środa, 25 listopada 2009

Jajko w ramce


27 września 2009
Pogoda była przepiękna i rodzinka wybrała się na cały dzień na ognisko. Dla mnie samej nie opłacało mi się gotować, tym bardziej, że stosy papierów do uzupełnienia wystarczająco mnie wykończyły. Niemniej na kolację nie wytrzymałam i MUSIAŁAM sobie zrobić coś pysznego.
Ponieważ miałam upieczony w domu, pełen różnych ziaren chlebek pszenny (niestety, nie mogę już tak na chama zełgać, że sama piekłam - piekła moja przyjaciółka Ania) i miałam też „swojskie jaja od baby” (a konkretnie od innej koleżanki Reni), więc zrobiłam sobie jajka w grzankach.
W necie są dziesiątki przepisów na takie podanie jajka sadzonego, mnie zainspirowało czyjeś zdjęcie, nie pomnę już niestety czyje, ale ogólna idea tej przekąski jest taka:

większa kromka chleba (myślę, że powinien być pszenny),
1 jajko,
masło i ciut oleju,
sól, pieprz.
Z kromki wyciąć środek, zostawiając taką ramkę ze skórki.
Obsmażyć na maśle z olejem na lekko rumiano. Odwrócić, włożyć do środka kawałek masełka, a gdy się stopi, wbić tam jajko. Chwilkę posmażyć i niestety, jak ktoś nie lubi (tak jak ja), żeby żółtko było surowe z wierzchu, to trzeba wstawić na chwilkę pod opiekacz do piekarnika. Próbowałam numeru z nakryciem pokrywką i dalej było lejące, a grzankę już mi zbytnio brało od spodu. Tylko nie wolno w tym czasie iść na ten przykład zapalić cygarko, bo się spali chlebek (tak jak mi, hehehe).
Kiedy jajko będzie ścięte, wyjąć i jeść ciepłe. To jest chrupiące i miękkie jednocześnie, ale tłuste - kto się odchudza, niech zapomni (JA NIE!).
Moje grzaneczki dały się normalnie wziąć do ręki, bo jajko przylgnęło elegancko do poszarpanych brzegów chlebka.
Kiedy rodzinka zobaczyła na zdjęciu, co jadłam, usiłowali natychmiast zmusić mnie do wykonania tej pyszności i dla nich, ale przytkałam ich pytaniem: „A pieczone ziemniaczki z ogniska dla matki to gdzie są??!!”.
P.S. Żuczku, zostawiłam Ci wiadomość pod lazanią.

1 komentarz:

  1. riverman1971 2009-09-27
    żółtko musi być surowe na wierzchu...;)

    dnosfera (gość) 2009-09-28
    "... A może ty masz z 50-tkę, tylko się zrobiłeś tym programem do zdjęć?" - to dobre ;) miło mi
    Tajemnicą żadną nie jest, że na imię mam Darek :) pozdrawiam

    żuczek (gość) 2009-09-28
    Bardzo chętnie, poproszę:) Co prawda mam pewne obawy wiążące się z moimi umiejętnościami w tym zakresie, no ale czego to się nie robi dla rozanielonych min, łapek głaszczących się po brzuszku i wymawianego z pełną buzią: mama, ja już więcej nie zmieszczę, ale nałóż mi jeszcze kawałek...:)
    Mała ma alergię na białka mleka i kakao, na gluten nie.
    Pozdrawiam:)

    mamamarzynia 2009-09-28
    Cześć Riverman: fakt, większość ludzi lubi lejące żółteczko, to mają ułatwione, bo nie trzeba kombinować z piekarnikiem. Ja NIGDY nie gotuję tego, czego nie lubię, wiem, jest to rodzaj kuchennej tyranii dla rodziny, ale skoro to głównie ja sterczę przy garach...
    Cześć Darek :-)
    Cześć Żuczku: no to jutro pieczemy placka dla Niuni, zobaczymy, co wyjdzie. Jest to ulubiony biszkopt z jabłuszkiem dzieci z rodziny mojego męża, więc przy okazji podliżę się małżonkowi (będzie miał smaki dzieciństwa).

    OdpowiedzUsuń