sobota, 25 grudnia 2010

Strucla - gniot i świąteczny toast nalewkami Rivermana



Wszystkim "blogowym" przyjaciołom, znajomym i gościom życzę spokojnych i miłych świąt. Chętnie ugościłabym najbliższych, od których dostałam tyle ciepłych życzeń, w swoim domu (fajna byłaby to impreza, oj...). 
Co do specyjałów, to już chyba z rok obiecuję Rivermanowi te domowe nalewki. Na razie zanęcę go zdjęciami, bo pasuje mi wznieść toast za Wasze zdrowie. Kapeczkę mi dekor spłynął a i sztafaż niewyszukany, ale najważniejsze, że som dobryńkie. 
To jest jakby malibu i cosik jak bajlejsajriszkrim madeby Marzynia (ach, jak ja TO wymawiam, nawet Pieprzu by mię pochwalił).

Żebyście jednak nie myśleli, że Marzynia jezd tak gienialna, że nie ma na nią kulinarnych haków nawet agent Bartolini Bartłomiej, to wklejam zdjęcia strucli drożdżowej, którą popełniłam na święta. Piekłam według wszelkich arkanów sztuki kulinarnej. Na tym zdjęciu bez lampy można się jeszcze od bidy przypatrzeć kolorom i zastanowić, co to może być. Dlatego wklejam zdjęcie z lampą błyskową, które bezlitośnie obnażyło ten gniot.
Całuski świąteczne - Marzynia!



dodano 1 stycznia 2011 rok (no cóż, musztarda po obiedzie...)
Przepisy na te nalewki są znacznie prostsze, niż większość znalezionych w necie czy książkach. Właściwie to nie są nalewki, bo to ani nie naciąga, ani nie dojrzewa, no może to pseudo-malibu trochę, i to są właściwie takie miksy, żeby nie użyć słowa: bełty. Ale są smaczne i niedrogie, a efekt końcowy jest zadowalający, przynajmniej dla takiego niewyrobionego podniebienia, jak moje.

Coś jakby malibu:
SKŁADNIKI:
20 dkg wiórków kokosowych (niestety, w naszym miasteczku nie było mleczka kokosowego, trzeba było sobie jakoś poradzić),
½ litra wódki żołądkowej białej („Czysta de Luxe”, naprawdę dobra, o ile wódkę można nazwać dobrą),
0,5 litra mleka skondensowanego słodzonego (z Gostynia jest dobre),
ewentualnie mleko zwykłe lub śmietanka, jeżeli napój wyda się nam zbyt słodki,
odrobina esencji waniliowej (wg uznania)
WYKONANIE:
Mniej więcej tydzień wcześniej przygotować półfabrykat: wiórki zalać wódką, najlepiej w dużej butli lub szklanym słoju (byle nie po ogórkach, śledziach lub papryce marynowanej). Moje wiórki wydały mi się suche i mało kokosowe, nie miałam też mleczka kokosowego. Niewiele myśląc zmiksowałam partiami wódkę z tymi wiórami na alkoholową pulpę. Dobrze, że nie trzeba było tego przeżuwać jak na cziczę, nie wytrzeźwiałabym tydzień. 
Zrobił się cały słoik śnieżnobiałej, pachnącej massy.
W przeddzień zamierzonej degustacji trzeba tę massę odcisnąć. Najlepsza jest gęsta bawełniana, biała szmatka. Wychodzi mleczny płyn, pachnący Karaibami. 
No i teraz już prościzna: mieszamy z mlekiem skondensowanym, ewentualnie rozcieńczamy zwykłym mlekiem czy słodką śmietanką (ja dałam mleko, i tak wydawało mi się bardzo mleczne), można dodać ciutkę esencji waniliowej.

Wyrób bajlejsopodobny:
SKŁADNIKI:
½ litra wódki żołądkowej białej,
puszka masy karmelowej (kajmakowej, krówkowej) z Gostynia (najlepsza); trzeba uważać, żeby nie była smakowa, tylko taka najzwyklejsza, jakby z gotowanego 3 godziny mleka słodzonego. Obadałam już różne, ta z Gostynia jest IDENTYCZNA jak domowa;
½ litra mleka skondensowanego niesłodzonego,
napar z 6 łyżeczek dobrej kawy rozpuszczalnej, zaparzonej małą ilością gorącej wody.
WYKONANIE:
Jest banalnie proste, praktycznie można częstować gości zaraz po sporządzeniu. Masę krówkową wykładamy do głębokiej miski i za pomocą ręcznego blendera miksujemy aż do rozpuszczenia z wódką. Dolewamy mleko konsens i napar kawy. Regulujemy intensywność aromatu i słodycz napoju wg uznania, ewentualnie dolewając mleka czy kawy. Wychodzi idealnie jednolita, gładziutka, pachnąca krówkami nalewka. Fajnie smakuje, gdy zanurzony w osłodzonej wodzie brzeżek kieliszka umoczymy w kawie.

21 komentarzy:

  1. Wpadłam. Tak srana to chyba kielonka od razu jeszcze nie :)) Al tego na dole to bym ugryzła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Mażęcia!
    Albo nie czytała noci do końca, albo jednak z rana już coś deguściła ze świątecznych nalewek, albo - po prostu: nasza przyjaźń jest wielka. I ślepa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko przeczytałam :))) nie wydaje Ci się chyba Marzyniu, że mnie zmylisz i zniechęcisz słowem "gniot" oraz socjotechniką, że niby "dekor spłynął" :))) nie z nami te numery!

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz, Mażęciu, że są ludzie, którzy za najlepsiejsze uważają placki z zakalcem?
    Ja dla Ciebie, kochana, to odtąd mogę najpyszniejsze gnioty produkować. I gdy Ci je wyślę do Poznania, to poznańskie słowiki staną w locie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzyniu skoro jest coś czym można wznieść toast, korzystam z okazji, ot tak po dobrym obiedzie i życzę Tobie odpoczynku po tych przygotowaniach przedświątecznych, wesołej atmosfery wśród najbliższych Tobie osób i zdróweczka jak najbardziej! Wesołych świąt (no jest jeszcze tylko to jedno niecałe, ale przed nami jakby nie było kolejne)... Marzyniu, wesołości i dalszych sukcesów w Twej kulinarnej sztuce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak do Poznania? Nie wysyłaj do Poznania, bo tam kto inny pożre :)) Niedoczekanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. no to mnie zanęciłaś :) czekam na przepis
    i nie objadaj się za dużo...wesołych

    OdpowiedzUsuń
  8. Naleweczki... mmm... ależ tu dziś procentowo

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurde, Mażęcia, to Tyś nie z Poznania??!!
    A ja już dwie flaszki tam wysłałam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Znaczitsia,sztaganek prijdiet k mienia;) Jak podczas transmisji z Sylwestra uwidzicie gołego żuka odstawiającego "Jezioro Łabędzie" na poznańskim rynku, znaczitsia, ja uże paprubowała...

    OdpowiedzUsuń
  11. Te naleweczki prezentują się Mamciu wyśmienicie. A i strucla nie jest zła. Nie możesz narzekać. Jak znam życie już nie ma po niej śladu :DDDD

    Buziaki !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. oj byłaby niezła impreza, już sobie wyobrażam co by się tam działo (oczywiście czuję się zaproszona). Pocieszę Ciebie strucla tak wychodzi na zdjęciach więc się zupełnie nie przejmuj, ważne że smaczna :)
    PS
    rzeczywiście jestem jedna z najstarszych??? ty chyba sporo szybciej odemnie zaczęłaś :)
    pozdrawiam poświątecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Marzyniu witam, kochanie już poświątecznie...ale nie byłabym sobą gdybym nie pochwaliła...smakowitej w Twoim wydaniu strucli!!! Co tam wygląd, najważniejszy smak, a ta strucelka wygląda wręcz smakowicie. Kochanie na frasunek i wszelkie inne dolegliwości taki trunek, to rarytas!!! Moc serdeczności i uścisków Ci przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za alkoholem, ale te w Twoim wydaniu chętnie wychylę do dna:)
    A strucla nie zawsze się udaje. U mnie też nie wyszła idealna, tzn. w środku ładna ale pękła na samej górze, i co? I nic, zasmarowałam lukrem:) Najważniejsze, żeby smakowało:)
    Gorąco pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuje ci kochana za życzenia świąteczne, ale dopiero od dziś mam internet, przeprowadzaliśmy się tuż przed świętami do nowego mieszkania i tak jakoś mi zeszło, ale chciałabym ci życzyć dużo pomyślności i sukcesów w nadchodzącym 2011 roku oraz udanej imprezki do białego rana

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj usmialam sie z tego cytat:
    Żebyście jednak nie myśleli, że Marzynia jezd tak gienialna...ale co z tego..katdemu sie zdarza,dla mnie nawet taka nieudana strucla z makiem smakowalaby rewelacyjnie bo kocham makowce pod kazda postacia!!!
    Przyjmij prosze zyczenia na nadchodzacy Nowy Rok,by spelnily sie twoje marzenia,by rok byl lepszy od poprzedniego...

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Zdrówka i spełnienia marzeń, oraz dużo miłości i ciepła w życiu rodzinnym:)
    Gorąco pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Marzyniu, mam nadzieję, że ten 2011 będzie lepszy... niestety życie jest takie, że gotuje nam niespodzianki wówczas kiedy najmniej się ich spodziewamy i nie zawsze są one przyjemne. Korzystam z tych truneczków jakie są tutaj u Ciebie, wznoszę toast za Ciebie i za radosny Nowy Rok. Marzyniu, niech Ci się wiedzie jak najlepiej Kochanie! Twojej rodzinie również!

    OdpowiedzUsuń
  19. słodkie :)...wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  20. Jakie fajne trunki! Koniecznie do wypróbowania kokosowy, bajlejsa znam i uwielbiam, tylko mam problem z dostępnością mleka skondensowanego i kajmaku w Norwegii. A ciasto? Cóż, tylko ten, który nic nie robi nie popełnia błędów:-) Fajny blog i poczucie humoru! pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń