Rewelacja! Przepis miałam już od wielu lat, o z tej strony (klik!), i naprawdę nie wiem, dlaczego dopiero na te święta przyrządziłam ten zaiste magiczny specyfik. Ciasto po prostu wyskakuje "samo" z formy.
SKŁADNIKI:
Taka sama (np. jak u mnie: po kieliszku) ilość mąki zwykłej, masła i oleju rzepakowego.
WYKONANIE:
Masło topimy, dodajemy olej i mąkę, mieszamy - i gotowe!
Jest dość gęsta, ale smarowna na tyle, że łatwo daje się rozprowadzić pędzelkiem silikonowym, nie trzeba się szmalcować po łokcie, jak w przypadku namaszczania formy masłem czy margaryna, dociera w każdy zakamarek. No i na powierzchni ciasta nie zostają drobinki bułki, co w przypadku ciemnych ciast (np. jak w mojej babce czekoladowej) ma znaczenie.
Pani Danusia podaje aż 12 dodatkowych zalet tego smarowidełka, warto!
P.S. Zdjęcie pasty nie jest potrzebne, ale żeby wpis nie był taki "goły", to wklejam fotkę krewetek z sałatką Jaśka. Wszystko, co na talerzu wykonał sam, budząc zrozumiałą dumę "krzesnomatki" (czyli mnie) oraz aplauz konsumentów😋👏