Widzę, że ślachetne i tchnące inteligencją oblicze Davidiana już się Wam znudziło (trzeba mu powiedzieć, żeby zmienił emploi), więc wrzucam na chybcika nocne kajzerki. Są bardzo pysznie i najfajniejsze jest to, że rano wstawiamy je do piekarnika i można zaszpanować przed teściową na ten przykład. Że niby się wstało do dnia i już napiekło..
Przepis jest stąd (klik), z tym że ja używam drożdży suszonych Oetkera.
A jak uformować kajzerki, to fajnie i przystępnie pokazała ta pani, o tu!
Udostępnienie i wielka prośba
1 godzinę temu
Ty to wiesz jak mnie wpędzić w poczucie winy, bo odkąd pracuję, pieczywo wszelakie kupne tylko i bynajmniej nie takie jak swojskie.
OdpowiedzUsuńNo zrobić takie cudeńka to dla mnie za wysoka szkoła jazdy:):):)
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie:)
Smakowite, tylko skąd tam tyle mrufkuf się na niego nalazło??
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie potrafie piec. Byłabym trzy razy grubsza, na bank:)
OdpowiedzUsuńWitam Marzyniu bardzo serdecznie! Już jestem i widzę, że Ciebie też bardzo długo nie było. Zatraciłyśmy się w tym życiu realnym:))))Niemniej cieszę się, że znowu na pychotkę trafiłam...choć sama piec nie będę, to przynajmniej oczy nacieszę, a smakiem...obejdę:))) Przesyłam Ci mnóstwo dobrych fluidów, ogromny kubeł lodów na te upały i olbrzymiego buziaka!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne,cudne-jesteś wielka!
OdpowiedzUsuńZrobiłam te Twoje bułeczki tak bez przekonania - wyszły znakomite - stokrotnie Ci dziękuję za przepis :))- Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje zawijanie się komuś na cos przydało :))) bardzo ładne kajzerki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)