Te ogórki - bez dwóch zdań! - są przebojem mojej spiżarni 2025.
Bardzo kwaśne, bardzo słodkie i bardzo ostre - a w rezultacie: prze-pysz-ne!
Wyjątkowo, tego deszczowego lata, mam największy urodzaj ogórków od początku mojego życia na wsi. Złożyło się na to kilka czynników uprawy, ale do meritum: nie wiedząc już, co zrobić z klęską urodzaju, kiedy ochwacona małosolnymi, mizeriami i zupami-kremami ogórkowymi H&C zaczynała sarkać, sięgnęłam po przepis Hajduczka, któren ten proceder krokodylkowy uprawia od lat. Link jest o tutaj (klik!).
Gdyby ktoś nie miał mocnego octu jabłkowego, bo mnie też się wyczerpał zapas po dziesiątym słoiku, to można zrobić zalewę metodą pani Ani (klik!). Też są dobre, a miastowi degustatorzy z grillowej imprezy orzekli, że nawet lepsze, bo nie mają jakowegoś "ziołowego posmaku" (hie, hie, pewnie przyzwyczajeni do kupnych, na neutralnie kwaśnym occie spirytusowym. I tyz piknie!).
Ogórki te mają niezwykły smak. Dla osób nienawykłych do wyrazistych smaczków mogą się wydawać "przerysowane", ale kiedy kubki smakowe uporają się z bombardowaniem podniebienia, chce się sięgnąć po jeszcze jeden, i jeszcze jeden...
Mimo, że pakując je do słoika odnosi się wrażenie, są "sflaczałe" (działanie soli i zalewy) to wcale nie: są chrupiące i jędrne.
No i bezcenne jest to, że dziucząc przy kuchni w wilgotnym gorącu, chociaż przy tym przetworze można pominąć uprzykrzoną pasteryzację🙆
Jeśli macie ogórki już nieco większych gabarytów, to można je kroić.
Ja, mając takie zasoby, mogłam sobie pozwolić na przerobienie małych (jak na zdjęciu), ale robiłam też ze spaślaków, i też są pyszne!
P.S.
Proszę zobaczyć, jak mała onegdaj Zuzianka (o, np. tu widać, jak z małym jeszcze Martikiem coś pichcą same, klik!), wykorzystuje owocną praktykę u cioci Marzyni. Ona serwuje swojej Rodzince np. takie śniadanka: grzanka oliwiona, zapieczona do chrupkości, pokryta plastrami dojrzałego bio awokado, z idealnym jajkiem poszowanym na wierzchu).
Nauka nie poszła w las💕
Przepyszne ogóreczki. Krokodylki mogłabym chrupać cały czas 😁.
OdpowiedzUsuńOj tak, nauka nie poszła w las. Zuzianka przygotowała pyszne i jakie pożywne grzanki. Piękne są! 🧡
Dobrego tygodnia! Ślę uściski 🤗
Kasiu, jesteś tak pozytywną osobą, że każdy Twój komentarz nas cieszy :-) Jutro zaraz przekażę Zuziance, żeby sobie zajrzała, że nawet pani Kasia Futka podziwia jej jajka :-)
Usuńna ogoreczki - wybrzydzne;( Dla mnie za slodkie, ale moj Malzon twierdzi, ze dla mnie nawet zsiadle mleko jest za slodkie... hehe). Natomiast buleczke chetnie chrupne! A cototo czarne na wierzchu? Pchelki?
OdpowiedzUsuńAle fajnie: pchełki! To jest czarny sezam :-)
UsuńOgórki dla mojego męża, byłby zachwycony bo przepada za ostrym jedzonkiem :) zdolna Zuzanka, takie pyszności od rana to skarb :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDla mojego musiałam zrobić oznaczone słoiki nieco mniej ostre :-DD
UsuńPięknie to napisałaś, Marzyniu, dziękuję za rekomendację.
OdpowiedzUsuńW tym roku w dokładnie ten sam sposób przerabiam cukinię bez gniazd nasiennych, bo znów nie wiem, co robić, tyle jej jest. I jest tak samo pyszna i chrupiąca. Zobaczymy, jak będzie, gdy postoi parę miesięcy.
Buziaki!
O to super, że cukinię też można! Myślałam, że jest zbyt miękka jak na krokodylka. Dzięki!
UsuńUwielbiam krokodylki! Moja mama robi na zimę i zawsze ich brakuje ;)
OdpowiedzUsuńKochana Marzyniu, zaczne od tego sniadanka, gdyz jest ono jednym z moich ulubionych i nie tylko dlatego, ze robi furore na calym swiecie. To sniadanko na zdjeciu wyglada po prostu przepysznie i super profesjonalnie!
OdpowiedzUsuńKrokodylki wygladaja tez niezwykle zachecajaco ale niestety mam podniebienie francuskiego pieska, wiec takie bombardowanie mogloby sie skonczyc jakas trauma :)) Ale wyobrazam sobie, ze normalni ludzie sa nimi zachwyceni.
Usciski.
Odkrylam niedawno Twój komentarz przy poscie o LV i odpowiedzialam najdokladniej jak moglam :)
A zwłaszcza ludzie o podniebieniach wygarbowanych, jak ja :-DD
Usuń