Robi się ze mnie "kulinarny bałur" (tym wdzięcznym mianem określano u nas bogatego chłopa, czyli "bauera"), albowiem lodówka ma obfituje w swojskie jaja, ser od krowy, a Podenko i Bicenko, czyli dwa nasze wieprzki, już czekają na swój Jom Kipur :-(
Oczywiście nie ja harowałam, by te płody obory, chlewu i kurnika zasilały nasz stół, lecz kochana Ciocia, ale kto odmówi, gdy mu się podtyka twaróg rozpływający się w ustach czy pachnące mleczko do kawy?!
I właśnie z syrka od cioci namiętnie wytwarzam tzw. zależok, zwany też zgliwialcem, który w naszej rodzinie cieszy się zasłużoną estymą, chociaż są podobno dziwoki, co go za nic nie skosztują. Owszem, w procesie produkcji trzeba tłumaczyć gościom, niespokojnie węszącym, że nie mamy pod stołem w kuchni składu strzeleckich onuc po długim i mokrym poligonie, lecz że to dojrzewa twaróg na zależoka :-D
Sama technologia wytwarzania tego specjału już była opisywana, ale teraz wyprodukowałam tak pyszną wersję, że muszę się nią podzielić :-)
Otóż do stopionej serowej massy trzeba domieszać (oprócz soli, pieprzu, kminku i ciutki czosnku w proszku) wędzonej papryki wg upodobania i - uwaga! - łyżeczkę sumaku. Każdy wie, że jestem odjechana na punkcie kwasów, ale serek wcale nie robi się octowaty, tylko dostaje takiego kwaśnego muśnięcia, które dopełnia jego smak. I koniecznie potrzepać po wierszchu tą wędzoną papryką!
Drobiowe kieszonki z pieczarkami i serem żółtym
15 godzin temu
Wspaniałe specjały!
OdpowiedzUsuńMarzenko, nie należę do dziwoków co wybrzydzajo zanim skosztujo.
OdpowiedzUsuńTopię taki serek i dosmaczam różnie, zależnie od humoru, raz kminkiem, raz papryką innym razem ziołami. Częściej robię serek latem , gdy świeży zalegnie mi w lodówce zbyt długo, lubię bardzo ze świeżym chlebem.
Twój przepis okraszony barwnym słownictwem o niebo lepsiejszy od mojego. :)
A ja to mogę tylko przeczytać i się oblizać:-)
OdpowiedzUsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńJak smakuje tak wspaniale jak jest opisany to biorę w ciemno! :)
OdpowiedzUsuńZnam ten przepyszny ser,ktory nauczyla mnie robic moja Mamunia ale tutaj ser nie zgliwieje i sie nie rozleje.Pozostaly tylko wspomnienia.Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńOj tak, są smaki, których wielu ludzi już nie odnajdzie... Ale zawsze można przyjechać, odwiedzić, to sie syrka zrobi :-)
UsuńDziekuje za zaproszenia.Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńAndrzejki w kuchni http://www.kreatywna.pl/styl-zycia/smaki/migdal-to-milosc-rodzynka-to-pieniadze-czyli-andrzejki-w-kuchni/
OdpowiedzUsuńWpadłam do Ciebie, żeby trochę odpocząć i zregenerować psychikę . Marzyniu Twoje wpisy są rewelacyjne i zawsze mnie bolą szczęki po ich przeczytaniu. Serka niestety takiego nie lubię - mam z dzieciństwa - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o takim serku i kiedyś coś podobnego próbowałam, ale słaba jestem w tej działalności kulinarnej i nie dałam do końca rady. Pozdrawiam Cię słonecznie Marzyniu :)
OdpowiedzUsuńPyszne (:
OdpowiedzUsuńfajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuńMega blog.
OdpowiedzUsuń