Tę zupę wykonał osobiście Martik, któren podbijał kulinarnie Słowenię (a Słowenia podbijała podniebienie Martusi). Zarówno dynia, jak i brukiew, u nas właściwie zapomniana, są tam bardzo popularnymi warzywami. A olej dyniowy tłoczy się w rodzinie, u której gościła - zresztą robią tam swoje sery (w tym "mozarellę" i "parmezan"), pieką chleby, robią prsut (czyli szynkę w typie prosciutto), pancetę, miody, wino... Kulinarny raj dla osoby lubiącej gotować, a Martik (dzięki światłemu kierownictwu Umiłowanej Przywódczyni, ma się rozumieć) do takich należy 😋
SKŁADNIKI: (proporcje zależą od ilości partycypujących w biesiadzie)
- dynia hokkaido i brukiew (po równo), upieczone w piekarniku do miękkości (dynia piecze się dużo szybciej, więc albo wyjąć wcześniej, albo wstawić później),
- ziemniaki (objętościowo 1/4 bani i brukwi),
- marchew (j.w.),
- 1 duża cebula,
- czosnek (wg uznania, ale co najmniej 2-3 ząbki),
- sól, pieprz, chili, kurkuma, imbir ew. inne przyprawy - co kto lubi, ale wyraziście,
- oliwa z masłem,
- olej z pestek dyni,
- płatki chili do dekoracji,
- grzanki z serem (bardzo podchodzące :-))
WYKONANIE:
Cebulę i połowę czosnku poddusić na maśle z oliwą. Dodać pokrojoną marchewkę, dusić (ewentualnie podlewając nieco wodą) na półmiękko, dodać ziemniaki skrojone w kostkę, dusić do miękkości. Wrzucić dynię i brukiew i dopełnić gorącą wodą tak, by przykryła warzywa. Wcisnąć resztę czosnku i zblendować na gładko*. Dolać wody do żądanej gęstości. Doprawić tak, aby zupa nabrała charakteru. Już w miseczkach polać olejem dyniowym i posypać przyprawami. A zapiekane z serem kromeczki to już każdy wie, jak zrobić 😏
* Gdyby szanowna pani Gessler się tu zapuściła i chciała opitolić Martika, że nie dodaje się czosnku surowego do zupy (pamiętam, jak sponiewierała chłopa-Hanysa, który gotował od czasów sanacji, że CZOSNEK W WODZIONCE NIEUPIECZONY!!!) niech wie, że my właśnie tak lubimy :-D
Częstuję się i jem...oczyma. Pyszna :)
OdpowiedzUsuńJa daję curry i jeszcze ciut imbiru (bo w mieszance curry bywa niedostatek). A pani G. g.... wie o czosnku. Zawsze daję daję na koniec do zupy, żeby było go czuć. Ostatnia dyniowa wyszła mi jako antidotum na wampiry ;)
OdpowiedzUsuńw sam raz na taką pogodę
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie ma ustawowego obowiązku gotować wg przepisów tej pani:)
OdpowiedzUsuńWasza zupa na pewno jest pyszotna i my ten przepis wykorzystamy.
Pozdrawiamy!