Zobaczyłam tę szarlotkę na blogu u Marzenki (hie, hie, my, Marzynie, trzymajmy się razem!) i wsiąkłam.
I Ona to
tak skrupulatnie opisała, że od razu Was tam przekierowuję.
Moje zmiany były
nieco wymuszone, bo kazałam zakupić Czeredzie 20 dkg serka homo waniliowego. Owszem,
kupili, ale 10 deko, bo tyle miało jedno opakowanie, a żadne nie spojrzało na
gramaturę.
Nikomu nie chciało się lecieć do sklepu
(a powinnam była ich wysłać boso, w worach pokutnych i z pochwami mieczów na szyjach, bo TYLE RAZY MATKA MÓWI I JAK GROCHEM O ŚCIANĘ!!!), ale była reszta już mocno kwaśnej śmietany, więc się im upiekło.
(a powinnam była ich wysłać boso, w worach pokutnych i z pochwami mieczów na szyjach, bo TYLE RAZY MATKA MÓWI I JAK GROCHEM O ŚCIANĘ!!!), ale była reszta już mocno kwaśnej śmietany, więc się im upiekło.
I mnie też. Pysznie.
Ciasto bajecznie proste, zarabiałam widelcem, było
lepiące, ale bez problemu rozwałkowałam na papierze, a górny płat też przeniosłam na
pergaminie. I użyłam szarych renet zamiast tych granicośtam.
Widok pagórków zrumienionego ciasta, a
potem tych jabłuszek umasowanych w środku – bezcenny! Chyba tylko widok naszych
pagórków może mocniej wzruszyć.
P.S. Ostatnio moje zdjęcia wychodzą w sepii
jakby (żeby nie powiedzieć gorzej, bo ten kolor to się dość jednoznacznie kojarzy).
Jest to wynik zakupienia przez J. aparatu w tzw. promocji, którego teraz nijak
nie możemy obczaić.
Trzeba sobie w wyobraźni zdjąć ten żółty filter i jest git,
no nie?!
Mamciu Droga!!!
OdpowiedzUsuńPiekę do ciasto od trzech tygodni chyba po raz 4.!! :)) A przepis znam jeszcze z liceum jest wspaniały!! :) Specjalnie dla Ciebie dodam też u siebie a zdjęcie, bez żółtego filtru zadedykują dla Mamci Marzyni! :))
Ps. co do czosnku to... nasze dzieci wyssą sympatię do pysznych ząbków wraz z mlekiem matki hie hie hie ;)
Żebyś nie wiem jak Marzenko, zniechęcała mnie do tego co robisz na blogu, a zwłaszcza do zdjęć, to i tak Cię nie opuszczę, bo skąd czerpać będę mądrości życiowe ?
OdpowiedzUsuńA cała reszta jet GIT, jak sama piszesz.Pozdrawiam
Marzyniu, uwielbiam takie proste ciasta. A Twój wpis mnie rozbroił :) pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńMarzyniu no oczywiscie ze musimy trzymac sie razem!!! haha Z filrem zoltym czy czerwonym czy bez filtra wiadomo ze ciasto pycha i jest GIT!!! :))))
OdpowiedzUsuńświetnie to wygląda :) może wypróbuje to w domu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmoi chłopcy maja tak samo z tych słuchaniem no ale cóż.... ciasto pięknie upieczone:)
OdpowiedzUsuńZnam Marzyniu tą szarlotkę jeszcze z dawnych czasów, u mnie w domu mówili na nią jabłka zapiekane w cieście. Ja zupełnie o niej zapomniałam i dobrze że jesteś, bo bym pewnie była dalej w zapomnieniu. Marzyniu znowu się uśmiałam- jesteś nie do pobicia w tych komentarzach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Podoba mi sie, nawet przez żólty filtr :)
OdpowiedzUsuńI to jest kurcze to, droga koleżanko ;)
OdpowiedzUsuń