niedziela, 26 lutego 2023

Sałatka uzbecka z ozorkiem

 Zostałam obdarowana przez Martika ozorem cielęcym. Jeśli ktoś nie jadł nigdy rarytasu, jakim jest ozorek, ten nie wie, jak smaczne, delikatne i czyściutkie jest to mięso. W tym samym czasie Ciocia dała mi sprawionego (niech będą Jej dzięki!) kogutka, więc wiadomo, że wylądował w rosole - razem z ozorkiem i kupą warzyw. Akuracik tyle samo się gotowały do miękkości (ok. 2 godziny, bo kurak to nie była piana ze sklepu, lecz Czupurek, który od lata szalał po całym naszym dziole). Większość jęzora została pokrojona do rosołu, ale najładniejszą część postanowiłam wykorzystać do sałatki, która za mną "chodziła" od wielu lat.

Przepis  pochodzi z nieistniejącej już strony państwa Grumków i nazywa się "sałatka uzbecka". Potwory i Spółka (akurat połowa była u mnie "w gościach") natychmiast przemianowali ją na sałatkę UBECKĄ, ale pod groźbą, że nawet jej nie powąchają gdy będą szydzić, w czas zamilkli.
 
Autorzy podali oryginalną nazwę: Til va sabzavotli salat, więc oczywiście sprawdziłam w sieci, czy aby na pewno to z Uzbekistanu. I zgadza się, chociaż przepis pani Maliki (o tu, klik!) nieco różni się od poniższego. Ale tak czy siak - to jest pyszne! Smaki się świetnie uzupełniają i ta marchewka (która - dopóki nie skosztowałam - budziła moje zdziwienie) świetnie pasuje do reszty składników. Co ciekawe - nie ma w sałatce żadnych przypraw z tego regionu świata, a mimo to jest inna niż wszystkie. 
Pytanie tylko, ile razy normalny człowiek ma dostęp do cielęcego jęzorka... No chyba, że jest taszczą (słoweń.: teściową) właściciela eko-farmy z krowami...
 
Podaję przepis za Grumkami (moje zmiany na zielono):
 SKŁADNIKI: 
300 g ugotowanych i pokrojonych na kawałki ozorków, 
2 ugotowane buraczki pokrojone na kawałki (dałam swoje marynowane i dobrze, bo są lekko kwaśne), 
4 jajka, 
1 cebula pokrojona w plasterki (zamacerowana wcześniej w soli, cukrze i soku z cytryny, przelana wrzątkiem i odciśnięta),
2 ugotowane marchewki, 
łyżka oleju (łyżka majonezu), 
2 łyżki majonezu i kwaśnej śmietany (gęstego jogurtu), 
2 roztarte ząbki czosnku, 
sól do smaku (i pieprz), 
koperek (pietruszka) i rzodkiewka do ozdoby.
SPOSÓB WYKONANIA:
Rozgnieść marchewki z czosnkiem, solą i łyżką oleju (majonezu). Odstawić na 10 minut. Na talerzu wyłożyć cebulę, buraki, jajka, ozorki i marchewkę. Posolić. Pośrodku (obok) położyć sos majonezowy. Udekorować jajkami. Bezpośrednio przed podaniem wymieszać wszystkie składniki.
 

I tak oto Marzynia przeniosła rodzinkę do Taszkientu.
 

 

10 komentarzy:

  1. Dawno mnie tu nie było a tu takie rarytasy.....i to jeszcze z soczystym jak zwykle opisem.
    Pozdrawiam serdecznie gdziekolwiek teraz jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  2. TYle ciekawych przepisów u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O takim zestawie jeszcze nie słyszałam. A wygląda naprawdę apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesujące nazewnictwo sałatki, ciekawa historia za tym stoi! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo takiej sałatki to chętnie bym spróbowała

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, dzieciństwo mi się przypomniało i ozory w szarym sosie. Wspominam z nostalgią choć wolałam buchty na parze. I tak mi zostało do dzisiaj:)) Ściskam cię Marzyniu bardzo

    OdpowiedzUsuń
  7. Sałatka wygląda bardzo apetycznie i przyznaję, że nigdy ozorka nie jadłam. Ciekawe czy będzie mi dane kiedyś spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ozorki jadłam dawno,dawno temu.
    Na pewno nie były cielęce i na pewno nie była to sałatka:)Ale były bardzo smaczne i te w galarecie i te w sosie.
    Z tego co pamiętam to trzeba było się przy nich trochę napracować.
    Mama je robiła, ja nigdy.
    Twoja sałatka wygląda ekstra!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi sie podoba ta salatka, tym bardziej, ze lubie ozorki - dopóki nie musze ich sama przyrzadzac, ani nawet dotykac :)) Kawalek takiego pysznego gotowanego ozorka moge zawsze kupic, wiec nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobic taka pyszna i niecodzienna salatke. Twoje dzielo bardzo mnie zachecilo. Usciski Marzyniu

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy takiej nie robiłam. Z chęcią bym spróbowała

    OdpowiedzUsuń