poniedziałek, 16 lipca 2012

Kurczak Marengo


Podobno takiego kurczaka kucharz przygotował dla Napoleona po bitwie pod Marengo z tego, co było dostępne pod ręką. No ja tam nie wiem, ale żeby na polu bitwy miał i kurę, i pieczarki, i pomidory i jeszcze pszenny chleb, żeby zrobić grzanki… W każdym razie ta potrawa jest bardzo smaczna i nie dziwię się, że „Bóg wojny” był zadowolony. Hurma i Czereda też była, a Pasiu nawet wylizał sos. Ja zresztą też, bo jest pyszny i lekki.
SKŁADNIKI:
Kurczak, o wielkości dostosowanej do apetytów biesiadników (jeśli wrócili z pola bitwy to wziąć dużego). Można oczywiście przygotować potrawę np. z samych nóżek czy piersi, ale naprawdę jest smaczniejsza, kiedy się dusi całego kurczaka,
pół kilo dojrzałych pomidorów lub 2 puszki krojonych,
30 dkg małych pieczarek (ewentualnie duże, ale muszą być bardzo świeże) - trzeba sprawdzić, czy te zafoliowane w pudełkach w marketach nie są jak biblijne „groby pobielane”: z wierzchu białe, a w środku całkowicie sprukwiałe,
2 cebule,
3-4 ząbki czosnku,
natka pietruszki,
oliwa i masło do smażenia,
w oryginale jest białe wytrawne wino – nie daję, nie lubię potraw z winem, zawsze dosmaczam sos octem balsamicznym, mam „prawdziwy” z Modeny, słodki i aromatyczny,
sól, pieprz.

WYKONANIE:
Kurczaka poporcjować, natrzeć solą i pieprzem, a kiedy nasłonieje, usmażyć na oliwie na rumiano. W tzw. międzyczasie usmażyć pieczarki na maśle z oliwą – jeśli są małe, przekroić tylko na pół, duże pokroić w grube plastry. Pomidory sparzyć i obrać ze skórki. W rondlu o grubym dnie zeszklić cebulę na oliwie, włożyć kurczaka, pieczarki, pomidory, wcisnąć czosnek i dusić, ewentualnie podlewając woda, aż mięso będzie miękkie. Sos zrobi się naturalnie gęsty, jeśli jest zbyt rzadki, można ciutkę zagęścić go mąką. W czasie duszenia doprawiamy sosik solą, pieprzem, octem balsamicznym (lub winem), dodajemy drobniutko posiekaną pietruszkę (może być suszona), ja wduszam jeszcze jeden ząbek czosnku pod sam koniec, bo lubię, żeby było go czuć w potrawie.
Bonaparte podobno pożarł to w towarzystwie jaj usadzonych na grzankach, ale to już chyba przesada, po prostu - biała bułka albo bagietką, miska zielonej sałaty i można delektować się połączeniem wspaniale dopełniających się smaków.

8 komentarzy:

  1. Nooo...to sobie jeszcze strzelę Marengo (i zatańczę) przed udaniem się na obczyznę. A wczoraj byłam w Rzeszowie, machałam w Twoją strone:)) Buźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzyniu tom się znowu załapała na takie pyszności, że palce lizać!!!!A ta wcześniejsza kapustka...to moja ulubiona, taki przepis stosowała moja mamusia! Oj, mamy bardzo podobną kuchnię...taką smakową!!!!Marzyniu mam dla Ciebie propozycję, zadzwonię jutro!!!!Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe Marzyniu ja już Cię widzę jak oblizujesz się po tym kurczaku :-)

    Narobiłaś mi takiego apetytu, że też muszę zrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli wszyscy tam u Was tak gotują, to się nie dziwię, Marzyniu, że mi całą męską część rodziny za babami w góry wywiało;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No takiego kurczaka to ja sobie sprawię niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przybyłam, zobaczyłam, idę polować na kurczaka.

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo a ja właśnie przywiozłam sobie kurczaka ze wsi-bezstresowego, kolejna rzecz na liście do zrobienia:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ogólnie lubię podroby.. Moja siostra na przykład zawsze się krzywi.. a ja sobie nie wyobrażam żeby nie lubić wątróbki, żoładków.. itp.

    Wspaniałe apetyczne danie :-)

    OdpowiedzUsuń