Dzisiaj jest Dzień Kobiet i Marzynia postanowiła kulinarnie dopieścić SIEBIE. Jurand pojechał do dziewczyny, Martik skosztował i powiedział, że ten parmezan mu nie pasi, a Pasiu (wierny "zięciu") owszem, powiedział że pyszne, ale załapał się już tylko na 4 kluseczki.
Bo resztę zeżarła Matka.
Moje malfatti rzeczywiście wyglądają tak, jak się nazywają, czyli "niedbale" albo "brzydko zrobione", ale smak wynagradza niedostatki anturażu. Są miękkie, rozpływają się wręcz w ustach (chociaż nie są paciajowate), mają mocno wyczuwalny smak szpinaku, a lekko czosnku i gałki muszkatołowej. Parmezan i ząbek czosnku zaostrzają smak, no a to masełko szałwiowe, z chrupiącymi listeczkami to już poezja...
I na dobre im wyszło, że miałam tylko 250-gramowe opakowanie ricotty i dodałam drugie tyle twarogu, bo chociaż "złamałam" (he he, Okrasowa się znalazła) przepis, ale nasze twarogi są kwaskowate i kluseczki wg mnie były jeszcze lepsze.
Przepis jest tu (klik!), nie ma sensu przepisywać, bo pani Ewa zrobiła to dokładnie, moim odstępstwem było zmniejszenie ilości gałki do pół łyżeczki i wciśnięcie dużego ząbka czosnku do masy serowej. No i nie z sosem pomidorowym, tylko z ziołowym masełkiem.
No nie ma co więcej gadać - musowo zrobić :-)
"Śmierć w Kornwalii" Daniel Silva
5 godzin temu
wygląda pięknie:) mniam mniam!
OdpowiedzUsuńno...wreszcie coś co lubię!!!:))) widzisz! i bez świni też możn a dobrze zjeść:))) buźka!
OdpowiedzUsuńMusowo zrobić, Marzyniu , to jest rada nie do odparcia, nawet jak piszesz, niedbałe kluchy (brzydko uformowane-malfatti) to niezaprzeczalnie są pyszne. Dobrze,że dodałaś zwykłego twarogu, dla mnie ricotta jest zbyt bez wyrazu, choć wiem, że to ser zdrowy.
OdpowiedzUsuńRobiłam podobne ,spróbuj moich klusek, zapraszam
Kochana, tyle razy próbuję do Ciebie wejść i ZAWSZE mi "wyrzuca" stronę, przeczytałam cudny wpis z kolorowym makaronem, no było na co popatrzeć i posmakować, ale wszystko w biegu...
UsuńOj widzę wypasione jedzonko!
OdpowiedzUsuńTeż z przyjemnością zjadłabym takie kluseczki!
:)
Mamarzyniu, narobiłaś mi tylko ochoty. Ja jestem trochę niereformowalna- dla mnie to po prostu pyszne kluski,a nie jakieś tam malfatti.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!!!
A bo chciałam, żeby bardziej światowo zabrzmiało ;-)
UsuńZmusić mnie do jedzenia szpinaku to postanowić zakończyć ze mną znajomość :) Oczywiście, nie tu, na blogu. Daaaawno, dawno temu ktoś poczęstował mnie zimnym, paskudnym szpinakiem i o ile osobę tę wspominam z rozrzewnieniem, o tyle nigdy potem szpinaku nie jadłem. A to już wiele lat minęło :)
OdpowiedzUsuńZa to mogę się cofnąć kilka notek wstecz i podpatrzyć to co Radek lubi wyjątkowo :)
Podziel się Marzyniu .Dawnio nie jadłam szpinaku, czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńnie ważne jak wygląda ważne żeby było zjadliwe i smakowało, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakie pyszne danie!!!
OdpowiedzUsuńMarzyniu to moje smaki! :) Ja takie moge codziennie :) Ale niestety tez bym musiala tylko sama siebie nimi dopieszczac bo cala reszta rodzinki (no moze z wyjatkiem najmlodszej latorosli, ktora jeszcze zje co jej do buzi wloze) powiedzialaby ze za zielone! haha Ale moze zrobie takie dla siebie mmmmiian :)
OdpowiedzUsuńAch i Marzyniu... mnie tez spam zalewa ale poki co mecze sie jeszcze bo tych obrazkow NIE CIERPIE! :)
OdpowiedzUsuńOj z chęcią bym się dopieściła takim pysznym jedzonkiem
OdpowiedzUsuńJa całkiem niedawno polubiłam szpinak. Jeszcze kilka lat temu wstecz nikt by mnie do tego nie namówił. teraz jem aż mi się uszy trzęsą ;-)
OdpowiedzUsuńWiem, ze smakowałoby mi takie "niedbałe " co nieco...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Uwielbiam te niedbałe kluseczki, szpinak zresztą w każdej konfiguracji mi odpowiada. Masło szałwiowe natomiast jest w stanie doprowadzić moje zmysły na szczyt kulinarnej ekstazy, pysznie!
OdpowiedzUsuń