piątek, 16 maja 2014

Gomółki z sera białego


I znów przenosiny w czasie. Babcia Bronia i prababki Patrynka z Mistaczką i Nazimkowo z Kluszczynom spoglądają na mnie zapewne łaskawym okiem z Tamtego Świata. Udało mi się bowiem - właśnie w tej wersji tradycyjnej, z kminkiem - idealnie utrafić w smak i konsystencję zapamiętane z dzieciństwa. Te z czosnkiem i lubczykiem to już nie to: czosnek zagłusza specyficzny smak suszonego sera. Te czerwonawe z kolei są PRZEPYSZNE, pikantne, z wędzoną papryką - ale to nie jest smak podkarpackich gomółek z Listy UNESCO (no dobra, przesadziłam... z Listy Produktów Tradycyjnych). 
Trzeba mieć dużo dobrego sera białego. A właściwie najpierw trzeba mieć dobrą ciocię Zosię z dobrą, mleczną krową. Poniżej 2 kilogramów sera to nawet nie ma co suszyć, zwłaszcza, gdy się to robi deszczową wiosną, gdy kaloryfery już nie grzeją, pieca chlebowego i "brańdury" jeszcze nie mamy i trzeba piłować elektrycznym piekarnikiem z termoobiegiem :-(
Dopisano 24 maja; temperatura na polu 35 stopni:
 Bardzo dobrze suszą się na słońcu w przewiewnym miejscu!


SKŁADNIKI:
tłusty twaróg, najlepiej wiejski, nieprzewarzony (bez grudek),
po 2-3 żółtka na kilogram sera,
soli dużo (mają być słone) i pieprzu też,
ulubione dodatki, ale ja zalecam opcję arche: kminek mielony i cały do posypania.
WYKONANIE:
Ser można zemleć przez maszynkę, ale ten od cioci był tak dobry, że po prostu wyrabiałam go ręką. Trzeba zadbać, aby ser nie był mokry; jeśli wydaje nam się taki, trzeba go odcisnąć na zmienianych często ręczniczkach papierowych (patrz tu: klik!). Porządnie posolić, popieprzyć i dokminić, bo to musi być "czujne". Potem wmieszać żółtka, znowu dokładnie wyrobić i maczanymi w wodzie rękami (sakrucko się kleiło, ser był sielnie tłusty) uformować zapamiętane  z dzieciństwa gomółki z czubkiem. 
Suszyłam je przez 4 dni (co jakiś czas, przed i po pracy) w piekarniku na 50 stopni z termoobiegiem, po chwili wyłączając grzałkę, żeby mi się nie ugotował ten serek. Już na drugi dzień zaczyna charakterystycznie pachnieć i właśnie tak ma być, to jest cały ten smaczek. Z wierzchu jest sucha skórka (u mnie aż błyszcząca od tłuszczu mlecznego), a w środku zwarty, ostry w smaku ser.
Gdy chcemy długo przechowywać, to można ususzyć na kamień, ale ja wiedziałam, że u mnie tyle nie postoją. Nie ma bowiem nic lepszego do piwka :-D

32 komentarze:

  1. Prosze o informacje:) Pomiedzy suszeniami trzymac gomolki w lodowce czy w temperaturze pokojowej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymałam je normalnie w uchylonym piekarniku na tej kratce do pieczenia i szłam do pracy, krótko je tylko rano podsuszając. Ten ser musi się tak jakby lekko zestarzeć, w każdym razie "załapać" taki zapaszek specyficzny, a w lodówce tego się zrobić nie da. U babci to one leżały w bratrurze albo na suszni, albo w piecu już przechłódniętym po pieczeniu chleba.

      Usuń
    2. Dziekuje za szybka odpowiedz.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. No Marzyniu, dałaś czadu tym przepisem, ciekawe kogo zachęcisz do zrobienia, mnie nie, nie mam ani bratrury, ani brańdury.
    Z przyjemnością poczytałam tekstu pisanego jak zwykle ze swadą i regionalizmami.
    I...podziwiam, że Ci się po prostu chce.
    A te gomółki, to mistrzostwo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak się ma tylko 40 dag dobrego sera, to warto w ogóle zabierać się za takie pyszne gomółki :( ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, zaczekaj, ma być ostre słońce w tym tygodniu :-) Zrobisz se 4 gomółeczki i wysuszysz na parapecie, bo szkoda piłować piekarnikiem :-D

      Usuń
  4. Tak myślałam , z tym słońcem...
    a na te ociupinę sera starczą 2 żółtka ?
    dziękuje za odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedno tyż chwaci... bo możno robić i bez żółtków, co ino bedo takie wincy postne :-D

      Usuń
  5. takie przepisy lubię najbardziej :) takie, takie podkarpackie!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za odp. :)
    spróbuje za efekt nie ręczę...

    OdpowiedzUsuń
  7. właśnie zrobiłam, chciałam sie pochwalić efektem , ale nie znalazłam emaila do Ciebie :)
    suszę zawinięte w folie aluminiową, leżą na talerzu i suszą się w słońcu na balkonie, może tak być ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, moim zdaniem one powinny leżeć odkryte, bo muszą złapać ten zapaszek i smaczek, a w folii chyba nie... Nie wiem, jakie procesy zachodzą w serze, że on się robi taki charakterystyczny, ostry i woniejący, ale jakieś drobnoustroje są za to odpowiedzialne, więc myślę, że trzeba je odkryć :-)
      U baci zawsze były gołe i leżały wprost na suszni nawet bez talerza :-D

      Usuń
  8. "Na suszni"- nie , no ile razy wchodzę do Ciebie tyle razy opuszczam to miejsce w lepszym nastroju. Też nie mam jak Bożenka brańdury, ale kiedyś robiłam podobnie i bardzo nam smakowały. Polecam Twoim czytelnikom.
    Pozdrawiam cieplutko i miłego wieczorka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znów zawracam Ci głowę Marzyniu :)
    Odwinęłam je z folii i ...wyciekł z nich tłuszcz :(
    tak ma być ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, obetrzyj ręczniczkiem papierowym i jazda! suszymy! Widocznie masz dobry, tłusty ser - będą pyszne!

      Usuń
  10. Oj Marzyniu jak ja ci zazdroszcze tych Babć.Masz co wspominać .Ja Babć nie miałam i smutno mi z tego powodu. P.s. nie choruje ,jak na razie nie mam swojego komputera ,a tak trudno się wyprosić o użyczenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie śliczne gomółeczki ! masz rację że nie ma nic lepszego do piwka - robiłam kiedyś w różnych wersjach smakowych wg śląskiego przepisu. W moim przepisie nie dodaje się żółtek, tylko rozgniata ser z przyprawami i solą do smaku. Suszyłam je na parapecie na słońcu pod kopułką z siatki, by nie kusić owadów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gomulek nigdy nie jadlem. Widze ze posmakowaly by mi :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy w życiu czegoś takiego nie jadłam, jakie to pracochłonne, ale jak by mi ktoś podał to bardzo chętnie zasmakuje,

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaki piękny jest ten przepis! Jak ja kocham takie niezwykłe receptury. Nie zrobię, bo cioci z krową nie mam, ale łaknę takiego jedzenia, zawieszonego w długiej rodzinnej tradycji, przygotowanego z miłością i ciepłym wspomnieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg ci, dzicie, zapłać, za dobre słowo! (jakby powiedziała nie tylko BB :-)

      Usuń
  15. ale fajny pomysł, muszę wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzyniu znam gomółki tylko z opowieści taty. Szybko przed wojną został sierotą i ciotki, które opiekowały się drobiazgiem, bardzo bogobojne kobity były. Jedna co i rusz chodziła do miejsc świętych na pielgrzymki. No i na całą drogę przygotowywała gomółki i chlebek. Tylem się o tym nasłuchała, do końca nie wiedziałam, co to jest i jak się robi. Teraz będę mogła wypróbować. Dziękuję, że przywracasz stary świat i wspomnienia ludzi drogich sercu, pozdrawiam hel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja miałam to szczęście, że u nas w rodzinie ludzie szybko mieli dzieci, a i większość była długowieczna, więc np. dwie prababcie znałam tak długo, że jedna została praprababcią! (po mnie nota bene). Zresztą po 50-tce nadal mam jeszcze jedną babcię :-D, to cudowne! A jako dziecina grzeczna i "zdała" pomagałam im przy kuchnie i weszło! Weszło tak bardzo, że sama teraz mieszkam na wsi w drewnianym domu, a mam i warunki, i surowce, żeby gotować jak przed wojną. Tylko Hurma i Czereda mnie odwodzi od tradycji na talerzu :-)

      Usuń
  17. Mam pytanie,czy suszylas też te gomółki w suszarce do grzybów? Mam ogromną ochotę je zrobić

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, nie suszyłam, chociaż posiadam - w sumie to dobra opcja! Myślę, że jak najbardziej można, no i taniej niż w piekarniku :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie takie jak robiła moja babcia Bronia z dużą ilością kminku, soli i pieprzu. Zrobiłam je parę dni temu, były idealne! Babcia wiedziała,że zrobię wszystko, by w smaku były takie " babcine". Babci już nie ma😢 ale przepis "krąży" po rodzinie.
    Dziękuję pięknie za gomółki 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcie Bronie som najlepsiejsze!!! A ja dziękuję za miły wpis :-)

      Usuń
  20. Bardzo mnie ten przepis zainteresowal, ale ja niestety nie dostane w Niemczech takiego tradycyjnego twarogu. Sama go robie, ale do tego bedzie pewnie za wilgotny.

    OdpowiedzUsuń
  21. Maria: u nas w domu mówiło się suśnia i bradrura, a gomółki były z miętką i suszyło się na dębowych deszczółkach. Włąśnie mam pyszny wiejski serek, nie od ciotek, ale od kobiety, która nas regularnie zaopatruje w domowy ser i masło z maśniczki. Pomyślałam, żeby poszukać przepisów, ale nie ma co wyważać otwartych drzwi. Nasze podkarpackie są najlepsze. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miły wpis! Pani Marysiu, u nas też jest "maśniczka" :-)
      A Podkarpackie ma najwięcej produktów tradycyjnych na liście, w tym 2 we wsi mojej Babci!

      Usuń