sobota, 21 listopada 2009

Waniliowy sernik Grażynki

2009-04-26
Ten sernik jest kremowy, a jednocześnie nie przypomina serowej pianki (chociaż Tata podejrzewał, że w ogóle nie jest pieczony). Jak dla mnie, to najlepszy sernik po wiedeńskim Mamy (uwaga, dopisano: najlepsiejszy jest sernik o ten!), dzieci za nim przepadają. Poza tym jest on wspaniałą bazą:
– można go aromatyzować olejkiem migdałowym zamiast wanilii i dodać podprażane płatki migdałów,
- dodać likieru kokosowego i posypać kokosem,
- wmieszać grubo tartą gorzką czekoladę,
- dodać rozpuszczonej w odrobinie wody kawy instant (wtedy wychodzi coś a la cappuccino),
- dosypać otartą z cytryny skórkę i sok cytrynowy – no po prostu co kto lubi, on wszystko przyjmie.
Także sprawa spodu pod sernik jest otwarta:
można go piec na spodzie orzechowym (patrz: mazurek orzechowy Zuzanki), na spodzie z ciasteczek kruszonych, na cienkim kruchym cieście itp., chociaż ja najlepiej lubię po prostu SAM SER.

Proporcje są na tortownicę 22-23 cm, ale piekłam go także na standardowej, prostokątnej blasze – wtedy trzeba wziąć półtorej porcji.
SKŁADNIKI:
1 kg sera białego półtłustego (nie ma większego znaczenia, z jakiej firmy: piekłam i z Jasienicy, i z Garwolina, i z Trzebowniska), 7-8 jajek (jeśli są duże, wystarczy 7), 1,5 szklanki cukru kryształu (można mniej, będzie mniej słodki), 0,5 kostki masła (ale piekłam też na margarynie i - sorry - nie czułam większej różnicy, w smaku przynajmniej), 1 budyń śmietankowy bez cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia (z małym czubkiem), cukier waniliowy (ja daję dwa – wtedy mniej cukru zwykłego, albo dodaję parę kropel esencji waniliowej),
Ser zmielić raz przez maszynkę, przez średnie (tak, tak, to nie ma być muto) sitko.
Zanim zaczniecie robić masę serową – włączyć na piekarnik!!! (na 160-170%, na grzanie góra i dół, druga półka od dołu).
Masło stopić, odstawić do wystudzenia (nie do lodówki, bo zastygnie z powrotem).
Tortownicę wysmarować cienko margaryną. Miałam kiedyś taki tłuszcz w sprayu do ciast, to było świetne rozwiązanie, niestety, zniknął z naszego małego miasteczka, bo panie podchodziły do niego nieufnie.
Jaja ubić z cukrem i cukrem waniliowym (oczywiście mikserem, tymi wielofunkcyjnymi wiertakami) aż zbieleją i podwoją objętość. Dodawać po łyżce sera i miksować, aż powstanie gładka masa. W tym momencie należy zdwoić uwagę, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że domownicy wyżrą serowy kremik palcami z miski.
Budyń i proszek do pieczenia przesiać do masy, zamieszać, wlać tłuszcz, jeszcze raz krótko zmiksować aż do połączenia składników.
Piec około godziny, patrząc przez szybkę, co się dzieje. BARDZO WAŻNE: sernik ma być koloru jasnej słomy, nie wolno go przepiec! On się będzie wydawał „żywy”, nawet może i nie do końca „zsiadnięty” na środku, ale tak ma być. Jeśli łapałby zbyt szybko rumieniec, trzeba zmniejszyć temperaturę o 10 stopni i przykryć go folią, pomaga też przełączenie na grzanie samego dołu. Wierzch może delikatnie spękać, ale to nic. Powierzchnia prawdopodobnie będzie nierówna, ale wyrówna się w lodówce.

Po godzinie wyłączyć piekarnik, otworzyć drzwiczki i nieco go wysunąć, żeby nie przeżył szoku termicznego od razu. Po 10 minutach wyjąć na deskę, a gdy wystygnie na parę godzin do lodówki (ja daję na całą noc, bohatersko powstrzymując wyjącą z łakomstwa rodzinę). Na pewno opadnie – chyba nie istnieją „nieopadające” serniki. Jeśli ma iść na stół teściowej, to można delikatnie wyrównać wierzch i polać czekoladą :-D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz