niedziela, 31 stycznia 2010

Ciasteczka (prawie) w 5 minut – nie licząc wyprawy do Lidla

 
  
-->
Nowoczesność w domu i zagrodzie objęła i nasze miasteczko. Mamy już nie tylko „Biedronkę”, ale i Lidla. Huczne otwarcie było ponad rok temu, ale mnie nie ruszyły ani pączki po 30 groszy, ani niby to rewelacyjna chemia gospodarcza. Ponieważ jednak owa świątyńka konsumpcji położona jest obok cmentarza (tiaaa, najpierw myślisz o niebie, a potem o chlebie), więc i my z Ewunią trafiłyśmy tam w końcu.
Oko padło mi na gotowe ciasto francuskie, nie mrożone, ale takie już wprost gotowe na blachę. Kosztowało 2,99, co nas letko zniechęciło - przecież w cieście francuskim jest kupę masła, pytanie: na czym oni to robili, skoro jest takie tanie? Oględziny wykazały jednak, że ma kremowy kolor, więc chyba nie zarabiali tego na przepracowanym smarze. Kupiłyśmy.
Leżało z 10 dni w lodówce, zanim wczoraj, we wzmocnionym składzie (ja, Martik i Karola) przystąpiłyśmy do wypieków.
Najpierw przeczytałam dwa razy Internet, aby wybrać potencjalnie najlepsze przepisy. Nasz wybór padł na fińskie (???) ciasteczka o niewymawialnej nazwie, coś jak „jutrututu” oraz dużo bardziej sympatycznie brzmiące studzienki dżemowe.
Rozwinięcie ciasta i badania organoleptyczne wypadły pomyślnie. Długi prostokąt plastycznej masy ładnie pachniał i był idealnie gładziutki. Dziewczynki wycinały foremkami studzienki (chciały serduszka i kwiatuszki), a ja pracowicie robiłam te fińskie-francuskie cudeńka.
Co z tego wyszło, przeczytajcie sami.
SKŁADNIKI:
opakowanie gotowego ciasta francuskiego,
1 jajko,
dżem lub konfitura,
gruby cukier do posypania (np. brązowy),
ew. cukier puder do oprószenia fińczyków,
papier lub mata do pieczenia.
WYKONANIE:
Piekarnik nastawić na 200-210 stopni, grzanie góra i dół, trzecia półka od góry.
Ciasto rozwinąć, odkleić papier (był zamoknięty), przełożyć na papier do pieczenia. Foremkami wycinać jedno ciasto pełne, a jedno z dziurką. Oryginalne studzienki pani Marchewki miały otwory wycinane kieliszkami, ja akurat jestem szczęśliwą posiadaczką foremek, z których każda ma małą siostrzyczkę właśnie dla takich celów. Oczywiście te wycięte maluchy też upiekłyśmy, posypując grubym cukrem.
Jajko rozbełtać, posmarować od spodu to ciastko z dziurką. Nakładać na pełne. W środek położyć kupeczkę dżemu lub konfitury. Ja nakładałam dżem już na upieczone ciasteczko, dlatego studzienki nie były takie głębokie, ale za to ładniejsze.
Tą zabawą spokojnie mogą zająć się nawet małe dzieci. Natomiast wycinanie tych fińczyków jest już trudniejsze, ale pani Iza pokazała to dość dokładnie. Od siebie dodam, że trzeba nacinać kwadraciki w miarę blisko brzegu i prawie tak, aby nacięcia się stykały, wtedy wyjdą ładne płatki tego kwiatuszka. W środku dobrze docisnąć palcem i położyć co się chce: np. dżem, jakiś owoc z konfitury, migdał albo orzech. Ja dałam te wiśnie mrożone (już niby odmrożone i dobrze osączone, a jednak puściły sok w trakcie pieczenia i ciasto się zafarbowało).
Piecze się to błyskawicznie, na czuja. Kiedy zajrzałyśmy przez szybkę, okazało się, że ciastka wyglądają jak kolonia mini-alienów: każde ciasteczko wyginało się, drgało konwulsyjnie albo tak jakby oddychało w szybkim tempie – widok był tak niepokojący, że stałyśmy chwilę patrząc, jak ciasto- larwy robią w piekarniku wygibasy. Potem się uspokoiły, a po wystygnięciu już ładnie okrzepły.
W smaku są naprawdę dobre, delikatne i bardzo kruche.
 
 
Szkoda, że takie mrozy i nie ma Zuzanki, ale by się dziecina cieszyła. Gdy przyjedzie do mnie na służbę na feriach, to na pewno kupię jeszcze takie ciasto i zaszalejemy.

13 komentarzy:

  1. Mimo wszystko przerabiałam już różne gotowe ciasto francuskie i jednak Biedronkowe jest najlepsze. Czego my nie wyrabiamy z tym ciastem. Przepis wspaniały i wypróbuję go na pewno.

    PS. Czy Ty wiesz, że wszelakie przepisy Twe ladują często w moim zeszycie tajemnym z przepisami i wykorzystuję je?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uj, obstawiałam, co dzisiaj będzie, ale nie zgadłam. Ciasteczka wyglądają rewelacyjnie, nie wiem tylko, czy w tych gotowcach ze sklepu nie ma czasem jakichś białków, serwatków, laktozów czy innych kryptomleków, co to ostatnio je nawet znalazłam w kiełbasie :(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaczy się w spisie treści do kiełbasy te one kryptomleka znalazłam:)
    Za to wygrzebałam gdzieś przepis na gofery robione bez mleka. Teraz trza ino se kawał gofrownicy lajsnąć i można robić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że Trusi i Tobie podobają sie te ciasteczka.
    Co do tych białków, to wszystko możliwe, nie popatrzyłam na spis treści, bo na szczęście H&C to wszystkożercy.
    Jeśli tak to szkoda, bo to ciasto musi sie udać nawet w piekarniku z grzaniem tylko na górze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie i smakowicie wyglądają :):):) Zdarza mi się czasami korzystać z ciasta gotowego . Wygodne i szybkie jak mało czasu :):):)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja to lubię takie łakocie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciasteczka pieknie wygladają, choć ja ze słodkości jem niewiele....placek drożdżowy, sernik....ciasto z truskawkami:):)ale zawsze czytam uważnie..bo jak nie ja-to dziecko:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tami, szkoda, że tak daleko mieszkasz, bobyś mi podesłał to swoje Słoneczko, mamcia by go podpasła, jako czyni ze wszystkimi dziećmi w rodzinie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne! I jakie proste i szybkie do zrobienia

    OdpowiedzUsuń
  10. ale fajne cudeńka żeś wyczarowała, ale bym takie chętnie scrupała

    OdpowiedzUsuń
  11. asiulaadriana2 lutego 2010 13:03

    ciasteczka b. ładne, a ciasto francuskie z Lidla polecam,czesto gości na moim stole, polecam tarte na takim spodzie z porami i szynka , dużo startego sera żłątego i smietany
    przepyszna polecam polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. asiulaadriana2 lutego 2010 13:03

    ale narobiłam literówek, sorki ;)

    OdpowiedzUsuń