Szczerze mówiąc, z powodu niewytłumaczalnego dla mnie rozpuszczenia się części lukru na dżemie (kiwiowym), mój baranek z fiołkowego cukru nieszczególnie zachęca. Wygląda rychtyk, jakby się pasł na łące, na której spod topniejącego śniegu wyziera zżółknięta zeszłoroczna trawa :-D
Z tymi fiołkami jest zabawa. Robiłam tą metodą (klik!), bo zachwycił mnie efekt skrzących się od kryształków cukru kwiateczków. Oczywiście moje prototypy były skromniutkie (dobrze, że był wysyp tego kwiecia, bo mnóstwo się zepsuło, naprawdę niecierpliwi mogą dostać fioła). Cukier fiołkowy to już betka, ucierałam kwiatki z kryształem w makutrze (mam taką małą), jak radzi pani Paulina (klik!).
Podobno ładnie wychodzą pierwiosnki i jasne bratki, wypróbujemy, kiedy wreszcie przyjdzie wiosna!
Och...lubię mazurki...tylko nie ma kto piec. A mój piekarnik nadaje się tylko na zapiekanki:-) Marzyniu, liczę że kiedyś dostanę zaproszenie na tydzień...:-))))
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie ;-)
OdpowiedzUsuńZ bliska ( na zoomie) widać że to baranek. Wygląda świetnie
OdpowiedzUsuńJak słodko wygląda... a do tego pomysłowo :)
OdpowiedzUsuńTu odpadłam. Fiołki? Mazurek? Baranek? Ja dopiero przepis na pasztet znalazłam.
OdpowiedzUsuńTakie delicje to tylko w internetach.
Ale masz szczęście, że sąsiadka, że ogródek, że możliwości...:))
Aż mi gupio, że siedziałam na urlopie i miałam czas na takie fanaberie :-D
UsuńBaranek widoczny Marzyniu ale w tym roku to fiołków chyba jeszcze nie ma. Ciekawam dlaczego lukier się rozpuścił? Czyżby kiwi działało nie tylko na galaretkę.? Buziaki
OdpowiedzUsuńNiestety potrafię spirgolić nawet tiramisu :(( Biorę się tylko za pieczenie chlebów
OdpowiedzUsuńMarzyniu, Ty jesteś sama jak te fiołki, pogodna i z dobrą aurą. Składam Ci życzenia świąteczne...Wesołego Alleluja...pozdrawiam duszko :)
OdpowiedzUsuńSpóźnione trochę,
OdpowiedzUsuńale szczere życzenia wesołego Alleluja Marzyniu:)
Słodki ten baranek ...świetny pomysł na fiołkowe runo :)
OdpowiedzUsuńkurcze muszę i ja tak fiolki sobie przygotowac bo super wyglądają
OdpowiedzUsuńJakies ponad 20 lat temu "wpadlam" na kandyzowane fijolki dzieki wiedenskiej cukierni w nowojorskim hotelu :) Zajadalam sie latami ich lakociami z kandyzowanymi fijolkami, az bedac kiedys w Wiedniu dowiedzialam sie, jak oni je robia i od tej pory czekam co roku z utesknieniem na mlody kwiaty. Kandyzuje je albo we wlasnym wczesniej zrobionym fijolkowym syropie i cukrzefijolkowym, albo w bialku z cukrem podrem.
OdpowiedzUsuń