wdzięcznie zwane "Strażokiem" i "Żeleźniokiem", już zamknięte... Oczywiście można jechać do miasteczka, ale to niemal 20 kilometrów. Mąż, utyrany całodziennym rżnięciem drzewa na cyrkularce, stwierdził, że "Ty sobie na pewno poradzisz!".
Sprawdziłam. Z  dziesięciu składników nie miałam siedmiu. 
To tyle w temacie rządnej gospodyni Marzyni, samozwańczo zwanej Umiłowaną Przywódczynią.
Już miałam się poddać, ale Szczwany Lis podpuścił mnie, że jutro rano będzie w mieście, to zawiózłby wnuczce... 
Wizja Małej, na próżno ssącej paluszki w oczekiwaniu na ciasto baby Mazyni, przekonała mnie do podjęcia walki. 
I wyszło! Puszyste, aromatyczne, a że akurat miałam serek mascarpone (tiaaa, mleka nie ma, ale MASCARPONE w lodówce ma) to jeszcze przełożone kremem. 
Przepis Maminka jest tutaj (klik!)
Przepis Córci Maminka - tu (klik!)
Warto sięgnąć do nich, ponieważ moja receptura różni się od oryginału. Ale zapewniam (co zresztą widać na zdjęciu, gdy się powiększy) że modyfikacje nie zaszkodziły.
SKŁADNIKI:
    - 240 ml oleju - miałam tylko resztkę w butelce w spiżarni, więc uzupełniłam stopionym masłem,

   - 30 dkg drobnego cukru - drobny cukier na wsi to jakaś nowinka "miastowych", musiałam wziąć zwykły,

   - 4 jajka,

   - 4 łyżki mleka lub wody  - mleka nie było. M. odmówił pogalopowania kilometr do Wolanki, która ma krowę, więc i ma mleko jakby też 😆. Na szczęście przepis dopuszczał wodę, bo już widziałam minę sąsiadki po wyartykułowaniu prośby o  4 łyżki mleka,

   - 18 dkg marchwi startej na drobnych oczkach  - Martik przywiózł tę słoweńską, słodziutką i soczystą,

   - 12 dkg posiekanych orzechów włoskich - nie miałam. Ale były kruszone migdały, więc dałam, bo nie wiedziałam, czy te orzechy nie spełniają jakiejś roli uzupełniającej wagowo sypkie składniki,

   - 24 dkg mąki tortowej - oczywiście żadnej tortowej nie było. Grzebanie w czeluściach szafki kuchennej nic nie dało. Poszłam więc do Banku Zbożowego (mamy go pod schodami, prezesem jest Małżonek) i wzięłam swoją zwykłą,

   - 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia - to zakrawa na żart, ale okazało się, że w ostatniej torebeczce jest ledwo jedna łyżeczka. Dałam więc dodatkowo 1,5 łyżeczki sody, a w obawie, że soda nie ruszy bez kwasu 2 łyżki wody zastąpiłam 2 łyżkami octu jabłkowego,

   - łyżeczka imbiru i łyżeczka cynamonu - zastąpiłam je przyprawą do piernika, bom nie miała mielonego imbiru.
Uff! 
Samo pieczenie to już była betka.  
Wykonanie cytuję za Maminkiem:
Cukier ucieramy z olejem. Stopniowo dodajemy żółtka i ucieramy. Dodajemy mleko i ucieramy. Dodajemy marchew, orzechy i ucieramy. Dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia,imbirem, cynamonem i ucieramy. Ubijamy pianę z białek z odrobiną soli. Pianę delikatnie mieszamy z ciastem. Przekładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 160 st. C z termoobiegiem ok. 55 minut do "suchego patyczka" (piekłam na 170 bez termo obiegu). Ciasto można przełożyć kremem.
 
A jak smakowało naszej Matyldzi pokazuje poniższe zdjęcie. Taki widok wynagradza wszystko😚
 

 

 

11 komentarzy:

  1. Łał! Łał!łał!!! Bardzo eleganckie ciasteczko🙂
    Na fotce ani śladu walki ale za to widać efekt zwycięstwa 😀
    Uściski serdeczne🤗🧡

    OdpowiedzUsuń
  2. Podam stronę bloga córki
    ile-smaku.blogspot.com
    Niestety już go nie prowadzi ale przepisy mogą się przydać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jużem tam była. Super! Jest tam buszowania na wiele wieczorów :-) Dzięki Maminku :-*

      Usuń
  3. No to jeszcze raz.
    Nie ma to jak kreatywność:)
    Co to znaczy, że się nie da?
    Oczywiście, że się da🙂
    co widać na załączonym obrazku.
    Wnusia zajada że aż miło patrzeć 🙂a babcia szczęśliwa 🫠
    Buziolki gorące 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny wypiek w sam raz na super deser jesienną porą, jak taki torcik marchewkowy, cudowne loczki ma mała zajadająca Dama 🧡

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze ciasto obłędne! Jesteś Kochana bardzo kreatywna! Pomimo pewnych braków w zaopatrzeniu nie poddałaś się i wyszło wspaniałe ciasto. A sam opis podejścia do pieczenia tego wspaniałe dzieła tak poruszył moje serce że cały dzień będę miała dobry humor. Blog zaobserwuje i chętnie będę odwiedzać. W wolnych chwilach zapraszam również w swoje skromne progi. Pozdrawiam Monika 🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałam się z opisu tworzenia ciasta. Jak widać wyszło piękne i dobre 💗

    OdpowiedzUsuń
  7. Na Banku Zbożowym się oplułam, fajny przepis, chociaż u nas z marchewki raczej robi się zupę :) buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzyniu, naprawde nie moge powiedziec, co mi sie bardziej podoba - pyszne marchewkowe ciasto czy slodziutka Wnusia :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że urocza dama pomagała. Fajnie!
    Ja mam dwóch synów, i to już wyrośniętych, 19 i 15 lat. Czasem pomagają, głownie mycie naczyń lub... wymyślanie co by zjedli :)

    OdpowiedzUsuń