poniedziałek, 15 lipca 2019

Sok wiśniowy, malinowy i porzeczkowy Babci Myszki oraz co zrobić z owocami po soku

Soki robione metodą Babci Myszki (BB nie robiła soków za mojej pamięci) są najlepsze. Tajemnica ich cudownego smaku polega na tym, że nie są robione w sokowniku, tylko metodą wyekstrahowania (??) soku z owoców cukrem.  Tu oczywiście ktoś może się obruszyć, że tyle cukru to pewna śmierć w męczarniach, ale jeśli nie pożera się cukru w kupnych słodyczach czy napojach, to słodzenie herbatki czy wody takim rarytasem jest warte odejścia od ortodoksji :-D
SKŁADNIKI:
na kilo owoców po wydrylowaniu - kilo cukru (nie, nie miodu ani ksylitolu ani czegóś tam),
pół łyżeczki kwasku cytrynowego (może być sok z cytryny, ale kwasek dodatkowo konserwuje i lepiej utrwala kolor).
WYKONANIE:
Wiśnie wydrylować (najlepsze jest szydełko, ale wsuwka do włosów tez daje radę). Najlepiej robić to na polu pod szczepem, bo obsikanie CAŁEJ kuchni pewne. Zważyć sobie te wisienki i odmierzyć cukier. W dużym słoju wsypywać warstwami: owoce - cukier. na wierzch nawalić czapę z cukru. Obwiązać gazą, przykryć talerzykiem i postawić na oknie (nie wiem, czemu na oknie, ale babcia tak robiła i tak ma być!). 
Po mniej więcej tygodniu wiśnie puszczą dużo soku, więc odcedzamy przez druszlak (durszlak). Sok zagotowujemy krótko i przelewamy do wyparzonych buteleczek czy słoiczków; te, którym nie zassały zakrętki można spasteryzować na sucho lub mokro (ja tego nie robię). Z owoców robimy dżem, konfiturę czy frużelinę, bo są nadal soczyste i niezmiernie pyszne!
dodano 17 lipca:
Taką samą metodą można robić sok chyba z każdych owoców (no, może z wyjątkiem tych bardzo twardych). Wartością dodaną jest ten dżemik czy konfiturka. Tylko maliny trzeba przetrzeć przez sito po odcedzeniu soku, bo zostaje mnóstwo pesteczek. Można także przetrzeć porzeczki - powstaje gęsty mus do lodów i deserów... a z wiśni frużelina (w osobnym poście).
sok malinowy
konfitura z czarnej porzeczki, wspaniała do mazurków pod kajmak, masę krówkową czy czekoladę

4 komentarze:

  1. Witaj Marzyniu. Robię wszystko hurtem, bo miejsce odosobnienia nie rozpieszcza;)a braki w kontakcie ze światem robią swoje;))
    Przepis jest ekstra tylko mam pytanie czy to samo można zastosować do malin, bo tych mam w cholerę. A sokownikom mówię stanowcze nie.
    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki piękne. Już zacieram łapy co by się dorwać do malin. Ale w tym roku wszystkiego jest tak mało, że zanim doniosę do stołu, większość znika;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak właśnie robiło się soki. Pamiętam te wielkie słoje na parapetach. Soków i kompotow musiało być dużo, bo przecież nie kupowało się zgrzewek napojów. Podtrzymujemy tradycję i mamy takie soki tyle, że w mniejszych ilościach. Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie trzeba przetestować na malinkach, jak mi się uda ich nazbierać ;-D

    OdpowiedzUsuń