Farsz do uszek nie jest skomplikowany w przygotowaniu, ale niestety, bardzo pracochłonny. Jeszcze bardziej uharujemy się przy wykonaniu uszek, ale dzieci i mąż nie wyobrażają sobie barszczu bez nich. W nas w domu jedliśmy na wigilię żur na domowym zakwasie, gotowany na wywarze z grzybów i z grzybowymi kapeluszami. Natomiast w domu rodzinnym małżonka jedli biały barszcz z uszkami! Pamiętam swoje zdziwienie, gdy mi to powiedział, ale już pierwsze łyżki tego specjału przekonały mnie, że to jest przepyszne! Moim zdaniem, uszka z grzybami leśnymi dużo lepiej smakują z barszczem białym (żurkiem), niż z czerwonym. I nawet Tato, który był sceptycznie nastawiony, na tegorocznej wigilii przyznał mi rację.
Niestety, potrzebne są grzyby leśne, suszone. W tym roku wiadomo, jak było kiepsko, więc wiedziałam, że mi zabraknie. Jednak próby ich kupienia skończyły się na niczym, po prostu nie mieli w sklepach! Wobec czego pozostała wersja z lekka oszukana (dodanie pieczarek) i okazało się, że niewiele straciły na smaku, a w przygotowaniu były wygodniejsze, niż zazwyczaj. Chyba odtąd tak właśnie będę robić.
SKŁADNIKI:
2 słoiki litrowe suszonych grzybów (jakieś 20 dkg),
70 dkg pieczarek,
2 duże cebule,
masło i olej do smażenia,
sól, pieprz, maga, szczypta suszonego czosnku.
Ciasto takie, jak na pierogi.
Grzyby trzeba wypłukać pod bieżącą wodą i namoczyć kilka godzin wcześniej, następnie ugotować do miękkości w osolonej wodzie. Pieczarki usmażyć na lekko rumiano. Cebulkę na złoto (nie żałować masła, mi weszła prawie cała kostka, potem ten tłuszcz zlepi farsz). Następnie grzyby dobrze odcisnąć, to jest jeden z gorszych punktów planu pracy… Ja to robię w takiej siateczce (patrz tu!), która miała służyć do prasowania delikatnych rzeczy, a u mnie służy do odciskania. Wywar zachować do barszczu. Następnie należy zemleć w maszynce (średnie oczka) grzyby, pieczarki i cebulę (razem z masłem). Dobrze wyrobić łapką, mocno popieprzyć, dosolić, domagować, potrzepać ciut suszonym czosnkiem i odparować na dużej patelni, często mieszając. Dawniej myślałam, że farsz powinien być kleisty, a teraz wiem, że dodanie pieczarek oraz odejście od patelni w celu wyrabiania ciasta spowodowały, że on był dużo bardziej suchy, niż zazwyczaj. I okazało się, że można toczyć z niego zgrabne, malutkie kuleczki, które następnie układamy na kwadracikach ciasta i hopsa! zgrabnie zlepiamy.
No i zrobiłyśmy manufakturę: ja wałkowałam i kroiłam ciasto, Ania i Kasik toczyły kuleczki jak skarabeusze (nasunął nam się oczywiście inny jeszcze żuczek na myśl, ale chciałyśmy, aby było jakoś bardziej świątobliwie, więc robiły jednak za skarabeusze), po czym ja i Martik już formowałyśmy uszka. I nawet nie trzeba było uciekać się do robienia pierożków, co wcześniej było standardem, bo po rozwałkowaniu i wylepieniu czwartego czy piątego z siedmiu ciast na uszka to już naprawdę padałam na ryjek. Najlepiej układać uszka od razu na omączonej deseczce, aby potem tylko zsunąć je do wrzątku. Nie powinny gotować się "kłębem", bo są bardzo delikatne, tylko w lekko gotującej się wodzie jakieś 2 minuty. Trzeba mieć też przygotowane stopione masełko do polania, żeby się nam w misce nie posklejały.
skorzystam z Pani przepisu bo 'wygląda' na bardzo dobry. to będzie moja pierwsza przygoda
OdpowiedzUsuńz uszkami :)
Dziękuję i życzę Pani cudownych świąt, smacznych i radosnych dla całej rodziny !Ola
Kochana Olu, bardzo mi miło i życzę udanego lepienia. Daj znać, jak wyszły!
UsuńMoje uszka na zdjęciu są tutaj:
http://mamamarzynia.blogspot.com/2011/01/pozegnanie-z-wigilijnymi-potrawami.html
Fajny przepis. Niech Pani spróbuje zamiaast gotować, usmazyć uszka. O niebo lepsze. Nie ma nic lepszego jak smazone uszka.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam smażonych uszek, ale wyobrażam sobie jak muszą być pyszne...
OdpowiedzUsuńNiestety, Hurma i Czereda nie pozwoli mi ich usmażyć, oni to żrą hurtowo w barszczu ;-)
Bardzo podoba mi się przepis, napewno skorzystam dodając,że pierwszy raz będe lepił uszka samodzielnie :) przy okazji małe pytanie odnośnie wywaru z grzybków : barszcz czerwony i wywar grzybowy to wg mnie świetne połączenie... w jakiej ilości musiałbym dodać wywar grzybowy żeby barszcz jeszcze został barszczowy :) ? Pozdrawiam ..
OdpowiedzUsuńJohnny Fiasco
Ojej, nie było mnie długo i nie doradziłam ;-)
UsuńMam nadzieję, że nie było fiaska, heheh...
To trzeba na czuja - dolewać i chytać smak :-D
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzepis wyglądana prosty,więc zaczynam moją uszkowa przygodę.Przyznam ,że trochę jestem w strachu,ponieważ rozmiar tych pierożków mnie przeraża-ale co tam kiedyś trzeba spróbować, najwyżej trochę ponarzekaja.
Kochana, życzę powodzenia! ja już się tak wycwaniłam, że tylko do podania na wigilijny stół lepię takie, jak tu:
OdpowiedzUsuńhttp://mamamarzynia.blogspot.com/2011/01/pozegnanie-z-wigilijnymi-potrawami.html
a potem lecę na "uszkownicy", czyli takim szpeju, co se można kupić w sklepie albo na Allegro i służy do hurtowego lepienia uszek.
całuski!
Marzynia
Witam ponownie-uszka będą robione dziś popołudniu ,ale interesują mnie wieprze z pieprzem.Są cudowne i pewnie też tak smakują. Gdzie znajdę na nie przepis?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochana...farsz rewelacja :)Sama cały bym go łyżkami opchnęła ;)A ciasto robię elastyczne i nieobsychające,delikatne i dobrze się sklejające:śmietanka 30% słodka ,trochę soli i maki,ile zabierze.Polecam!
OdpowiedzUsuńBuziaki świąteczne,Ela-bela.
No cześć Ela, długo mnie tu nie było, sorry :-)
OdpowiedzUsuńCiasto każdy ma swoje wypróbowane, ze słodka śmietanka tez gdzieś mi się obił o oczy, wtedy się rzeczywiście nie daje jajka, bo skleja się śmietanką.
Cieszę się, że farsz wyszedł dobry, my też opchaliśmy się uszkami jak dzikie wieprze.
A propos wieprzy:
Ja je piekłam głównie "na paradę", roboty jest dużo, bo się trzeba bawić w wycinanie tych ryjków. Efekt wizualny jest cudny! ale same wieprzki są twarde i niezbyt nam smakowały.
Tutaj jest wszystko opisane dokładnie, łącznie z linkiem do oryginału:
http://mamamarzynia.blogspot.com/2009/12/wieprze-z-pieprzem.html
Pozdrawiam serdecznie - Marzynia
2 litry suszonych grzybów? chyba coś pomyliłaś?
OdpowiedzUsuńW sloiku miesci się okolo 10 dkg grzybow.
OdpowiedzUsuńWięc przypuszczalnie to będzie 20 dkg.
oczywiście grzybow suszonych.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest, ja trzymam grzyby suszone w szczelnie zakręconych szklanych słoikach litrowych (mole). Przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej, ale przeoczyłam komentarz, bo był anonimowy i myślałam, że spam :-(
UsuńPowodzenia w zmaganiach z grzybową materią :-)
Robię podobnie, tylko bez czosnku. Chyba pora się zabrać za pierogi i uszka, bo skoro rąk mniej, to roboty więcej :)
OdpowiedzUsuńu mnie są grzyby mrożone, kilogramowe torby mieszanki grzybów leśnych już wyczyszczonych i umytych. Rzucam mrożone na patelnię i podgrzewam do usmazenia, dużo mniej czasochłonne!
OdpowiedzUsuńNa pewno, ale wtedy farsz ma inny smak :-)
UsuńProszę to powiedz ile tych grzybków ma być bo ja się pogubiłam, a będę robić pierwszy raz??!!. POZDRAWIAM Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńMagdalena.
Trzeba "na oko" Madziu, ile masz tyle daj, a cebulki przysmażonej dodawaj po trochu, aż smak Ci będzie odpowiadał. Pozdrawiam świątecznie!
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńMoja rada ,do sloika z grzybami wrzucam 3 listki laurowe,4 kulki ziela angielskiego ,grzyby mogą stać 2 lata żaden mol tam nie wejdzie,nie lubi tych zapachów. Pozdrzwiam Zosia
To prawda Zosieńko, w słoikach od Teściowej nr 2 znalazłam listki laurowe :-)
Usuńmoja rodzina się zajada
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Rodziny!
OdpowiedzUsuńA to dopiero rady na czasie. Zapisuję i spróbuję.
OdpowiedzUsuńA wiesz,że ludziska wciąż się nie mogą dogadać czym się różnią od siebie żur od barszczu i od zalewajki?
Pełno takich pytań w okienku google.
Dla mnie zalewajka to ziemniaki w kosteczkę z białymi warzywami,bez żadnej marchewki, ale z całą cebulą,którą po ugotowaniu należy wyrzucić i ząbkami czosnku ugotowane /czasem na skórze ze słoniny/ i lekko zalewane zakwasem na barszcz,/stąd nazwa zalewajka/ no i oczywiście na koniec śmietana.