piątek, 19 lutego 2010

Pół el prosiem, pani kierowniczko, czyli jak to się nazywa???

 Uwzględniając całkowicie słuszne uwagi, dokonuję reedycji posta:

Jeden z poczciwych, małopostnych, niepamiętliwych i filozoficznie nastawionych do życia kolega podał mi linka do strony ze zdjęciem, na którym dumnie, jak wojsko na defiladzie, prężą się flaszeczki. Przypominają rodzinkę z dwojgiem dzieci, taka poland, sorry: polmos family
Są to cztery wielkości, od Głowy Rodu (chyba 0,75???) po córcię-piersióweczkę.
Jestem ciekawa, jak u Was mówi się na takie flaszkie, ta duża to chyba się nazywa "krowa", a ta najmniejsza to "szczeniaczek".
Zgłębiam temat li tylko z babskiej ciekawości oraz jako garolog, bo na mój frasunek żaden trunek nie poradzi...

19 komentarzy:

  1. Ja to raczej małopostny jestem, fakt, że pamięć słabą mam kiedy post a kiedy te inne takie, ogólnie człowiek ze mnie poczciwy (dość..) ale jakoś mi nie po drodze z takimi tam ;)
    Ale kiedyś wpadło i utkwiło mi takie jedno mądre zdanie, to Ci zacytuję: "Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.
    — Marek Aureliusz"
    I tego się 3majmy..

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja (wstyd się przyznać)jestem całkowitym abstynentem i w kwestii alkoholu zupełnym laikiem. Dla mnie to wszystko to flaszki i tyle:)Ale z polityki dowiedziałam się, że ta najmniejsza to małpka?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tudzież "kaczuszką" ją nazywają...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa, właśnie, zapomniałam o "małpce"... że kaczuszka to nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo, teraz mamcia zajarzyła... kaczuszka!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to się nadaję do picia razem z Pieprzem :) Karmi w lecie i kieliszek wina od wielkiego dzwonu.
    Kisiel za to lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Alkohol pijam od wielkiego święta:) Nazw tych flaszeczek nie pamiętam, ale wiem, że najmniejsza to "małpka".

    OdpowiedzUsuń
  8. w tym momemcie to ja nie piję w zasadzie w ogóle.Jakiś tam drobny wyjątek.Rzuciłem palenie,nie pije, dupa nie chłop:):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mądrze i sprawiedliwie, słusznie i chwalebnie piszecie, zwłaszcza w Wielkim Poście :-)
    Tamirian mię dobił, myślałam, ze oprócz mnie w tym towarzystwie jeszcze chociaż on pali, a tu co: wszyscy pokazali hart ducha, ino mamcia dalej ćmi cygary...

    OdpowiedzUsuń
  10. Tami! Pszebuk! Super! :D
    Marzyńciu, wyrzuć peciska!

    OdpowiedzUsuń
  11. Noszę się z tym zamiarem, tym bardziej, że od marca mają podrożeć, no i nie mogę Mamie śmierdzieć... i Wam, gdy już przyjedziecie na te sobótki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Marzyniu - niestety ja też ćmię! Poćmimy wspólnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pieprzu, ale dlaczego: niestety? W końcu mamy po te 18 i pół latek :-D
    Ograniczymy se w Wielkim Poście i schowamy se na sobótki. Na sobótki to w ogóle nie wypada nie palić, hehehe

    OdpowiedzUsuń
  14. Po wczorajszym wieczorze nie tyknę ni tyćki alkoholu

    OdpowiedzUsuń
  15. a mi dziś wpadł taki dowcip kulinarny...

    "Kelnerka przynosi zamówione pączki.Siedzący przy stoliku dziękuję:
    -całuję rączki za te dwa pączki.
    Po chwili kelnerka przynosi ciastka i słyszy od uprzejmego klienta.
    -za te ciasteczka całuję w usteczka.
    Słysząc to jego towarzysz podpowiada
    -zamów jeszcze zupę,zamów zupę..."

    zważając na to,że ja u Ciebie zamawiałem bogracz:)...

    OdpowiedzUsuń
  16. no tak...ja też słucham...sen sam przyjdzie...fajnie że się Tobie podoba...

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdybyś teraz widziała herbaciarnię poznańską, padłabyś od progu. To ma swój klimat derce i duszę...

    OdpowiedzUsuń
  18. hahahahaha, Zupę poproszę! Zupę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. janciazmrowiska21 lutego 2010 19:43

    Ja tam nie za bardzo jestem wtajemniczona, chociaż kojarzę, kojarzę która co na co:)... U nas w domu za to przodują... balony... noooo jak widać idziemy hurtowo:)... Z dwadzieścia sztuk kilkunastolitrowych będzie...
    Te bułeczki śniadaniowe to chyba wypróbuję...

    OdpowiedzUsuń