Albo wtedy coś skiepściłam (ale tam nie ma co
skiepścić!) albo moje czerewiaste, wygarbowane barszczem i ziemniakami
podniebienie nie było godne tego smaku, bo jadłam, a w gębie mi rosło.
Hurma i Czereda, najpierw podejrzliwie obserwująca moje przygotowania, złośliwie potem dopingowała tekstami z "Misia": „No jedz mamo, jedz, na świecie to jedzą bez przerwy!”. A jednak...
Nie poddałam się i po 5 latach - proszę! Robię sobie dietetyczne, aromatyczne masełko i się nim zajadam. A Potwory nadal nie partycypują, ale to jest banda wilcząt z Czarnej Dzielni na smalcu chowana.
SKŁADNIKI:
1 dojrzałe avocado,
ząbek czosnku (zmiażdżony),
ze 2-3 łyżki oliwy tłoczonej na zimno,
sok z połowy limonki,
sól (dałam HIMALAJSKĄ RÓŻOWĄ, a co, zna się te tryndy!)
WYKONANIE:
Wszystko zmiksować na gładką masę.
Podobno to najzdrowsze masło świata, no nie wiem, co na to Babcia Bronia, ale w każdym razie pyszne pod pomidora czy szyneczkę :-).
Ha, ha:-) Tym razem delektuję się tym wspaniałym wpisem.
OdpowiedzUsuńNo patrz, a ja wchrzaniam Biedronkowy szajs :) Nie porwę się na to. Niestety.
OdpowiedzUsuńMarzyniu jaki fajny pomysl! :) Ja tez mialam podobne pierwsze spotkanie z awokado jak Ty :) Teraz uwielbiam w kazdej postaci! :) Kubki smakowe sie zmieniaja najwyrazniej :)
OdpowiedzUsuńMówisz że warto,no to spróbuję :o)
OdpowiedzUsuńo jaaa doczekałam się wspominki o mnie! Dziekuję Ci droga Mamciu!! Moje blogowe ego urosło w tym momencie o co najmniej 4 punkty! Dodając jeszcze świeżo zdobyty tytuł magistra bez wahania mogę stwierdzić, że jestem super i chodzę w tym momencie dumna niczym paw! :)
OdpowiedzUsuńWidzisz droga Mamciu ja właśnie jakieś 3 miesiące temu próbowałam zrobić to guacamolowate dziadostwo i z bólem serca po spróbowaniu wywaliłam do kosza, bo na samą myśli, że mam to jeść rosło mi w buzi!! Aczkolwiek jak to właśnie ze wspomnianą fasolą było, może i do tego w wieku słusznym do polubienia avocado się z nim zaprzyjaźnię a jak na razie poczyniłam kroki kupiłam w lidlu avocado i chcę je zaatakować od koktajlu, zobaczymy jakie będą tego skutki :D
Ps. Wilki, wilczyce i inne pochodne tych zwierząt ze względu na powiązania z nazwiskiem są mi niebywale bliskie i mimo, że nazwisko porzucam już niebawem dla wąskiego grona odbiorców w mojej rodzinie i wśród znajomych zawsze będę Wilczycą :D
Ps.2. Chyba wena mnie poniosła i stworzyłam najdłuższy komentarz w historii komentowania Mamciowych notek hmm... ;)
Mogę Ciebie pocieszyć.Moje pierwsze podejście do awokado,a było to wiele lat temu i to nie w Polsce,było podobne.Teraz się zajadam i bardzo mi smakuje.Awokado musi być dojrzałe.Tą solą to mnie dobiłaś.Ciekawy jestem czy oprócz różowej, używasz też czarnej.
OdpowiedzUsuńRóżowa sól do zielonego masła .Co to sie na tym świecie wyrabia!
OdpowiedzUsuńNo , Marzyniu ale teraz dałaś. Super przepis, takiego masełka nie robiłam, ale podobnie jak Ty i inni również miałam kiedyś przeprawę z avocado. Kupiłam mało dojrzałe, bo Pani w sklepie mi powiedziała,że mam je położyć blisko żródła ciepła i ono szybko dojrzeje. No to położyłam przy palącym się kominku. Pięknie mi się przypiekło, zrobiłam guacamole i wszystko wywaliłam do śmieci. Nie dało się tego zjeść, po prostu rosło w pysku. Dopiero po jakimś czasie zrobiłam drugie podejście dzięki córce, która po powrocie z Francji przywiozła przepis. I tak jak pisze Krzysiu, avocado musi być naturalnie dojrzałe. U mnie jest trudno kupić takie, przeważnie są same twardziele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Marzyniu, ja z kolei zawsze sie skuszę na zakup awokado, czekam aż naturalnie dojrzeje , a potem nienaturalnie ląduje w koszu, bo zbyt dojrzało.
OdpowiedzUsuńDzięki za zamieszczenie zdjęcia Babci Broni, miło ją widzieć, bo oczy wyobraźni podpowiadały mi całkiem inny widok.
Chyba kupiłaś aparat fotograficzny, zdjecie bardzo zachęcajace.
Hmm, może w końcu i ja się skuszę na Awokado... Bo jak na razie podchodzę do przepisów z nim związanych, jak pies do jeża ;)
OdpowiedzUsuńA co do soli, to ja polecam jeszcze niebieską ;)
Stosuję od dawna, bez miksowania, tylko dojrzały owoc zgniatam widelcem, doprawiam odrobiną soli, pieprzu i oliwy z oliwek :) - to faktycznie najzdrowsze masełko!
OdpowiedzUsuńNajtrudniej dostać dobre owoce, czasem zanim dojrzeją już maja czarne plamy :(
Od awokado w kazdej postaci jestem uzalezniona od lat. Najbardziej lubie maczac w nim jakies warzywka albo cos chrupiacego .)
OdpowiedzUsuńO takie właśnie masełko robię zamiast guacamole. I wtedy mi smakuje :-)
UsuńMarzyniu, dopiero teraz zobaczylam Twoja odpowiedz, ale lepiej pózniej niz wcale :)
UsuńI tak sie zastanawiam, jak Ty robilas ta guacomole, ze Ci nie smakowala, gdyz wlasciwie ten przepis na "maslo" to jest najbardziej klasyczna guacomole ( tylko bez czosnku) która sie zajadalam codziennie w Meksyku. Kobieta na targu, u której kupowalam avocado powiedziala mi, ze juz jej babcia robila guacomole z sola, pieprzem, cytryna i odrobina oliwy. Ja tez tylko tak robie, czasami dla gosci dodaje jeszcze pomidory, ale wiem, ze te wszystkie inne dodatki powstaly dla turystów, tak jak to czesto bywa z jakimis narodowymi potrawami.
No proszę! W prostocie siła! (i smak...)
Usuń