Studiującą część Hurmy i Czeredy ogarnęła czarna rozpacz.
Tydzień do sesji, codziennie jakieś zaliczenia, a Politechnika nie wybacza
porażek. Martik i Paś, w składzie poszerzonym o przyjaciółko-współlokatorkę
Agę, łapie się wszelkich zajęć byleby przetrwać. I tak po wysprzątaniu
mieszkania, przeglądnięciu całego Internetu i odrobieniu zaległości w serialach
naszło nas na gotowanie. Szczęśliwym trafem w Biedronce rozpoczęła się edycja
włoska i wśród ulotek promocyjnych znaleźć można gazetkę z przepisami na włoskie
dania. I tym oto sposobem biedni studenci, odmawiając sobie niezbędnych do
praktycznej nauki mechaniki płynów środków, szarpnęli się na gnocchi na
szpinaku. Danie, delikatnie zmodyfikowane, okazało się pyszne i nawet Paś nie
marudził zbyt długo, że nie ma w nim mięsa. Po takim obiedzie nie straszna nam
nauka - jutro dziewczyny zaliczają mechanikę gruntów, a Pasiu konstrukcje
sprężone. Trzymajcie kciuki! :)
SKŁADNIKI:
4 ząbki czosnku (wersja hardcorowa)
mała cebula
łyżka masła
starty ser grana padano (od biedy ujdzie też żółty)
chlust oliwy - mieliśmy o smaku papryki i czosnku z Biedro
świeży szpinak (większość opakowania)
pomidory podsuszane również z Biedro - daliśmy całe
opakowanie
gotowe gnocchi nadziewane mozzarellą i pomidorem, o dziwo
bardzo smaczne (Biedro)
śmietanka 30%
przyprawy: pieprz, sól, można dać bazylię lub oregano
WYKONANIE:
Na oliwie i połowie masła zrumienić drobno pokrojoną
cebulkę. Dodać pokrojone pomidory, podsmażyć. Czosnek wycisnąć lub pokroić
drobno (tę katorżniczą robotę wykonała Aga - a co, jest nowa w H&C, to
niech się przysłuży) i też na patelnię. Od szpinaku oderwać ogonki
(Mamamarzynia nauczyła) i wrzucić na patelnię, smażyć aż zmięknie. Zalać to
śmietanką, która po połączeniu z tymi wszystkimi smakami daje pyszny sosik. Na
drugiej patelni podsmażyć gnocchi, są gotowe dosłownie w 5 minut. Na talerz
nałożyć szpinakową breję, na to gnocchi i wszystko posypać startym serem - my
mieliśmy żółty, studentów nie stać na grana padano...
Na zdjęciu widać, że pod swoją porcję Paś położył jeszcze
świeży szpinak, który nam został - i też było pycha!
Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie. :) Do wygrania jest zestaw dowolnie wybranych przypraw dobrej jakości! By wziąć udział w konkursie wystarczy przesłać przepis na danie mięsne (szczegóły w linku). Są trzy miejsca, trzy nagrody, jest o co walczyć!
OdpowiedzUsuńhttp://szefowa-kuchni.blogspot.com/2015/01/konkurs-wygraj-zestaw-wybranych-przez.html
Pani Szefowo, a przeczytała pani chociaż, co nasza Hurma napisała? Bo przepis jest jak raz jarski całkowicie... więc nie wiem, czy Pani wie, o czym do nas rozmawia :-DD
OdpowiedzUsuńMmm, pycha! Świetny przepis, aż w brzuchu mi burczy ;p
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym się do Was na obiad wprosiła ;D
Pozdrawiam!
No to niech się sprężają te Twoje Hurmy i Czeredy , a swoja drogą nabuzowałaś je do pichcenia okrutnie, inwazja na Biedronkę skończy się pustką w żakowskiej kieszeni.POzdrawiam
OdpowiedzUsuńmlask, Marzyniu ja przybędę:))))))
OdpowiedzUsuńA gdzie karwia, mięso?! Może to i dobre, nawet tak wygląda, ale nie ma minsa!. Jak te bidne studenty się czegoś nauczą, jak nie będą jeść mięsa!?
OdpowiedzUsuńSyberyjski myśliwy Dersu Uzała
Marzyniu, przedmiot "pyszne jedzonko" zostało zaliczone. Pewnie i mechanika gruntów też zaliczona. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki
OdpowiedzUsuńPyszne jedzonko !
mam nadzieję, że zaliczenie przebiegło bez zbędnych komplikacji-trzeba było zanieść na egzamin taka porcyjkę-obyłoby się zapewne bez stresów :) buziaki
OdpowiedzUsuńNo właśnie , napisz Marzenko czy taka dieta pomaga w zdawaniu egzaminów, czy nie lepiej ugotować chłopakom grochówki na boczusiu, albo kwaśnicy ??
OdpowiedzUsuńTeż bym sobie szpinakiem poprzetykała te kluski, mięcho mi niepotrzebne zupełnie.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie ostatni egzamin zdałam lata temu i nie zapowiada się na więcej. Jak ja się cieszę że etap edukacji mam za sobą!
Danie wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuń