Ten przepis jest dla córeczki Żuczka. Myślę, że to lekkie ciasto spasuje każdemu, nie tylko nieznajomej (acz sympatycznej) koleżance z bloga.
Biszkopt taki piecze moja Teściowa, Mężowi kojarzy się z dzieciństwem.
Jest już późno (ciemno) i już nie mam siły na opis. Ale niech zdjęcia przemówią same za siebie. TO JEST PYSZNE!!!
Tak wyglądało ciasto po wyjęciu z piekarnika. Jeszcze nic nie zapowiadało, że niepozorna powłoka kryje smakowity środek...
Odwróciłam i rozkroiłam. Już się wzruszyłam w tym momencie...
Przyjrzałam się baczniej i myślę - o kurcze, Teściowa jest wielka!
Luknięcie z bliższej perspektywy potwierdziło spostrzeżenie...
No i degustacja oraz konkluzja: Teściowa jest wielką kucharką!!!
Opis (dodano dnia następnego)
SKŁADNIKI:
2 duże jabłka z gatunku szara reneta,
3 jajka,
20 dkg cukru zwykłego,
4 łyżki zimnej wody,
10 dkg mąki pszennej,
10 dkg mąki ziemniaczanej,
½ łyżeczki proszku do pieczenia,
ew. cukier waniliowy i cynamon.
WYKONANIE:
Piekarnik nastawić na 180 stopni, grzanie góra i dół.
Tortownicę wysmarować tłuszczem (ja wzięłam margarynę Bielską) i wysypać drobną tartą bułką.
Na spód blachy zszatkować obrane jabłka w plasterki (zrobiłam to dość niedbale), posypać lekko cukrem waniliowym i cynamonem.
Całe jajka, cukier i wodę ubić mikserem na białą i puszystą masę. Wmieszać przesiane mąki i proszek (to niby powinno się robić delikatnie trzepaczką, ale ja po prostu wrzuciłam wszystko i dalej ubijałam, aż się połączyło). Wylać na jabłuszka, wstawić na drugą półkę od dołu.
Piec aż ciasto wyrośnie i wierzch zrumieni się do złotego koloru. U mnie wyszły takie bąble na wierzchu i one były bardziej przypieczone, ale reszta powierzchni miała kolor lekko złoty. Wystudzić, odpiąć obręcz i odwrócić do góry dnem. Wierzch popudrować cukrem mączką.
P.S. To jest Delryb (klik, klik!). Żebyś Pieprzyku już nie myślał, że robię z gęby cholewę (albo żem go zmyśliła).
żuczek (gość) 2009-09-30
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie:)
dnosfera (gość) 2009-09-30
smakowity ten biszkopt :) pozdrawiam
CzarnyPieprz (gość) 2009-10-01
Na taki biszkopot nie mam szans:) Ale proooooszę o zupę, zupę nadobną jakąś, aksamitną i sutą:))
Oglądałam cosie i bardzo mi się podobały ale tam żeby napisać komentarz trzeba się zalogować, zarejestrowałam się i nici. Strasznie mnie to zniechęciło. Żądam zdjęcia DELRYBA!!!!
mamamarzynia 2009-10-01
Pieprzyku, zdjęcie Delryba będzie po południu (i przepis na biszkopt też, zobaczysz, jaki jest prosty).
P.S. Zajrzyj na blog niejakiego Wydeptywacza ścieżki (jest w polecanych na Interii). Przy wpisie Żuczka kulalam się ze śmiechu!
tamirian (gość) 2009-10-01
To sa własnie jedne z nielicznych ciast jakie lubię..:):)Wygląda nieznośnie apetycznie:)
żuczek (gość) 2009-10-01
Wiedziałam, że prosto nie będzie;) Moje ustrojstwo ma grzałę tylko na górze. No nic, w sobotę jedziemy z tym koksem:)
CzarnyPieprz (gość) 2009-10-01
Wróciłam o 22 i lecę z nóg, ostatkiem sił doczołgałam się do komputera mając nadzieję, że Delryb przywróci mnie do życia - a tu figula z makulem. Obiecałki-cacałki.
mamamarzynia 2009-10-02
Pieprzyku, sorry, zdjęcie miałam, tylko czasu brakło. Ale teraz już jest - w doniczce przy wpisie o Słoniku, a tu Ci go wkleję w całej okazałości.
CzarnyPieprz (gość) 2009-10-02
To ja go biorę ze sobą na szczęście, o 16 mam egzamin i musi mi przynieść szczęście. A na tym drugim blogu podejmę próbę logowania żeby tu nie zasmiecać rybami. Z drugiej strony uwielbiam ryby. Pobyt w Anglii mnie tego nauczył, kiedyś jadłam tylko śledzie w zalewie octowej. Znowu się rozgadałam. Pozdrawiam i niech słonik też trabę za mnie zaciska.
riverman1971 2009-10-02
tak sobie tu od czasu do czasu zaglądam i chodzi mi po głowie pewna myśl...no dobrze wykrztuszę to z siebie...czy jest szansa na przepis...chodzi mi o bogracz(kuchnia węgierska)...taki krok po kroku
ponuraoptymistka (gość) 2009-10-03
Dlaczego zawsze jak tu zaglądam robię się głodna? ;)