To najsmaczniejszy kurczak pieczony w całości, jakiego kiedykolwiek zjadłam. Już na blogu Gosi z Pobitychgarów mnie urzekł i po stoczeniu walki z Hurmą i Czeredą (wg nich kurczaki powinny być jak mutacja bogini Kali - stucycnie i stunożne), zakupiłam i upiekłam.
Oryginalny przepis jest tu - zresztą warto odwiedzić tego bloga - jest pysznie do smaku i lekko do czytania, więc polecam :-)
Mój kurak marynował się całą noc, natarty wszędzie startą skórką i sokiem cytrynowym, czosnkiem, pieprzem i solą oraz wypchany jak Tutanchamon gałązkami pietruszki, rozmarynu, plasterkami cytryny i ząbkami czosnku. Następnie powciskałam mu pod skórkę, jak radziła Gosia, miękkie masełko, duży kawał masła wsadziłam mu do ... no tam właśnie, podparłam kuper foremką, żeby nie wyciekało (nie wiązałam) i zrumieniałam w 220 stopniach najpierw na pleckach, a potem na brzuszku.
Następnie zmniejszyłam temperaturę do 170 i dopiekałam, polewając wyciekającym sosikiem ponad godzinę. Wina nie dawałam, uznałam, że może być za kwaśny (bo u nas w Geesie same kwasiory, była Amarena w Biedronce, ale wycofali, nie wiedzieć czemu ;-).
Stopień wypieczenia mięska każdy musi sobie sam wyregulować, w każdym razie nawet calutki brązowy jak karmelek nadal był w środku niesamowicie soczysty, aromatyczny, a smak maślano - cytrynowego mięska po prostu osłabiał każdą wolę, każąc wgryzać się w kawałki kurczaka jak jaskiniowcy :-D
Roladki z cukinii
2 godziny temu
Mamarzyniu, mówisz, że najlepszy? Ja ostatnio kupiłam brojlerka na rynku i po upieczeniu byłam tak rozczarowana,że postanowiłam dać sobie spokój z kurakami do lata - żadnych brojlerków - prawdziwa kura i już. Będę pamiętała o masełku w d....:)
OdpowiedzUsuńMarzyniu ale mi smaka narobilas tym opisem!!!:))) Mam wlasnie takiego dosc duzego kuraka w lodowce zamrozonego wiec moze w taki sposob go przygotuje:))) Wyglada super po prostu:) Slinka cieknie:)))
OdpowiedzUsuńMamarzynia, pojecia nie mialam, ze prowadzisz blog. Ciesze sie, ze kurczak smakowal, to moj ulubiony. Buzka.
OdpowiedzUsuńMatko, ślina mi pociekła!!! Zrobię, jak się dorobimy piekarnika, istnieje szansa, że może w maju już będzie ;) Uwielbiam pieczone kurczaki, Tygrys robi takiego pysznego, wypchanego warzywkami, ach, poezja!
OdpowiedzUsuńno i właśnie wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, żeby o tej porze tu zaglądać- nie zostało Ci przypadkiem Marzyniu choć skrzydełko? buziaki
OdpowiedzUsuńale się dzisiaj czytając ośmiała stunożny i stucycny a do tego ta Amarena i kwasiory w Geesie!! hehe
OdpowiedzUsuńkurczak brzmi zachęcająco i z pewnością nie omieszkam sobie o nim przypomnieć w potrzebie podania kurka w całości.
szczerze mówią jeśli chodzi o kuraki jestem strasznie wybredna i ze wszystkiego drobiu najbardziej lubię wieprzowinkę swoją chrum chrum :))
ale cytryna czosnek i kupa masła sama wiesz gdzie brzmi nieźle :))
pozdrawiam (prawie wiosennie, dzisiaj Rzeszów skutecznie opierał się wiośnie i dawał fory zimie...)
Bój się Boga - pachnie w całej blogosferze. Przepis zaraz sobie zaznaczę i zrobię na niedzielę, a jakże :o) a że tak zapytam niefrasobliwie - na zdjęciu kurzęca lepsza ... i do podszczypywania gotowa strona ? :o))
OdpowiedzUsuńKurczaka zrobilam, ogromnego, 2 kg; i przez 2 dni we dwoje go zjedlismy. Za dobry byl. Lepiej nie bylo patrzec jak robilam, bo palcyma wpychalam maselko pod skorke, a potem zamiast je umyc, wylizalam, takie dobre to maselko bylo. Niebo w gebie.
OdpowiedzUsuńSfrancuziala
Yes, sister ;-)
UsuńRobiłam kurczaka w sobotę wyszedł........wyśmienicie!!!!! Pyszny soczysty dzieci się zajadały moja 16 miesięczna córcia pałaszowała łapkami :) Pycha polecam
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo dobrze wychowujesz swoją Hurmę i Czeredę, tak trzymaj!!!
UsuńA co on tak na tym zdjęciu leży?
OdpowiedzUsuńA tak go zaszłam od tyłu ;-)
UsuńMoje nuty smakowe, a owszem i jakże. :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie się marynuje :-)
OdpowiedzUsuń