Nie jest to wpis nowy, ale odżył ostatnio, więc postanowiłam go dopracować i wrzucić teraz. Pomysł
na mufinki kurczakowe podpatrzyłam na blogu u Pieguska. Pigusek (kolegujemy się z Piguskiem od czasu, gdy najmłodszy członek H&C tak Ją nazywał i zostało) gotuje
pysznie, a w tym pomyśle jest przebłysk geniuszu kulinarnego...
Przede
wszystkim nie trzeba się tak starać, aby zgrabnie wyciąć te filety jak tu na ten przykład.
Można nawet dość niedbale, i tak to się zawinie do środka. Nawet nie trzeba rozbijać, jeśli umie się wyciąć cienkie fileciki. Te foremki muffinkowe są dość duże, dołeczki mają
około 6 cm średnicy, więc nie upychałam na siłę.
Potem to już łatwizna:
po 1-2 usmażone na masełku pieczarki, serek ulubiony i posiekany koperek. Tam można wsadzić wszystko,
co nam kulinarna fantazja podpowie.
Wierzch
mufinek smarujemy nie za grubo majonezem i pieczemy na 200 stopniach,
aż się ślicznie zrumienią, a zapach wypełni całą kuchnię. Trwało to nie
więcej niż pół godziny. Ja uchyliłam kilka razy piekarnik, żeby wypuścić
parę, bo mi się dosłownie gotowały w sosie własnym w tych gniazdkach.
Tak wyglądają w formie, tuż po wyjęciu z piekarnika. Jeden został zeżarty w locie. Są baaardzo soczyste i fajnie stoją na talerzu, ukazując "bogate wnętrze" :-).
Łatwizna tego przepisu czyni go idealnym dla faceta, który chciałby błysnąć przed ukochaną samodzielnie przygotowaną kolacyjką.
Kiedy Jurek zobaczył, jakie to proste i pyszne, to odwołał wcześniejszą sugestię, że na TAKĄ kolację RANDKOWĄ, to najlepsze będą na danie główne "Cycki Aryjki" (klik!), a na deser "Cycki Murzynki" (klik) :-D
Kiedy Jurek zobaczył, jakie to proste i pyszne, to odwołał wcześniejszą sugestię, że na TAKĄ kolację RANDKOWĄ, to najlepsze będą na danie główne "Cycki Aryjki" (klik!), a na deser "Cycki Murzynki" (klik) :-D
ale fajowe!!! no i ten majonez na wierzchu!! Biorę w ciemno i to trzy od razu!! :D
OdpowiedzUsuńno rzeczywiście można błysnąć:)
OdpowiedzUsuńInteresujący pomysł.
OdpowiedzUsuńIstotnie Marzyniu, przepis bardzo interesujący i pobudzający wyobraźnię, do tego opakowania można "chodźco" wrazić i też będzie pysznie. Inspirująca przegryzka .
OdpowiedzUsuńsuper! zawsze chciałam takie zrobić!
OdpowiedzUsuńMarzyniu jest mi niezmiernie miło, że wrzuciłaś te mufinki na bloga no i wspomniałaś o mnie (urosłam o 2 cm chociaż i teraz do niskich nie należę ha ha ha ) buziaki
OdpowiedzUsuńMarzyniu, super przepis. Lubię takie ciekawostki, na pewno skorzystam- już mi się koci w głowie co jeszcze z tym można zrobić. To może być też jako mięsko do obiadu, strasznie mi się podoba. Jesteś WIELKA.
OdpowiedzUsuńFakt, czuję tu powiew geniuszu...;)
OdpowiedzUsuń