skip to main |
skip to sidebar
Parówki w szlafroczkach albo Zgrzybiali Beduini
Nasz ostatni wytwór, hie hie...
Dżordżyk, Jasiek, Zuźka i Umiłowana Przywódczyni zrobili se na śniadanie paróweczki, ale żeby nie było już tak grzybowo-kapustno-pierożaśnie jak przez ostatnie 2 tygodnie, to wyzawijaliśmy parówki w burnusy i kefije na głowy z ciasta francuskiego. Widziałam to gdzieś w necie jako "Parówkowych sułtanów".
Nie wiemy, dlaczego się z letka skiepścili - pewnie te szaty trzeba było posmarować białkiem, coby się nie rozwijały. No i kiedy wyjmowałam ich z piekarnika jeszcze mieli godny wygląd, wręcz tryskali optymizmem i tłuszczem z pulchnych obliczy. Niestety, po wystygnięciu zaczęli się kurczyć w oczach i w końcu wyglądali jak Idrys, Gebhr i Chamis mocno nadżarci trądem. No zobaczcie sami :-D
P.S. Zdjęcie komórką Jaśka, może i lepiej, bo kulinarnego szału nima...
heheh wygladaja przesmiesznie - w pozytywnym tego slowa znaczeniu :)
OdpowiedzUsuńA na pani blogu są cudne zdjęcia, ale nijak nie mogę skomentować (coś się skiepściło jak Beduini...)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują ;) Zdecydowanie wskazane jest zjadanie na ciepło ;)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam!!!
Super pomysł muszę wypróbować na mojej Julce, pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńKipię z radości Marzyniu, Ty to umiesz człowiekowi tydzień ustawić!!!
OdpowiedzUsuńale się obśmiałam!! :DD gdyby nie te turbany można by było posądzić tych gości za koneksje z egipskimi mumiami tuż po odkryciu ich w piramidzie po kilku tysiącach lat :D
OdpowiedzUsuńPomysłowy, zaskakujący, ale i smaczny pomysł, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńPrzystojniaki nie ma co...hi, hi. Parówka to chyba najlepsza z wody. ;)
OdpowiedzUsuńFantastycznie opisane i choć nie cierpię parówek zjadłabym nawet te z trądem, ale może podlane z letka herbatką z "prądem"...Pozdrawiam , jesteś niezrównana Marzenko, Twoje przepisy muszą znaleźć kiedyś miejsce na półkach księgarni,ja Cię do tego gorąco namawiam i proponuję nawet pomoc w przygotowaniu książki.
OdpowiedzUsuńświetna przekąska :)
OdpowiedzUsuńUrocze, kiedyś robilam podobne na Halloween
OdpowiedzUsuńCo ja bym bez Ciebie zrobiła !?
OdpowiedzUsuńDzięki tym bidulkom z piekarnika wyszedł ci rewelacyjny tekst - pośmiałam się zdrowo, choc ostatnio mi nie do smiechu. Super post !!!
OdpowiedzUsuńSUPER !
OdpowiedzUsuńwygląda przezabawnie; )
OdpowiedzUsuń