niedziela, 28 marca 2010

Kaszanka pieczona

No cóż... Czas ukazać prawdziwe oblicze...
Ten wpis jest prowokacją wobec wszystkich zdrowo odżywiających się i mimo to szczęśliwych (?!). 
Wobec całej rzeszy lekarzy (z których wielu, po kryjomu, cznia szkodliwość cholesterolu, cygarów, a nawet - a jakże!!! - wysokoprocentowego alkoholu, ale się przed pacjentami nie przyznaje).  
To policzek wymierzony w twarz całej ekipy wegetarian i tym bardziej wegan(ów?)!!!
To jest kiszka wieprzowa w wieprzowym flaku (dla niewtajemniczonych, a mających resztki złudzeń: flak jest z jelita!!! - lasciate ogni speranza, voi chentrate!).
Wypiekana jest długo i na dużej ilości smalcu, na tzw. cygańskiej, żeliwnej patelni!
Kochamy taką kiszeczkę!
Nawet Martik, niewinne dziewczę z płową kosą i różanym rumieńcem, też uwielbia (i pożarł całe pętko!)
Nawet Zuzianka, dziecię jeszcze grzechem nieskażone, tyż uwielbia ten smalczyk puskający z trzech miejsc naraz...
No cóż, korzeni sie człowiek nie zaprze. Kiszka wewprawdziwym flaku to uczta godna podniebienia Pogórzanina, na bananach i kokakolach nie wychowanego.
Tego nauczyła mnie Babcia Bronia, która z lubością wypiekała taką kiszkę w żeliwnej rynce z boku ogromnej kuchni.

9 komentarzy:

  1. okrutna jesteś :) zdecydownie jestem na tak szkoda, że tak daleko od siebie mieszkamy :(( pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo...ja znam kaszankę, krupnioki i kiszkę. Wszystkie smaki smaczne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A niech se gada jak chce, jego sprawa ;) A dobre jedzenie jest dobre i basta! Mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ale to bardzo lubię kaszankę. A taka upieczona z cebulką to mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm niebo w gębie.
    Smaka mi nią narobiłaś :))))
    Pozdrawiam Cię cieplutko !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. A jedzcie sobie na zdrowie! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę!! wczoraj mój mąż został obdarzony cudowną swojską kiszką i kiełbaską też ,Pycha!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnia kupiona (jakieś 5 lat temu) przeze mnie kaszanka poszła do śmieciów. Ale taka własnej roboty (znaczy się wujka rzeźnika roboty, ja do tego ręki przyłożyć nie umiem) mniammm:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, znam ten smak i ten zapach domowej kiszki - taką pychotkę robił mojej mamy brat. Było to dawno, dawno temu ale smak pamiętam - to smak dzieciństwa - jest ich trochę jeszcze (tych smaków oczywiście), ale nie teraz będę o nich pisała. Marzyniu ilekroć do Ciebie zaglądam, zawsze mam dużo skojarzeń z moich lat...dawnych. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze można wszamać kiszkę ziemniaczkami nadziewaną i zapiekaną :):):):) Ale kaszanka z grilla mnie teraz prześladuje ... :):):):):)

    OdpowiedzUsuń