Bardzo lubię śledzie. W każdej postaci, chociaż nie dane mi było skosztować tych, o których opowiadała prababcia, że trzeba je było o buta (!) z soli otrzepać i przepić wódką, żeby w ogóle weszły. W sosie musztardowym są bardzo smaczne, a ziarenka gorczycy fajnie "strzelają" na podniebieniu :-)
SKŁADNIKI:
opakowanie matiasów w oleju (a właściwie "alamatiasów", dobryńkie, nie trzeba było wcale moczyć),
duża cebula,
mały ząbek czosnku,
musztarda francuska,
musztarda dijon,
gęsta śmietana 18%,
majonez,
oliwa,
sól, cukier, pieprz do smaku.
WYKONANIE:
Ryby pokroić w sznytki na raz do gęby podchodzące, cebulkę drobniutko posiekać i sparzyć (dobrze odcisnąć!), czosnek przecisnąć przez praskę. Umiszać sobie wg gustu te musztardy ze śmietaną, majonezem, oliwą i przyprawami (ja zrobiłam dość ostry, a więc i kwaskowy, bo chlastło mi się dużo musztardy). Bardzo spasowały jajeczka na twardo - ich łagodny smak wyśmienicie korespondował (tu Marzynia podkreśla, że zna nie tylko gwarę, hie hie hie) z rzazowatym sosikiem.
Polecamy z pełnym przekonaniem, nawet na świąteczne stoły :-D
Drobiowe kieszonki z pieczarkami i serem żółtym
13 godzin temu
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOj tak, lubię takie śledziki:-)
OdpowiedzUsuńMoje smaki! Robię czasem podobne - pycha!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji DNIA NAUCZYCIELA!
OdpowiedzUsuńSamych sukcesów!
Śledzie biorę e ciemno :) do musztardy tej z ziarnami kilka lat temu się zrazilam jednak podejmę wyzwanie jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńMatko! Jak ja kocham śledzie. Najgorsze, że nikt w rodzinie nie podziela tej miłości...mmm...te muszą być wspaniałe. Zrobię sobie zaraz po powrocie do kraju i dam znać co wyszło:-)
OdpowiedzUsuńMarzyniu, od ciebie bym wzięła, choć śledzia nie lubię. A potem byśmy razem usiadły przy jakimś ciepłym piecu, flaszkę otworzyły i przy śledziu gadały do rana - w gwarze, która najlepiej koresponduje z taką sytuacją. Ściskam i bardzo się cieszę, że mogę znów Cię przeczytać :) Buuuuzzzz!
OdpowiedzUsuńod razu skojarzyło mi się ze Świętami ale czy śledzie to produkt ściśle świąteczny? na szczęście u mnie nie więc zrobię w najbliższym czasie Marzyniu te Twoje śledziki:) pozdrowionka po dłuższej przerwie przesyłam ja:)
OdpowiedzUsuńŚledzę te śledzie, idę tropem Twoich smaków , delektuję się strzelającymi ziarenkami gorczycy i dołączam się do towarzystwa Agaty z flaszką za pazuchą...oj będzie się działo. Domek na górce pod lasem ożyje .
OdpowiedzUsuńCiekawe smaki!
OdpowiedzUsuńGdzie jest blog o wypoczynku i miejscach mamy Marzyni ja się pytam?!
OdpowiedzUsuńGdzie jest blog o wypoczynku i miejscach mamy Marzyni ja się pytam?!
OdpowiedzUsuńTakiego śledzika zawsze i wszędzie, a i małą wódeczką nie pogardzę...
OdpowiedzUsuńTakiego śledzika zawsze i wszędzie, a i małą wódeczką nie pogardzę...
OdpowiedzUsuńMarzyniu, no nie mogłam postąpić inaczej jak polecić Twojego bloga moim fanom na fanpage. Jesteś niesamowita w tych wstępach. Skopiowałam i wklejam Wstawiam tutaj przepis, ale nie mój. Pochodzi on z bloga "Moja kuchnia pachnąca barszczem". Nie o przepis dokładnie chodzi, ale o wpisy Marzyni, która tego bloga prowadzi. Polecam poczytać wstępy, ale też przepisy , które są świetnym antidotum na zmęczenie, na zły humor... Naprawdę można się odprężyć i pośmiać. Poznałam ją osobiście w Bieszczadach ( tam mieszka), wspaniała pozytywnie zakręcona osoba. Ma dziewczyna talent do wpisów- nie znam podobnego bloga w sieci."
OdpowiedzUsuńO matko, Danusiu, będę sobie mogła cytować Krasickiego: "mnie to kadzą!!" :-D
UsuńCałuski!
fajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuń