sobota, 1 października 2022

Domowy sok Kubuś na zimę

 

Niemal cały wrzesień spędziłam u Martika w Słowenii. Gros czasu poświęciłyśmy na "ogarnianie" jej warzywniaka. Mając jeszcze w oczach nędzne zaiste, zrodzone w suchych mękach tegorocznego lata MOJE plony, doznałam szoku. W Alpach, powyżej tysiąca (!) metrów, na dnie niewielkiej niecki, gdzie utrzymuje się trochę gleby, na podłożu przypominającym drobny koci żwirek wyrosły jarzyny, mogące stawać do konkursu "Warzywni giganci 2022". 


 Szkoda, że nie mamy zdjęć marchewki, bo ona będzie bohaterką tego wpisu, ale zapewniam - mimo, że robiłam podyplomówkę na Uniwersytecie Rolniczym i oglądałam wiele wzorcowo prowadzonych upraw, to w życiu czegoś takiego nie widziałam. I nie tylko, że ogromne! Jeszcze słodziutkie, chemią nie skażone, nie zżarte przez żadne tam połyśnice i drutowce! Skwitował to najlepiej stric Matej: "Poljska semena, slovenska zemlja...", bo rzeczywiście nasiona były z Polski. 
 
Trzeba więc było zabrać się za robotę (jak w jakimś Hortexie) i przerobić chociaż część tego bogactwa. Z drobnej części marchwi zrobiłyśmy jakieś tysiąc... (nie, no nie tysiąc, ale gdy upadłyśmy wieczorem, to takie było wrażenie) litrów domowego soku przecierowego typu Kubuś. Martik powiedział, że smak jest bardziej jak Witaminka Hortexu, ale niech już będzie Kubuś.
SKŁADNIKI:
* marchew, jabłka (rosną na tej farmie, a jakże!) i banany (dlaczego JESZCZE  tam nie rosną?!) w dowolnych proporcjach - chociaż najwięcej powinno być marchewki,
* minimalna ilość wody do rozgotowania składników,
* przegotowanej wody do rozrzedzenia wg uznania, bo zblednowany mus jest bardzo gęsty,
* sok z cytryny,
* ewentualnie łagodny w smaku miód (jeśli Kubuś ma być "bez"), albo więcej dojrzałych bananów, albo po prostu cukier do smaku. 
WYKONANIE:
 Marchewkę i jabłka obrać. Nie robiłyśmy tego dokładnie, bo Martik ma jakiś super-hiper blender, który nawet z lodu robi z powrotem wodę - chodziło bardziej o kolor. Ugotować do miękkości (jabłka osobno, rozpadły się po kilku minutach) i zmiksować razem z bananami. Jeszcze raz chwilę pogotować. Miała tam pojawić się jakaś piana do zeszumowania, ale już nam się nie chciało dziuczeć nad garami, tym bardziej, że zaszła nas nocka, a kosmiczny blender wyjąc wniebogłosy obudził nie tylko steranych domowników, ale nawet psa na polu (a tornjak Loki ma szczek!). Rozcieńczyć do pożądanej konsystencji i doprawić do smaku. Pasteryzować pół godziny (my "na sucho" w piekarniku, 100 stopni, termoobieg), aby można było otworzyć go zimą, gdy śnieg zawali jedyną górską dróżkę w dół do sklepu.
Nawet patriarchowie rodziny, którzy takich wynalazków z zasady nie pijają (bo preferują - jak to południowcy - zgoła inne trunki) powiedzieli, że bardzo dobry.  

 dopisano 07.X.
Martik przysłała zdjęcie marchewy 😂

 

12 komentarzy:

  1. W samą porę napisałaś, Marzyniu. Bo się właśnie przygotowuję do zrobienia. Są marchewki, jabłka, dynie i trochę brzoskwiń, a banany się kupi. Jeszcze tylko muszę się wygrzebać z pomidorów z bazylią, oliwy bazyliowej, kolejnych grzybów i marynowanych śliwek, to w międzyczasie machnę te "kubusie". Bardzo chcę je mieć w tym roku, choć sama nie wiem, dlaczego, bo nie mam wnuków. Może to nam, staruszkom, będą potrzebne? Kto wie...
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzyniu, duze owoce i warzywa o niesamowitym smaku rosna tam, gdzie slonce troche inaczej swieci :) Ja sie najadlam juz takich cudów w róznych strefach klimatycznych i zawsze trudno mi sie przyzwyczaic do tego, co nasz handel nam proponuje albo rosnie w ogródku. Wszystko na poludnie od nas ma inny smak i inny wyglad. W Polsce zawsze pilam soki Kubus i z Hortexu, bo choc preferuje swiezo wyciskane, surowe, to nie zawsze podobaly mi sie warzywa lub owoce, z których moglabym ewentualnie zrobic sama sok. A tak, pilam, bo nie wiedzialam co i sobie wyobrazalam, ze to jakies super eko :) Mysle, ze taki wlasny pasteryzowany soczek, choc juz bez wazniejszych witamin na pewno bardzo smakuje. A w koncu nie samym zdrowiem czlowiek zyje, cos smacznego tez ma swoje znaczenie i umila nam zycie, a takie polaczenie marchewki z jablkiem i bananem albo brzoskinia (bo takie tez lubie) jest przepyszne. Wynagradza to wiele godzin pracy. Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak było, potwierdzam! Dobrze, że MamaMarzynia i w pełni sił, i zna się na choć czym, bo sama bym nie dość, że padła przy tej pracy, to połowy bym nie wiedziała jak zrobić... Także kolejny raz ślę podziękowania i ucałowania Umiłowanych Rączek! ;*
    P.S. Buraka ze zdjęcia 10-osobowa rodzina jadła 3 dni (Teściowa jednak stwierdziła, że nie trzeba dawać świniom i ludzie mogą zjeść :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umiłowana Przywódczyni doczekała się godnej Następczyni (o, i jeszcze wiersze umie pisać!). Buziaki córeńko!

      Usuń
  5. Łał, łał,łał 😲to są plony!!!
    Nic tylko siać w Słowenii 🙂
    Z jednego buraka sałatka na całą zimę.
    Tego września w Słowenii to Ci szczerze zazdroszczę.
    Macie super rodzinkę i to jest piękne.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzyniu
    Dzisiaj wspominałam Waszą Rodzinkę. A to przy okazji opracowywania opieniek. Sypneło solidnie,całe kępy takich ślicznych malutkich grzybków. Zbiera się super, wiaderka szybko się zapełniają. Duża przyjemność 🙂
    Ale trzeba je jeszcze przebrać, umyć, ugotować itd.
    I tu przydałaby się nam Wasza cudowna ekipa🙂
    Na pewno byłoby wesoło 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpisałam Ci od serca na Twoim blogu, ale chyba mi zeżarło... :-( Daj znać!

      Usuń
  7. Nie zeżarło 😅
    Wszystko jest i bardzo Ci dziękuję. Tez tak mam. Piszę, znika a potem się okazuje, że jednak poszło🙂
    Wszystkiego dobrego Marzyniu. Pozdrawiam Rodzinkę ❤🥰

    OdpowiedzUsuń
  8. taki domowy musi być pysznyyy ostatnio własnie czytalam że w szklance takiego normalnego jest 6 łyżeczek cukru no żeby była 1-2 to rozumiem ale 6

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym roku robiłam pierwszy raz, ale z dodatkiem dyni. Wyszły świetne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Też robię takie domowe Kubusiem, ale mniejsze ilości, tak ze dwie butelki 0,7 l. mi wychodzi. Trzymam w lodówce bez pasteryzowania. Tak na bieżąco do picia :)

    OdpowiedzUsuń